Przyglądał się piorącej dywan dziewczynie. Leżał na plecach na kanapo-łóżku zwieszając z niego głowę. Był zmęczony, głodny, brudny i zupełnie nie miał ochoty iść na spotkanie z organizatorem koncertu. Zgłosił się na ochotnika tylko dlatego, że mógł tu przyjechać. Zwykle takimi rzeczami zajmuje się Set. Ostatnim razem, gdy sam musiał się tym zająć skończyło się obiciem ryja jakimś cwaniaczkom, którzy zasiedzieli się w barze o dzień za długo. Nie żeby jakoś mu to przeszkadzało bo chętnie wraz z ochroną klubu, pomógł im wyjść, ale długo goił pokrojone ramię i nie mógł pracować, a na koncercie miał problem urzymać mikrofon. Uśmiechnął się na myśl o tamtych wydarzeniach, mimo to, nie uśmiechało mu się omawianie timeline’u i negocjowania warunków.
Gdy ogarnął, że skończyła walkę z dywanem zsunął się z kanapy opierając się na ręce i usiadł obok niej. Podał gibona z paczki leżącej nieopodal. Gdy go odpalała objął ją ramieniem. Przez chwilę palili w milczeniu, podając sobie skręta i wsłuchując się w swoje oddechy.
– W zasadzie, gdzie idziesz? – zapytała gasząc niedopałek w szklance.
– Dogadać szczegóły koncertu. Gramy za miesiąc. – oparł głowę o kanapę i głośno wypuścił powietrze z płuc. – Tak mi się nie chce tam iść…
– Za miesiąc? I ja o tym nie wiem?
– Nie ogłaszaliśmy nic, bo nie było wiadomo czy wystąpimy. Poza tym – poklepał ją po głowie – nie było by niespodzianki z przyjazdem, nie? – Ziewnął solidnie i podrapał się po głowie. – Muszę coś zjeść i kimnąć się ze dwie godziny. Wstałem przedwczoraj do fabryki, w nocy nie udało mi się przespać. Nie masz nic przeciwko?
– A kiedy ostatnio jadłeś? – zapytała z troską w głosie.
– Przed pracą – zaśmiał się ziewając. Jil chciała wstać i przygotować mu coś do jedzenia, lecz nie pozwolił jej łapiąc ją w pasie i ściągając na swoje kolana. – Ale w zasadzie zastanawiam się, czy nie opierdolić Ciebie najpierw. – mocno objął ją w pasie i pocałował w szyję.
– Jeszcze zdążysz, teraz wolałabym, żebyś coś zjadł. – objęła jego twarz dłońmi, pocałowała w czoło i wyślizgnęła się z jego objęć.
– Skoro tak mówisz. – gdy wstawała klepnął ją w pośladek, wyrywając z niej krótki syk. Uśmiechnął się pod nosem wstając za nią i kierując swoje kroki do łazienki. – W który ręcznik mogę się wytrzeć?
– Weź którykolwiek – odkrzyknęła z kuchni myjąc ręce. Przypomniała sobie, że Amelia przyniosła obiad i poczuła ostry skurcz mięśni kegla na wspomnienie tej abstrakcyjnej sytuacji, w której leżała przerżnięta i skrępowana na podłodze, a on konwersował z sąsiadką. Wzięła pakunek z przedpokoju i uznała, że niestety wystygł, więc trzeba będzie podgrzać obiad na nowo. Sąsiadka przygotowała gulasz z kaszą, więc na szczęście musiała tylko wrzucić go do garnka i pilnować, by się nie przypalił. Nie dorobiła się mikrofali, bo w sumie nigdy jej nie potrzebowała. Choć teraz uznała, że jednak miało by sens jej posiadanie.
Gdy usłyszała Akumę wychodzącego z łazienki krzyknęła by poczekał na nią w pokoju, zaraz przyjdzie. Obiadu było na jedną porcję, więc postanowiła, że sama zje coś innego, najpierw nakarmi tego psychola, który miał chyba niekończące się pokłady energii, skoro po zmianie w warsztacie miał jeszcze siłę przejechać pół kraju i zerżnąć ją na głodnego.
Weszła do pokoju i zastała go leżącego na łóżku, z rozrzuconymi na boki rękami i nogami spuszczonymi na podłogę. Prawdopodobnie siedział i położył się tylko na chwilę, a ta chwila zamieniła się w głęboki sen. Spał naprawdę twardo, co sugerował jego długi, spokojny oddech. Postanowiła nie budzić go, no cóż, zje jak wstanie, raczej z głodu nie zdechnie przez ten czas. Odstawiła talerz na parapet, wróciła do kuchni, by przykryć obiad i cichutko poszła do łazienki doprowadzić się do porządku i upewnić, że dupę i plecy ma jeszcze na swoim miejscu.
