Zsunął spodnie i bokserki do połowy uda. Podniósł podłokietniki na siedzeniach i gestem kazał suce przesunąć się, by pół leżąc opierała się o przestrzeń łączącą ścianę i fotel. Oparł oba jej uda o swoją klatkę piersiową, przesunął kilka razy dłonią po penisie i wszedł w gotową cipkę bez słowa, podpierając się o ramę okna. Nie była to najwygodniejsza pozycja, ale miał to zdecydowanie gdzieś. Jebał już w mniej wygodnych miejscach. Wolną dłonią chwycił ją za twarz, zasłaniając usta. Pchnął.
– Przed chwilą miałaś możliwość wydawania z siebie dźwięków. Teraz – pchnął raz jeszcze – masz się zamknąć. Czy to jest jasne suko? – Rozpędzał się, dorównując taktom wybijanym przez koła pociągu. Suka skinęła głową, dysząc przez nos. – Inaczej resztę drogi spędzisz nago przy odsłoniętych zasłonach. – Wzdrygnęła się na tą myśl i przez jej oczy przebiegł cień strachu. Akuma oparł usta o jej czoło i jednostajnie pchając biodrami, powarkiwał z przyjemności. Była cicho, jedynie co kilka ruchów walczyła, zrywem mięśni, z przyjemnością chcąca się z niej wydostać. Wbiła palce w jego biodra i przymknęła oczy, starając się oddychać spokojnie, biorąc długie wdechy. Liczyła w głowie do czterech, by trochę złagodzić napięcie.
– Gdzie dryfujesz suko? – zapytał nie zmieniając tempa, gdy nieświadomie zmniejszyła nacisk na jego skórę. Jęknęła cicho, gdy głos Pana przyciągnął jej uwagę. Nie miała jak odpowiedzieć, wciąż mając zasłonięte usta. Jednoczesna próba kontrolowania się i nie odrywania świadomości od tego co się dzieje zmienił jej oddech w nieregularne westchnienia. Akuma odsunął się trochę i oswobodził jej usta. – No słucham.
– Liczę. – odetchnęła pełną piersią – By nie sprawić Ci zawodu Panie.
– Co liczysz? – przesunął palcem po jej wargach. Jeszcze trochę, jeszcze ją popieprzy, a potem te usta.
– Tempo oddechów, mój Panie. By się kontrolować. – zmrużyła oczy, gdy pogłaskał ją po policzku. Znów musiała bardzo mocno skupić się na tym by nie jęczeć, bo jego penis ślizgał się w niej, w pozycji mocno drażniącej punkt G i naciskającej na wypełniający się pęcherz. Do tego szorował swoim podbrzuszem po żołędzi łechtaczki, której teraz naprawdę niewiele było trzeba, by odczuwać cokolwiek.
– Nie chcę, byś zamieniała przyjemność na coś innego, chcę byś ją kontrolowała, nie odsuwała. – zmienił tempo, wchodząc mocniej, ale wolniej – Co czujesz, gdy to robisz?
– Zadajesz trudne pytania Panie… oh… – zadrżała i zaskomlała z podniecenia, gdy chwycił dłonią bok jej szyi i kciukiem zmusił, by uniosła brodę. – Czuję jak jest dobrze… – wbił paznokcie tuż obok kręgów szyjnych – oh… Czuję… ale staram się… uh… Panie proszę… – stęknęła odwracając głowę gdy przesunął nimi po szyi i obojczyku – jak mam odpowiedzieć…
– No już już. – znów pogłaskał jej policzek. – Słucham, już się z tobą nie droczę suniu. – Oparł drugą dłoń o zagłówek, dalej posuwając jej cipkę wolniejszym tempem.
– Dziękuję Panie… – ma chwilę przymknęła oczy, zebrać myśli i zwerbalizować to, co kotłuje się w jej głowie. Cierpliwie czekał, gdy znów kilkukrotnie odliczała w myślach – Czuję przyjemność, ale jakby z boku… Oh… to jest cholernieeeeem… – znów zamilkła na chwilę. Gdy przestawała skupiać się na liczbach podniecenie rozpychało się łokciami w jej umyśle, niczym licealny futbolista na stołówce – trudne… i staram się… o demony nie mogę! – krzyknęła i pozwoliła sobie na długi jęk, gdy Akuma poprawił pozycję, na chwilę zmieniając kąt napierania na ścianki jej pochwy. Natychmiast zakryła swoje usta dłońmi zlękniona. Zatrzymał się i spojrzał groźnie. Ale chwilę później wyraz jego twarzy złagodniał.
