– Amelio, spokojnie, to naprawdę świetny facet. – Siedziały na podwórku, które bardziej przypominało wiejskie tereny, niż środek miasta. Brunon wesoło biegał od drzewa do drzewa, czasem zaglądając do już dawno zasypanej studni przykrytej połamanymi deskami.
– Nigdy o nim nie wspominałaś rybko – mocowała się z zapięciem plecaka – a myślałam, że mówimy sobie wszystko. – Udało jej się go rozpiąć i wyjęła dwie zawinięte w papier drożdżówki. – Jedz dziewczyno, bo znikasz w oczach. – Jil westchnęła, dla Amelii zawsze znikała w oczach, czy miała nadwagę, czy udało jej się ogarnąć dupsko i zmieścić w spodnie z liceum, to sąsiadka zawsze widziała ją jako chodzący szkielet.
– Mówiłam Ci kilka tygodni temu, że jadę na koncert….
– O boże! To ON? – przerwała jej, bo olśniło ją, że Jil wielokrotnie zachwycała się jakimś muzykiem – Nie mówiłaś przypadkiem, że był wyższy? I miał ciemne włosy?
– Um… – zmieszała się i nerwowo ugryzła bułkę. Tak bardzo jak teraz mieliła ją w zębach, mieliła słowa w głowie. – To ten drugi…
– Żartujesz? – zmierzyła ją wzrokiem. – Wygląda jak jakiś bandzior, a nie muzyk. Nie jestem pewna, czy to dobry facet dla Ciebie Jil. Ty jesteś… – szukała słów w głowie. – No taka dobra i miła. A on wygląda podejrzanie.
– Dlaczego? – zerknęła ciekawie na Amelię. W zasadzie, poza tym jak się wydzierali, to wiele o nim wiedzieć nie mogła. Odłożyła na bok nadgryzioną bułkę i sięgnęła do kieszeni bojówek. Wyjęła paczkę z jointami. Zaskoczyła tym pytaniem swoją towarzyszkę, która przez chwilę wydawała się być zmieszana.
– No ma jakieś takie… dziwne spojrzenie. I te blizny na twarzy i rękach. – sięgnęła nerwowo do plecaka po papierosy.
– Wszyscy mamy jakieś przejścia za sobą… – dziewczyna westchnęła, wypuszczając dym z płuc. W zasadzie to nie wiedziała, jakie miał Akuma, ale domyślała się, że coś było na rzeczy.
– Jil, martwię się o Ciebie. To, co wyprawialiście, brzmiało jakby, co najmniej, Cię… – zawahała się – …no co najmniej… gwałcił – powiedziała ciszej rozglądając się czy nikt nie słucha. – Albo gorzej! – Dziewczyna wzdrygnęła się i na wspomnienie rżnięcia na podłodze na chwilę wstrzymała dym w płucach, aż się zakrztusiła.
– Um.. kh.. – próbowała złapać oddech – nie no.. kh.. nic takiego się nie.. khe… nie wydarzyło Amelio. – złapała trzy głębsze wdechy i spojrzała na nią najspokojniej jak mogła, choć w głowie galopowało jej stado rozpędzonych wymówek i tłumaczeń.
– Coś mi tu kręcisz. – spojrzała podejrzliwie.
– W żadnym wypadku, naprawdę. – przesunęła palcami po czole w geście bicia się z myślami. – Po prostu lubimy ostry seks Amelio.
– Oh! – zrobiła wielkie oczy i zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu, znów rozglądając się, czy nikt nie słucha – Jak u tego greja czy Lipińskiej? – Jil zatopiła twarz w dłoniach i przeciągnęła nimi po twarzy. Jak u greja kurwa, w głowie widziała jak Akuma zwija się ze śmiechu na te słowa.
– Um.. powiedzmy. – Szczerze mówiąc, nie miała ochoty na tłumaczenie sąsiadce, czym jest ten cały świat dominacji i uległości, to nie na jej nerwy. Ani na nerwy sąsiadki prawdopodobnie też. Jednak kobieta przysiadła się bliżej i wciąż szeptała.
– I to takie fajne? – Dziewczyna zawyła w głowie. Jasny gwint, kurwa mać, do chuja.
– Co kto lubi Amelio. Nie każdy czerpie z tego przyjemność. To jak z wódką, niektórzy kochają, inni tolerują, a jeszcze innych odrzuca. – wzruszyła ramionami, próbując opanować skrępowanie. No ok, kurwa fajnie, lubi to, ale nie musi lubić rozmawiać o tym, nawet z tak bliską osobą jak, hm… powiedzmy, przyjaciółka podwórkowa.