Siedząc na poduszce na podłodze z laptopem na kolanach, raz po raz zerkała na śpiącego mężczyznę. Nie chciała mu przeszkadzać we śnie, więc do pracy usiadła na tyle daleko, by nie obudzić go klikaniem klawiszy. Od jakiegoś czasu nerwowo kręcił się na łóżku, czasem kląc przez sen. Jego oddech z minuty na minutę stawał się coraz cięższy i zastanawiała się, czy nie powinna może sprawdzić, czy wszystko okej. W pewnym momencie przebudził się gwałtownie i poderwał podpierając na ramieniu. Rozejrzał się nieprzytomnie po pokoju głucho sapiąc. Przeciągnął dłońmi kilkukrotnie po twarzy i spoliczkował się, by się otrzeźwić. Jil czym prędzej zerwała się z podłogi i podbiegła do niego.
– Wszystko w porządku Akuma? – wyciągnęła dłoń by dotknąć jego ramienia, lecz on złapał ją w locie i ścisnął ciut za mocno. Gdy zorientował się co robi poluzował uchwyt i pocałował wnętrze jej dłoni.
– Przepraszam laleczko. – spojrzał na nią przytomniej i przyciągnął do siebie patrząc przepraszająco w zaskoczone oczy dziewczyny.
– Nic się nie stało, zły sen? – pogładziła policzek, który uderzył kilka chwil wcześniej. Wtulił twarz w jej dłoń.
– Złe dzieciństwo. Może kiedyś Ci opowiem. – Spojrzała na niego badawczo, ale poczuła, że to nie jest dobry moment, by drążyć temat. Przypomniała sobie, że na parapecie stoi jedzenie.
– Czekaj, puść, podgrzeję Ci obiad. Jak przyniosłam to już spałeś. – Przesunęła się na łóżku, by sięgnąć do miski i zejść z kanapy.
– Nie podgrzewaj, zjem zimny, zaraz zdechnę z głodu. – przeciągnął się rozmasowując barki. Zauważył, że do pasa przykryty jest kocem, musiała go na nim położyć. Zdziwił się szczerze, bo zwykle, gdy ktoś był obok niego, nawet jeśli był wykończony, nie był w stanie spać, a ona dała radę go przykryć. Coś dziwnego było w tej pojebanej lasce.
– Ale…
– Proszę? – Niepewnie podała mu talerz i sztućce. Przysiadła obok i obserwowała jak pałaszuje. Naprawdę był głodny, bo jedzenie nie zajęło mu więcej niż 3 minuty. W zasadzie to wylizał michę do czysta.
– Może chcesz coś jeszcze? – wzięła od niego talerz i odstawiła spowrotem na parapet.
– Jeśli chodzi o obiad to wystarczy, dziękuję laleczko. – położył się głową na jej udach. – Podjadłem, to może czas na deser? – Delikatnie pogładził jej podbródek palcami.
– Nie wiem czy sprostam Twoim potrzebom Akuma – zaśmiała się – plecy i dupa dalej mnie bolą, nie mówiąc o tym jak przeorałeś obie moje dziury.
– Oh, jestem pewny, że sobie poradzisz. – podniósł się i pocałował ją, kładąc się z nią na łóżku. – Ale może zatem chcesz się pobawić trochę inaczej? – Przysunął ją do siebie mocnym ruchem dociskając nagie biodra do jej ud.
– Inaczej? – przesunęła palcami po bicepsie blondyna lekko zarysowując go paznokciami. Wzdrygnął się mrużąc oczy.
– Mówiłem Ci, że chętnie nauczę Cię dominacji. – podparł głowę na dłoni badając jej reakcję. – Chcesz spróbować?
– Nigdy tego nie robiłam. – wciąż wodziła palcami po jego ciepłej skórze. – Nie wiem od czego miałabym zacząć, nie wiem nawet czy się do tego nadaję.
– Oh nie musisz od razu robić ze mnie szmaty do podłogi – zaśmiał się schylając się do jej dekoltu. – Po prostu powiedz mi co mam zrobić, żeby sprawić Ci przyjemność. Od tego zacznijmy.
– Uhm, okej, dobra… – Zbierała w sobie myśli, w zasadzie nie wiedząc co ma zrobić. Owszem, umiała zwerbalizować swoje potrzeby, ale raczej w formie błagania i proszenia, niż rozkazywania. Z rozbawieniem pokręcił głową widząc jak szuka słów. – Coś cię bawi.. em.. psie?