– No już, mów. Do jebania wrócę za chwilę. Co czujesz, gdy liczysz? – nie pytał jako Pan. Pytał jako Treser. Chciał wiedzieć, co dzieje się w jej głowie i ciele, by móc ocenić czy mogą to wykorzystać. Techniki dopasowuje się do uczniów, a nie uczniów do technik.
– Gdy liczę, to mam wrażenie, że przyjemność, którą wciąż czuję, jest jakby… dookoła? – przesunęła palcami po ustach, zastanawiając się. Akuma westchnął. Jeszcze chwila, jeszcze trochę. – Tak, dookoła. Jest, wyraźnie ją czuję, ale jakbym była w takiej miękkiej bańce, która nie pozwala jej mnie zalać. Nie wiem… – tym razem przygryzła dłuższe paznokcie i błądziła wzrokiem szukając słów. Powinna na niego patrzeć, powinna… sam skarcił się w myślach, by dał jej skończyć wypowiedź. Nie może dać się ponieść emocjom. Zaśmiał się sam do siebie, że może też powinien policzyć. – nie wiem jak to się będzie sprawdzało Panie, dopiero na to wpadłam.
– Jeśli dobrze rozumiem suczko – wsunął palce w usta dziewczyny – to jest mniej więcej to, co powinnaś czuć – Ciepłym i miękkim językiem sunęła po nich, zalewając jego dłoń gorącym oddechem – można powiedzieć, że upgrade’owałaś nasze ćwiczenia. Na razie się tego trzymaj, ale jeśli zobaczę, że odciąga to twoją uwagę ode mnie suko – resztą palców chwycił twarz za żuchwę – to poproszę Seta, by wybił ci ten pomysł z głowy. Czy to jasne? – skinęła potakująco głową i zmrużyła oczy, gdy znów pchnął jej biodra. Uczucie kutasa uderzającego o wejście do macicy, ocierającego się o opuchnięte ścianki pochwy, wypełniającego obolałą przestrzeń, powodowało, że chciała się roztopić, rozpłynąć po jego naciskiem. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ten festiwal przyjemności dzieje się kolejny raz w ciągu dwóch dni. Czuła się jak w porno, ale dobrym porno.
Zagryzła zęby na palcach wciąż buszujących w jej ustach. Zwiększyła nacisk i mruknęła wyzywająco. Akuma zbliżył twarz i polizał wargi obejmujące kłykcie.
– Co to miało być psinko? Raz raz, wracamy do bycia cicho. – zagryzła mocniej znów pomrukując. Pchnął mocniej wciskając ją w fotel. Dłonią, którą opierał się wcześniej o okno, chwycił szyję suki i wbijając w skórę palce warknął ostro – Chcesz siedzieć tu nago? Naprawdę? – zagryzła jeszcze mocniej, tak bardzo, że aż rozbolała ją szczęka, ale tym razem nie wydała z siebie żadnego dźwięku. No może poza westchnieniem wyrwanym z płuc, gdy raz jeszcze dopchnął ją biodrami. Usta mu drżały, szczerzył zęby rozkoszując się bólem, który narastał w dłoni. Było mu mało. Zdecydowanie mało. Jil jakby to wyczuła. Gwałtownie przycisnęła ręce do pleców swojego Pana i zdecydowanym ruchem przeciągnęła po skórze pełnej blizn, mocno wbijając paznokcie. Zaryczał niekontrolowanie, nie spodziewał się tego. Noga, na której się opierał ugięła się pod nim i osunął się uderzając kolanem w ścianę. Poprawił się dociskając palcami szyję swojej suki. – Igrasz ze mną? – Zapytał warcząc. Raz jeszcze wsunęła ręce na jego plecy i znów przeciągnęła paznokciami, wbijając je tak mocno jak tylko dała radę. Ból, może nie tak intensywny jak tego potrzebował, ale jednak, eksplodował mu w głowie. – Jeszcze raz. – Przysunął usta do zagryzanych na palcu zębów. – Jeszcze raz suko. – wciąż dociskał do niej biodra, nie młócił w jej wnętrzu kutasem, ale i tak czuła, jak napiera na obolałe tkanki. Posłuchała. Ciężko