– A do tego trzeba… jakichś akcesoriów? – zachichotała. – Podobno miałaś jakiś strój. – Znów uderzyło ją to z siłą huraganu. Tak kurwa, strój. Przebranko na bal karnawałowy.
– Amelio…
– No weź, powiedz, zaciekawiło mnie to, może wypożyczę książkę z biblioteki. – O demony, o kurwa jego mać. O borze szumiący, leśny dziadzie. – Widziałam kiedyś takie maski, czy jakieś… oh! – Urwała, gdy zobaczyła, że Brunon zerwał się do biegu w stronę Akumy przechodzącego pod arkadą między kamienicami ich podwórka. Rumieńce, które od kilku minut malowały się na twarzy sąsiadki, teraz zdecydowanie pogłębiły się, gdy podszedł do nich, ze wciąż obskakującym go radośnie psem.
– Witam drogie panie. Pani Amelio. – skinął jej głową. – Mam nadzieję, że jest już pani spokojniejsza o moją kotkę? – pocałował Jil w czoło. Sąsiadka zachichotała jak nastolatka i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
– Powiedzmy panie Akuma. To ja już pójdę. – wstając, złapała Brunona za obrożę i raz jeszcze chichocząc nieprzyzwoicie, rzuciła: – Dokończymy tę rozmowę Jil!
– Boże, nie. – Dziewczyna zwiesiła głowę i znów pocierała skronie i przecierała oczy z zażenowana.
– Hm? – usiadł obok niej, stawiając plecak na ziemi i obejmując ją ramieniem. – Coś się stało laleczko?
– Powiedziałam Amelii, że lubimy ostry seks i chciała wiedzieć więcej. – powiedziała załamanym tonem. Akuma oparł kostkę o udo, odchylając się lekko.
– I co chciała wiedzieć?
– Czy było jak u greja… – załamała się jeszcze bardziej. Akuma wybuchł śmiechem tak donośnym, że odbijał się od budynków otaczających podwórko.
– Posmyrać Cię piórkiem panno Steele? – rechotał jak głupi. – Może klapsa?
– A daj spokój… Jak rozmowa? – rzuciła zmieniając temat.
– Gramy przedostatni, dostaniemy lożę i no limit bar. – Przysunął ją do siebie i pocałował w czubek głowy. – Zostało załatwić hotel i wracać do rzeczywistości.
– Hotel? Przecież możecie spać u mnie.
– A przyjmujesz płatność w naturze?
– No nie wiem – rozchmurzyła się i zerknęła na niego – poproszę zaliczkę, to zdecyduję. – Wsunął rękę w jej rozpuszczone włosy i pocałował tak intensywnie, że zakręciło jej się w głowie. – Zaliczka zaksięgowana, termin zarezerwowany, zapraszamy serdecznie, gwarantujemy dziwki koks fajerfoks.
– Daj odkurzacz. – rzucił gdy weszli do mieszkania.
– Huh? – zerknęła na niego zdziwiona. Wyjął z plecaka proszek do prania dywanów.
– Nabrudziłaś, posprzątam – puścił jej oczko. – Akurat jak będzie się wytrawiało to posiedzimy w wannie. – Dziewczyna wskazała mu szafkę w przedpokoju. – Zrobisz w tym czasie coś do jedzenia?
– Hm… a co byś chciał? – w pamięci przejrzała swoje wczorajsze, powiedzmy studenckie, zakupy. – Bo chyba będzie trzeba coś zamówić. – podrapała się po głowie zmieszana.
– A co masz? – złożył odkurzacz i przeciągnął go do pokoju.
– Chleb, pasztet z puszki, dwa pomidory i litr wina…
– No i wystarczy. – podłączył odkurzacz do prądu i wziął się za robotę.
Przygotowała tą niesamowitą ucztę człowieka przepierdalajacego hajs na imprezy, alkohol i gibony nasłuchując jak Akuma szoruje gąbką obszczany dywan. W sumie to miłe z jego strony, że nie tylko pieprzy, ale i za szmatę złapie. Wszedł do kuchni akurat wtedy, gdy otwierała wino śrubokrętem. Korkociągu też się nie dorobiła, dziadek nauczył ją radzić sobie w różnych sytuacjach. Chciała nalać ten wspaniały trunek za 21 złotych do szklanek, ale gdy wyciągnął rękę po butelkę po prostu mu ją podała. Złapał solidnego łyka.
– Mmm, ambrozja prosto z dolnej półki. – Zaśmiał się oddając jej butelkę.