– Zdecydowanie nie, moja Pani. – lekkie kłucie podniecenia przebiegło przez jego umysł. Spokojnie wciągnął powietrze do płuc unosząc klatkę piersiową. Wydychając je bardzo powoli, zmrużył oczy i wszedł w swoją rolę. Spojrzał na nią służalczo. – Jak mogę dzisiaj służyć mojej Pani?
– Oh, hm… – zarzuciła nogę na jego biodro – zacznij od moich stóp psie. Są bardzo zmęczone. – Bez ociągania zsunął się z łóżka i z błogim wyrazem twarzy sięgnął językiem do jednej z jej nich. Polizał podbicie i wsuwał język między palce. – Nie zapomniałeś o czymś? Mam dwie. – szturchnęła go drugą stopą w policzek. Natychmiast chwycił ją w dłoń i na zmianę lizał i masował miękką sķórę. Wsuwał palce między jej paluszki, w skupieniu obserwując jej reakcję. Jil podparła się na łokciach i przyglądała temu co robił Akuma. Czasem westchnęła z przyjemności, starając się nie pokazywać za dużo, choć to było ogromnie trudne, gdyż stopy miała cholernie wrażliwe. Gdy na chwilę się rozluźniła i odpłynęła, Akuma postanowił wykorzystać sytuację i sięgnął do penisa. Dość szybko zauważyła brak jednej z dłoni. Przez krótką chwilę kalkulowała, co w tej sytuacji powiedziałby jej on. – Nie przypominam sobie, bym pozwoliła byś się dotykał kundlu.
Spojrzał na nią uśmiechając się zawadiacko.
– Wybacz Pani, zagalopowałem się. – wrócił do całowania jej stóp, tym razem skupiając się na ich wierzchu.
– Wyżej. – rzuciła jakby od niechcenia, mocno walcząc że sobą, by nie brzmieć błagalnie. Gdy poczuła jego oddech na łydkach cicho westchnęła. Oparła palce jednej nogi o jego obojczyk i chłonęła dotyk dłoni sunących po skórze.
– Wyżej psie. Ummm… – jęknęła gdy wbił palce w wewnętrzną część jej ud rozsuwając je. Bacznie obserwował jej twarz. Przez chwilę się zapomniała i spojrzała na niego błagalnie.
– Widzę, Pani… – zaakcentował rzucając jej znaczące spojrzenie – że sprawiam Ci przyjemność.
– Z pewnością możesz dać mi jej więcej. – wskazała na swoje zielone majtki. – Zostaw! – uderzyła go w dłoń, gdy sięgnął je zdjąć. Natychmiast cofnął rękę i polizał materiał łapiąc go delikatnie w zęby. – Możesz je ze mnie zdjąć dopiero wtedy, gdy będą mokre.
– Z tego co widzę, to długo nie będę musiał się starać. – rzucił zaczepnie.
– Ktoś pytał o twoje zdanie sierściuchu? – bardzo próbowała spojrzeć na niego groźnie. Roześmiał się w duchu. Stwierdził z satysfakcją że próbuje, na razie jest w tym ogromnie urocza, ale próbuje. Poczuł miłe łechtanie treserskiej części swojej osobowości.
– Nie Pani, chyba na za dużo sobie pozwalam. – Wsunął ręce pod jej biodra. Syknęła, gdy przesuwając je po obitych pośladkach podrażnił ślady po pejczu. – Wybacz Pani, przepraszam. – ponownie schylił się do jej krocza, by lizać uda i majtki. Nie spieszył się, mocno wciskał język w cipkę, raz po raz tarmosząc materiał w zębach i powarkując, jakby chciał go z niej zedrzeć. Poruszające się biodra Jil wyraźnie sugerowały mu, jak bardzo jej dobrze. Postanowił kolejny raz wykorzystać sytuację i wsunął język pod materiał. Nie minęła krótka chwila, a poczuł pacnięcie na głowie. Powstrzymał prychnięcie śmiechem, żeby jej nie speszyć – Przepraszam Pani, nie mogę się powstrzymać, Twój zapach doprowadza mnie do szaleństwa. – Podsunął się trochę i sunął językiem po delikatnej skórze pachwin. Ocierał twarz o jej uda, o mokry materiał, skomląc i pomrukując błagalnie.