oddychając przez zęby, nie wydając innych dźwięków, drapała z całych sił. Czuła jak drży, jak każdy ruch wywołuje napięcie w jego ciele. Patrzył na nią zamglonym wzrokiem i dyszał mocno zagryzając szczękę. Bolały ją palce, bolały paznokcie, ale nie przestawała. Bała się trochę, że rozora mu plecy, ale wyraźnie tego potrzebował. – Puść – mruknął mrużąc oczy. Gdy uwolniła zaciśnięte kłykcie jęknął. Wplótł uwolnioną dłoń we włosy dziewczyny i przyłożył czoło do jej czoła. – Jeszcze raz. – szepnął, zaskakująco delikatnie, gdy na chwilę przestała. Powoli drętwiały jej palce, ale dzika satysfakcja, że znalazła sposób, by dawać mu obezwładniającą przyjemność, gotowała się w jej żyłach. Pies jebał biczowanie, pies jebał rżnięcie w dupę. Jej Pan miękł jej w ramionach, gdy zadawała mu ból. Wbiła paznokcie tak mocno jak tylko mogła, chuj, najwyżej je połamie. Tym razem przeciągnęła nimi najwolniej jak dała radę, tak mocno, że drżały jej mięśnie i miała wrażenie, że zaraz pozrywa sobie ścięgna z napięcia. Nieregularny oddech Pana, opływający rozpalone policzki suki, powodował silne kurcze mięśni kegla. Gdy dotarła do pośladków, chwyciła je i docisnęła do siebie. Dalej wejść już nie mógł, ale przez chwilę miała wrażenie, że kutas w jej wnętrzu, i tak już twardy, naprężył się jak struna strojonej gitary. Zdrętwiałe uda, od ciągłego zapierania się tors mężczyzny, rwały i obawiała się, że jak wstanie, to raczej jej odpadną niż będzie mogła na nich się utrzymać. Ale jego obecność wynagradzała każdą niedogodność.
Szczerze się zdziwiwszy, doszedł. Bez wytrysku, doszedł. Mimo, iż próbował to powstrzymać, to jakimś dziwnym trafem nie dał rady. Przez świadomość przebiegła mu myśl, że przestaje nad sobą panować. Niedobrze, będzie musiał pogadać o tym z Setem. Ale zrobi to jutro. Teraz ma inne rzeczy do roboty. Jedno ramię wsunął za plecy Jil, drugą ręką odepchnął się od ściany i podniósł ją z siedzenia. Pociąg trochę bujał, więc zaparł się kolanem o siedzisko, by nie stracić równowagi i ostrożnie odsunął tors uwalniając jedną z jej nóg. Zaskomlała z bólu, gdy odrętwiała kończyna, ściągnięta przez grawitację dostała nową, większą porcję krwi. Podnosząc dziewczynę, wyszedł z niej i zmienił rękę podtrzymującą jej plecy. Powoli zsunął z siebie drugą nogę wsuwając udo między jej uda, by ją podtrzymać. Znów odpowiedziało mu skomlenie.
– Wszystko gra? Możesz stać?
– Nie jestem pewna Panie… – ruszyła nogami, ostre igły w stopach i łydkach zadrwiły z układu nerwowego. Nie poddawała się, ruszała palcami stóp, kostkami, na zmianę stając to na lewej to na prawej nodze. Kilka razy zgięła kolana i gdy stwierdziła, że już jest w miarę ok, spróbowała stanąć na całych stopach. Bolało, ale przynajmniej nie miała wrażenia, że są z waty.
– Jak dojedziemy trzeba będzie trochę rozmasować twoje mięśnie, bo obawiam się, że niedługo naprawdę się nie ruszysz. – chciał zwolnić ją ze służby, ale zanim strzelił palcami złapała go za dłoń. – Hm?
– Wybacz mój Panie zuchwałość – delikatnie pchnęła go, by usiadł – ale zdaje się, że jeszcze nie skończyliśmy. – Z trudem, ale kucnęła przed nim. Wsunęła dłonie na dolne plecy swojego Pana i spojrzała na niego błagalnie. – Mogę Panie? – zaśmiał się szczerze. No pojebana laska, idealnie do nich pasująca. Ledwo stoi, ledwo siedzi, a jeszcze chce pochłeptać fiuta.