– Jestem biedną suką, czego się spodziewałeś? – rzuciła z przekąsem. Poczochrał jej włosy na czubku głowy i pocałował w policzek.
– Żartowałem laleczko, z naszej trójki to tylko Set jest arystokratą. – Klepnął ją w pośladek, na co jakżeby inaczej, syknęła, bo dupa dalej bolała.
– Arystokratą?
– Wiele jeszcze musisz się o nas dowiedzieć. – poklepał się po udzie dając jej znać, by usiadła.
– To opowiedz mi trochę. – usiadła na jego nodze i sięgnęła po kanapkę.
– A co chciałabyś wiedzieć? – wsunął rękę pod jej bluzkę głaszcząc plecy i upewniając się, że nie spadnie.
– Jak już wspomniałeś o arystokracji to kontynuuj. Jednak grej? – zaśmiała się.
– Powiedzmy. – przeżuwając zastanawiał się od czego zacząć. – Set pochodzi z dość bogatej rodziny, choć nie utrzymuje z nią kontaktu. – sięgnął po butelkę i popił chleb z pasztetem. – Wiesz, matka alkoholiczka i to taka fest. Dwa lata temu udało się nam zmusić ją do przepisania na niego jednego z domów i ustalić zakaz zbliżania się.
– Brzmi przyjemnie. – wzięła od niego butelkę. – Co dalej?
– Jak miał jakieś szesnaście lat spierdolił z domu, bo miał dość wiecznie zachlanej krowy traktującej go jak piąte koło u wozu. Przypomniała sobie o nim kilka lat temu, gdy okazało się, że bez jego podpisu nie dostanie spadku po jakimś tam krewnym. Po dość długiej batalii wywalczyliśmy chałupę i mam nadzieję już nigdy jej nie spotkać. – sięgnął po pomidora i zatopił w nim zęby.
– A co działo się z nim po tym jak uciekł z domu? – zapytała wycierając mu sok płynący po brodzie.
– To już musi opowiedzieć Ci sam. – chwycił ustami jeden z jej palców i oblizał go.
– No dobrze, a Ty? – upiła kolejny łyk wina i podała je Akumie. Zmarszczył brwi namyślając się. Milczał dłuższą chwilę.
– Dom dziecka, ulica, nic ciekawego.
– Coś więcej? – wstała zbierając naczynia i wstawiając je do zlewu. Westchnął ciężko i usłyszała jak odpala zapalniczkę. Wstał wzdychając i objął ją w pasie wydmuchując przed nią chmurę dymu.
– Kiedy indziej, dobrze? Teraz zapraszam do wanny.
Odkręcił wodę i upewniwszy się, że jest odpowiednio ciepła wszedł do wanny. Zamknął odpływ i zapraszająco skinął na rozbierającą się Jil.
– Weź jakieś zabawki i wskakuj.
– Jesteś pewny, że oboje się zmieścimy? – zaśmiała się odwracając się do niego plecami, by wyjąć z wiszącej szafki łechtaczkowy wibrator w kształcie króliczka i osławionego pingwinka, którego niedawno zakupiła. Gwizdnął przeciągle, gdy dostrzegł siniaki na jej pośladkach i plecach. Większość pręg znikła, jednak jak przypuszczał, zrobił jej sporo długotrwałych śladów na porcelanowojasnej skórze.
– Postarałem się. Masz ładne cętki kocie. – Wyciągnął ręce, by pomóc jej wejść. – No chodź, siadaj na mnie. – Przez chwilę zastanawiała się jak to zrobić. Mimo iż łazienka była mała, to udało się w nią wcisnąć narożną wannę, jednak nie była ona przystosowana dla dwóch osób. Machnął ręką, by się odwróciła tyłem do niego i pomógł jej usiąść na swoich biodrach. Rozsunął trochę uda wsuwając je pomiędzy jej i sięgnął, by przerzucić jej prawą nogę o brzeg wanny. Woda była naprawdę ciepła i wzdrygnęła się, gdy zaczęła docierać do jej ud i cipki. Sięgnęła na wiszącą nad nimi półkę i włączyła przenośny głośnik. Mogła nie jeść, ale bez muzyki nie mogła żyć, dlatego kilka miesięcy temu zrobiła sobie prezent i kupiła naprawdę dobry sprzęt. Zanim oparła się o jego tors zakręciła wodę sięgająca jej już do pępka, niebezpiecznie zbliżającą się do granicy wanny. Przez chwilę oboje delektowali się swoją obecnością zatopioną w dźwiękach muzyki odbijającej się o ściany. Akuma przyłożył usta do jej pleców i zaczął je całować i lizać. Sięgnął po króliczka i włączył go. Jedną rękę wsunął pod jej ramię i pieścił palcami skórę szyi i dekoltu, a drugą, z wibratorem powoli z przesuwał pod skórą piersi schodząc coraz niżej.