– Możesz suczko. Możesz. Dobra z ciebie dziewczynka. – poklepał ją po głowie. – Ale najpierw podnieś się i załóż spodnie. Nie będziesz siedziała gołą dupą na tej brudnej podłodze. – Wyciągnął ręce, by pomóc jej wstać. Ubrała się, ponownie rozruszała kilka razy drżące nogi i klęknęła. Znów sięgnęła za niego i ujęła w usta żołądź. Zamruczał i założył dłonie za głowę. – Dobra suczka, dobra. Powoli, nie śpiesz się, nie szarżuj.
Ssała, lizała, delikatnie pieszcząc wędzidełko. Wsuwała go powoli opierając główkę o podniebienie i dociskając spód penisa językiem. Raz po raz, lekko naciskała zębami na napiętą skórę, z każdym ruchem wsuwając go coraz dalej.
– Nie. – rzucił, gdy po kilku minutach wzdrygnęła się, chcąc przekroczyć swoją granicę. Grzecznie skinęła głową i odrobinę wysunęła penisa. Chwycił go, blokując możliwość włożenia za daleko. – A teraz mocniej. Szybciej. – Spełniła jego żądanie, wkładając w swoje ruchy resztę siły, która jeszcze tliła się w jej ciele. Chłeptała, zasysała, napierała ustami na sztywnego członka, pomrukując gardłowo. Oparł drugą dłoń o jej głowę i nachylił się lekko, by kontrolować sytuację. Obserwował reakcję jej ciała, widział, że klęczenie sprawia jej dyskomfort, mimo że usłużnie skupiała się na obrabianiu chuja. – Lubisz go suko, nie mylę się? – na chwilę oderwała od niego usta.
– Tak Panie, uwielbiam. – sapnęła łapiąc głęboki wdech.
– A co w nim takiego uwielbiasz? – zaczął poruszać dłonią na trzonie, by przyspieszyć finał. Zsunął dłoń z głowy na brodę dziewczyny i lekko zadarł ją do góry.
– Uwielbiam jak mnie wypełnia Panie. – wbiła paznokcie w skórę nad pośladkami mężczyzny – Uwielbiam jego smak, jego kształt. – Patrzyła w oczy Akumy z podziwem. – Uwielbiam, gdy jebiesz nim mój tyłek Panie. Uwielbiam, gdy rżniesz moją cipkę. – Gdy przesunął kciukiem po jej wargach zadrżała lekko. – Uwielbiam, gdy napierasz nim na moje ciało. Gdy pieprzysz moje usta. – Każde jej słowo czule łechtało jego ego. Dreszcze przyjemności potęgowane były przez dłonie suki drażniące jego nerwy. Zdjął gumkę z roztrzepanych włosów swojej zabawki i objął tył jej głowy, wsuwając palce między włosy. Przysunął ją do kutasa.
– Otwórz usta, obejmij go zębami i gdy skończę masz wszystko ładnie połknąć. Co do kropelki. – Posłusznie wykonała zadanie mocno drapiąc jego plecy. Nie próbował już powstrzymywać swojej przyjemności. Wystarczyło kilka kolejnych ruchów, kilka jej mruknięć, by wystrzelił. Wzdrygnęła się nerwowo przełykając, gdy sperma rozlała się po podniebieniu i gardle. Nie puściła, póki nie upewniła się, że załadował w nią wszystko co miał. Gdy wyjmował penisa z jej ust, pocałowała nabrzmiałą żołądź. Westchnął z zadowoleniem i schylił się do niej. Pocałował ją długo i głęboko. Gdy oderwał się od niej, oblizała usta.
– Dziękuję Panie. Mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowany. – wciąż patrzyła na niego rozmarzonym wzrokiem.
– Zdecydowanie. Bardzo dobra z ciebie suczka. Dobra, grzeczna dziewczynka. – puścił przyrodzenie i dwukrotnie pstryknął palcami. Kilkukrotnie przesunął dłonią po kutasie, schował go i poprawił bokserki oraz dres. Znów pomógł jej wstać i objął dłońmi udo, by je rozmasować. Oparła się o niego ramionami i lekko pojękując z bólu pozwalała na to, by przywracał funkcjonalność jej nogom. Paliły i rwały, ostre ukłucia powodowane przez napływ krwi i impulsów nerwowych do komórek jej ciała wyraźnie kpiły z ostatnich kwadransów spędzonych na zuchwałym nadwyrężaniu ośrodków czuciowych.
– Muszę iść do łazienki Akuma. Bo zaraz się po prostu zleję.
– Oh? To jakaś propozycja laleczko? – zaśmiał się wbijając palce w zesztywniałe ścięgna bioder dziewczyny.
– Na demony, nie. Proszę nie. – odwzajemniła śmiech – Daj mi z pół godziny, żebym wróciła do bycia względnie funkcjonującym człowiekiem, proszę. – pocałowała go w czoło.
– Idź, tylko najpierw napij się wody, dawno nie piłaś. Wolałbym byś mi nie padła. Szczególnie po wczorajszym chlaniu. – sięgnął po butelkę, która dziwnym trafem przetransportowała się na podłogę ze stolika. Pewnie wtedy, gdy pierwszy raz obezwładniła go pazurami. Wzięła kilka łyków, choć niechętnie, bo pęcherz wysyłał już sygnały SOS, i otworzyła drzwi przedziału przesuwając zasłonę. Pisnęła zaskoczona, gdy za drzwiami natknęła się na konduktora, który akurat przyszedł sprawdzić legalność ich pobytu w pociągu. Przez głowę przeleciała jej myśl, że może stał tam chwilę dłużej i słyszał… spłonęła rumieńcem, rzuciła krótkie „dzień dobry” i nerwowo podreptała do łazienki. Usłyszała za sobą, jak konduktor woła o bilet oraz uspokajający głos Akumy, że on je ma.
Wróciła dopiero kilka długich minut później i szybko wślizgnęła się do przedziału z ulgą spostrzegając, że kontroler już opuścił przedział. Akuma siedział pod ścianą z nogami na siedzeniu. Patrzył się telefon, uśmiechając pod nosem.
– Chcesz zobaczyć jak ładnie wyglądasz jebana od tyłu? – spuścił jedną nogę na ziemię i objął Jil w pasie, gdy położyła się, opierając plecami o niego. Pokazał jej film, który dzień wcześniej wysłał do Seta. Mniej więcej w połowie odtwarzania na ekranie wyskoczyło połączenie z brunetem.
– Szszszsz… ani słowa laleczko – rzucił i odebrał. – No co tam mordo?… Tak, jadę… nie wiem – zerknął na ekran telefonu – trzy? Może cztery godziny?… Friedrich powiedział, że mnie podwiezie… Jest coś do żarcia w domu?… Ta, na noc… – Delikatnie głaskał Jil po szyi, wpatrując się w szybę mknącego pociągu. – Pies to jebał, najwyżej padnę… Dobra, nie matkuj, widzimy się w domu, elo. – Rozłączył się i odłożył telefon na stolik.
– Set martwi się o Ciebie? – zapytała spoglądając w górę.
– Powiedzmy – mruknął z przekąsem i pocałował ją w czubek głowy. – Będzie w domu ze dwie, trzy godziny po nas, być może będziesz musiała poczekać na niego chwilę sama.
– Oh?
– No muszę iść do roboty. Niestety. – ziewnął i przeciągnął się. – Teraz chyba czas coś opierdolić, co? – sięgnął do reklamówki z wałówką i podał dziewczynie kanapkę.
Po posiłku włączyli sobie film na telefonie. Leżąc oparta na Akumie mocno walczyła z tym by nie zasnąć, szczególnie, że jego delikatne muskanie palcami po szyi zupełnie ją rozluźniało. W pewnym momencie po prostu odpadła i nieświadomie wtuliła się w jego ugiętą nogę. Uśmiechnął się pod nosem, sięgnął do plecaka stojącego obok i wyjął słuchawki. Wciąż gładząc ją po skórze i włosach dokończył oglądanie.
Dziewczyna spała głęboko, od czasu do czasu mrucząc coś pod nosem. Jemu też w chuj chciało się spać. Monotonny stukot kół pociągu nużył okropnie, ale nie pozwolił sobie na wycieczkę w ramiona Orfeusza. Czuwał, by po pierwsze nic jej się nie stało, a po drugie nic jej się nie stało. Gdy zbliżali się do docelowej stacji delikatnie podrapał ją po brodzie.