– Jak Ty to robisz, że potrafisz być i tak brutalny i tak delikatny? – westchnęła odchylając głowę i opierając ją o jego ramię. Całował jej policzek od czasu do czasu przesuwając po nim językiem, wciąż zbliżając wibrującą zabawkę do jej łona. Gdy przesunął nią po brzuchu i biodrach drgnęła i westchnęła. Czuła jak między jej pośladkami jego penis rośnie. Zsunął wibrator do jej łechtaczki i pokręcił nim, by znaleźć odpowiednie miejsce. Gdy krzyknęła wiedział, że udało mu się wsunąć drżące uszy króliczka między skórę otaczającą ten zajebiście czuły punkt. Zmniejszył trochę nacisk i wolnymi, krótkimi ruchami kręcił kółka i przesuwał w górę i w dół. Szybko zaczęła jęczeć i poruszać biodrami w rytm spokojnej klubowej muzyki zalewającej ich z góry.
– Zabawki szybko Cię rozpalają laleczko. – przesunął dłoń pieszczącą dekolt wyżej, ciut zadzierając jej ramię w górę. Objął dłonią szyję i lekko ścisnął wbijając w nią palce. Odpowiedziała mu błagalnym jękiem. Poprawił rękę tak, by mały palec i kciuk oprzeć o pulsujące żyły doprowadzające krew do mózgu. – Ostatnio dobrze Ci było jak latałaś. – Ostro wciągnęła powietrze w płuca przypominając sobie jak rżnął ją na balkonie. – Masz ochotę na kolejną podróż? – Nie czekał na odpowiedź, docisnął dłoń i przyłożył usta do jej ucha. Gdy poczuł jak odpływa poluzował nacisk i szepnął do wracającej do świadomości Jil – Hej laleczko… – znów zwiększył nacisk i odpuścił, gdy zaczęła się rozpływać – jak tam… – kolejny raz docisnął palce – miewa się… – i znów – Twoja cipka? – kręciło go to niesamowicie. Za każdym razem gdy wracała jej świadomość wyciągał z niej dźwięki, jakby grał na instrumencie – Dobrze… – doskonale wiedział, że jeśli będzie odpowiednio długo prowadził tą grę, to orgazm rozkurwi jej głowę – się bawisz? – Nie miała jak mu odpowiedzieć, ale za każdym razem, gdy pozwalał jej wrócić do rzeczywistości po jej podbrzuszu, udach i łechtaczce rozlewało się obezwładniające uczucie gorąca – Nie mogę… – kolejny lot – się opanować… – poruszał wibratorem coraz intensywniej – nie mogę… – przygryzł jej ucho – przestać… – szerzej rozsunął jej nogi, na tyle na ile pozwalała wanna – tak mnie kręcisz… – Krótkie powroty do świadomości zaczęły zlewać jej się w nieustającą falę tańca neuronów w mózgu. – że gdybym mógł… – Nie wiedziała już gdzie jest, nie wiedziała czy to co czuje dzieje się w jej ciele, mózgu, umyśle czy gdzieś poza czasem – rżnął… – czuł spływający po jej twarzy pot, zlizywał go łapczywie – bym… – wiedział, że to już bardzo blisko – Cię… – już za chwilę ją wypuści, jeszcze chwilę. Coraz mocniej mu drżała. – do końca… – tym razem docisnął palce dosłownie na sekundę dłużej. Odrzucił króliczka i puścił szyję, wbijając dwa palce do cipki. – świata. – Wybuchła, eksplodowała ni to krzycząc, ni jęcząc w rytm orgazmu, haustami łapiąc powietrze. Nie wiedziała, co się z nią dzieje, nie wiedziała gdzie czuje ten kosmos przyjemności, czy to jej mózg rozpadł się na milion kawałków i próbuje poskładać na nowo, czy może jednak wyszła z siebie i stanęła obok. Mięśnie pochwy mocno zaciskały się na jego palcach, wpił zęby w napięte mięśnie jej karku i przytrzymał mocno obejmując ramiona wolną już ręką. Rzucając się z spazmach pozrzucała kosmetyki z wanny i zalała wodą łazienkę.
Czuł jak dochodzi do siebie, jej ruchy były coraz spokojniejsze, coraz rzadziej drżała, a oddech wyciszał się z każdą chwilą.
– Co to…- odetchnęła – …kurwa było.