– Wstajemy laleczko, pobudka, niedługo wysiadamy. – Otworzyła oczy i spojrzała na niego nieprzytomnie. Potrząsnęła kilka razy głową, by zrzucić z siebie resztki dziwnego snu, w którym szybowała sama nad sobą, sterując swoimi ruchami za pomocą sznurków, jak marionetką. Przemierzała postapokaliptyczne scenerie, błądząc po omacku, szukając sama nie wiedziała czego.
Usiadła, spuszczając nogi i rozmasowując twarz sapnęła kilka razy. Wzięła butelkę wody od Akumy i nawilżywszy wyschnięte gardło wychrypiała łamliwym głosem.
– Długo spałam?
– Kilka godzin, jak się czujesz? – Podniósł się z siedzenia i sięgnął po walizkę leżącą na półce bagażowej.
– Powiedzmy sobie szczerze, fizycznie średnio na jeża. Boli mnie wszystko – uśmiała się przeczesując palcami włosy i poprawiając zmierzwioną fryzurę. – Ale jeśli pytasz o moją psychę to całkiem dobrze. – A Ty?
– Myślę, że mamy podobne odczucia. – pocałował ją w czoło i klepnął czule w pośladek.
Pociąg zaczął zwalniać, a gwar za drzwiami przedziału zaczął się nasilać. Odczekali chwilę, by pojebany tłum osób, które koniecznie muszą wyjść jako pierwsze, przelał się przez korytarz i drzwi. Wyszli z pociągu, Akuma chwycił Jil za rękę i skierowali swoje kroki na parking pod dworcem. Natychmiast rozpoznała auto, którym jechali do hotelu po koncercie i znów przeszedł ją dreszcz. Kierowca, czekający na nich, opierał się o maskę i spokojnie palił papierosa. Jego także bez problemu rozpoznała.
– Siema mordo – przysadzisty mężczyzna rzucił w stronę Akumy – witam panienkę serdecznie… – zawahał się na chwilę – …my się chyba poznaliśmy?
– Tak, na ostatnim koncercie – blondyn zbił z nim piątkę i wrzucił walizkę oraz plecak do bagażnika.
– No nie wierzę – łysy brodacz klasnął w ręce – ktoś wytrzymał z Wami dłużej niż noc? Friedrich jestem – wyciągnął dłoń w jej stronę, lekko się kłaniając. – Dla przyjaciół Fred.
– J.. Jil… – szepnęła zmieszana zerkając na Akumę i niepewnie ścisnęła dłoń mężczyzny.
– Wytrzymała i jeszcze chce więcej. – klepnął ją w pośladek i pocałował w policzek. – Najlepsza jaką spotkałem. – Objął ją ramieniem. – Nie stresuj się laleczko. Fred doskonale zna nasze upodobania. Wsiadaj – otworzył jej drzwi.
– W dobre ręce trafiłaś dziewczyno – pogładził zaplecioną warkoczyki brodę – tylko dość brutalne. Jakbyś potrzebowała ratunku – puścił jej oczko – dzwoń, wyciągnę Cię z opresji i dobrze się Tobą zaopiekuję. – Na te słowa blondyn trzepnął go w łysy łeb.
– Łapy przy sobie patałachu. Jedyne co możesz zrobić, to dostać od niej wpierdol. – wsiadł obok dziewczyny i położył dłoń na jej udzie.
– Switch? – kierowca zamknął ostrożnie drzwi auta i odpalił – No to się pobawicie, co kundlu? – Akuma trzasnął drzwiami najmocniej jak mógł i kopnął kolanem siedzenie kierowcy. Jil spojrzała na blondyna totalnie zdezorientowana.
– To nie do Ciebie laleczko. Ty to mnie dzisiaj strasznie wkurwiasz Fred. – warknął.
– Oho, kogoś tutaj coś swędzi. No to Set będzie miał używanie. – zaśmiał się, ale dodał ostrzej. – Trzaśnij jeszcze raz, a będziesz dymał z buta.
– Jedź kurwa, nie pierdol. – Przeczesał włosy i oparł się wygodnie o siedzenie.
– Pasy, drodzy państwo, bo nie ruszę.
Droga upłynęła im spokojniej, na rozmowie o nadchodzącym koncercie, planach z tym związanych. Po kilkunastu minutach opuścili miasto i skierowali się w stronę zalesionego przedmieścia. Jil patrzyła zahipnotyzowana na krajobrazy. Uwielbiała takie okolice, naturalne, z dala od ludzi, z dala od tłoku, hałasu, nadmiaru bodźców. Owszem, uwielbiała swoje miasto i czuła się szczęściarą mieszkając w najstarszej jego części, wśród klimatycznych budynków, a nie blokowisk, czy wieżowców. Jednakże zdecydowanie wolała przestrzeń otoczoną roślinnością. Natura to, no szok, jej druga natura.
Podjechali pod starą bramę, gdzie kierowca zatrzymał auto. Wysiedli, Akuma i Jil zapalili gibona, kierowca szluga, kulturalnie odmawiając wskazując na auto. Mężczyźni zbili piątki, Fred przytulił Jil trochę ją zaskakując śmiałością i wywołując warkot niezadowolenia u blondyna.
– Mówiłem, łapy przy sobie krasnalu. – rzucił z przekąsem.
– Kurwa, model się znalazł. – odgryzł się brodacz wsiadając do samochodu.
– Oh kurwa, jak tu pięknie – rozglądała się zauroczona po dzikim, zarośniętym ogrodzie. – Jakbym wiedziała, że mieszkacie w takim miejscu, to już dawno warowałabym pod tą bramą. – Przyglądała się dzikim pnączom, zwalonym drzewom i krzewom. Chłonęła zapach wilgotnych roślin, przymykając oczy co kilka kroków. – Jestem oczarowana. Oczarowana!
– Cieszę się, że Ci się podoba. Obiecuję, że poeksplorujesz nasz ogród na kilka różnych sposobów. – Zatrzymał ją i położył dłonie na biodrach dziewczyny. Pocałował ją, początkowo delikatnie muskając jej usta. Z każdym pocałunkiem stawał się ostrzejszy. W końcu wpił się w jej wargi i zdjął gumkę z jej włosów. Wplótł w nie palce i mocno dociskał do siebie. Znów był podniecony, znów miał na nią ochotę. Chciał pieprzyć ją tu i teraz, na tej żwirowej drodze prowadzącej do domu. Kręciło go to, że ma ją tutaj, w domu, na swoim terenie. Zabawki raczej nie pojawiały się w tym rejonie, bo jak to powiedział Fred, zwykle z nimi nie wytrzymywały. Nie było więc sensu zabierać ich dalej, niż do hotelu. Gdy trochę zaspokoił swój głód, oderwał się od niej:
– W domu mam dla Ciebie prezent. – poprawił jej włosy opadające na twarz. – Liczę, że Ci się spodoba laleczko.
– Prezent? Zasłużyłam? – mruknęła – Mimo, że byłam taka niegrzeczna, że doszłam sama, bez pytania, w łazience na dworcu? – Nie spodziewał się. Coś jakby gruchnęło w jego głowie. W oczach na chwilę stanęły płomienie.
– Gdy Cię do niej wysłałem? – warknął cicho przysuwając usta do jej ucha. Przeszedł ją dreszcz podniecenia i lekkiego strachu. Odpowiedziała mu potakującym mruknięciem. Mocniej chwycił jej włosy i wbił palce w biodro. – Rozumiem. Miałem prosić Seta, by był dla Ciebie delikatny, gdy wyjdę, bo dużo się wydarzyło. – Dyszał, mocno walcząc ze sobą, by nie zniewolić jej i ukarać tu i teraz. – Ale chyba zrezygnuję z tego pomysłu.
– Oh nie pamiętam, byś zabronił mi własnej inicjatywy, jeszcze chyba nie straciłam tego przywileju. – Droczyła się z nim wsuwając dłoń na jego plecy. Wbiła paznokcie i powoli przesunęła nimi po kręgosłupie.
– Dostałaś konkretne zadanie Jil. – Napierał na nią klatką piersiową unoszącą się w podnieceniu i rozdrażnieniu. – Konkretne. Pójść tam – warknął, gdy przesunęła palcami z powrotem w dół – zdjąć majtki, wytrzeć uda i przynieść je do mnie. Czy ja naprawdę za mało przetrzepałem Ci skórę dziewczyno? – Chwycił pośladek, na którym miała największego siniaka. Złapał tak mocno, że aż syknęła.
– N… nie… – stęknęła lekko uginając kolana. – Ciekawa byłam… – nie puszczał, warczał jej do ucha – jak zareagujesz…
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła laleczko. – polizał i przygryzł jej szyję. – A tam – wskazał w stronę domu, który już wyłaniał się zza zakrętu – ono na Ciebie czeka.