Dała sobie jeszcze kilka minut błogości i uniosła biodra sugerując mu, że już może zdjąć z niej bieliznę. Ściągając ją dalej całował jej nogi i dokładnie wylizał palce stóp. Gdy wrócił do poprzedniej pozycji spojrzał pytająco, czy już mu wolno. Skinęła potakująco, i gdy zanurzył twarz we włosach łonowych docisnęła jego głowę i jęknęła ponownie unosząc biodra. W tej chwili to było jej kurwa wszystko jedno, czy miała dominować. Kilkudniowy zarost ocierający się o jej uda rozpalał ją do granic zdrowego rozsądku. Chyba nawet bardziej niż to co działo się stricte między nogami. Lizał, chłeptał, sunął językiem między wargami sromowymi raz po raz sięgając nim do łechtaczki. Przerwał tylko na chwilę, by zapytać:
– Czy Twój pies dobrze się sprawuje, moja Pani? – nie czekał na odpowiedź i wrócił do pieszczenia mokrej, ciepłej cipki. Jej zapach kręcił się w jego nosie powodując miłe drżenie w mózgu i skurcze w kroczu. Bardzo chciał sprawić jej przyjemność, należało jej się za wcześniejsze wydarzenia. Chciał, by doszła na własnych warunkach. Niestety nie miał okazji doprowadzić swojego planu do końca, bo gdzieś z drugiej strony pokoju odezwał się telefon.
– Brunon! – spanęła wkurwiona i zaskoczona, gdy dźwięk wyrwał ją z objęć uniesienia. Akuma nie przejał się tym tak bardzo jak ona, dalej buszował między jej nogami, gdy podnosiła się do siadu. – Muszę wyjść z psem!
– Zabierasz mnie na spacer Pani? – podniósł wzrok by na nią spojrzeć. Miał tak posłuszny wyraz twarzy, że aż się zdziwiła.
– A nazywasz się Brunon kundlu? – poczochrała go po głowie i pozwoliła na to, by jeszcze chwilę spędził śliniąc się między udami. – Wstawaj, muszę z nim wyjść. – wetchnęła, gdy ten pieprzony budzik nie chciał przestać dzwonić. Podnosząc się z półklęku podał jej dłoń, by pomóc jej wstać.
Jil wyłączyła powiadomienie, założyła spodnie dresowe i zawiązała w pasie. Zarzuciła lekką bluzę i już miała skierować się do wyjścia, gdy usłyszała lekkie chrząknięcie. Odwróciła się lekko poirytowana tym, że musieli przerwać w tak przyjemnym momencie.
– Hm? – mruknęła lekko zniecierpliwiona.
– Zostawisz mnie tak Pani? Jestem dość niesfornym psiakiem, jeszcze mógłbym coś zepsuć… – skinął głową w stronę leżących na jego plecaku pasów. Tych samych, którymi kilka godzin temu skrępował jej ręce. Przez chwilę jakby się zastanawiała, sięgnęła po nie i rzuciła:
– Siad. – wyciągnęła rękę przed siebie i gdy podniósł swoją owinęła je wokół nadgarstka i zacisnęła. Skinęła, by podał drugą i spięła obie jego ręce. Zaśmiał się w duchu, gdy mocowała się z zapięciem. – Czekaj tu na mnie. Wracam za… – spojrzała na telefon – za pół godziny.
– Tak Pani. – bardzo starał się ukryć rozbawienie. Ledwo zamknęły się za nią drzwi, a sięgnął zębami do zapięcia i rozpiął paski. Zrzucił je wciąż śmiejąc się pod nosem i kiwając głową z lekkim niedowierzaniem. Bawiło go, że skrępowała mu ręce z przodu, ale też pomyślał, że to będzie dobra okazja, by trochę pograć nieposłusznego. Wstając przeczesał włosy rękami i sięgnął do plecaka, by wyjąć swój telefon. Spotkanie za dwie godziny, więc pewnie niedługo po jej powrocie będzie musiał wychodzić. Znów na wspomnienie tego, co ma do zrobienia skrzywił się niezadowolony. No chuj, trzeba.
Usiadł spowrotem na podłodze opierając się o łóżko podpierając łokieć o zgiętą nogę. Wybrał numer i zadzwonił do Seta, by po krótce przedstawić mu co się do tej pory wydarzyło i ustalić o której jutro ma pociąg. Gdy skończyli rozmowę sięgnął po jointa i odpaliwszy, z błogością wypuścił dym z płuc. Nie zdążył dopalić połowy, a otworzyły się drzwi wejściowe i Jil wróciła do mieszkania. Weszła do pokoju zrzucając bluzę i stanęła zdziwiona patrząc to na rozrzucone pasy, to na niego.
– Nudziłem się. – nonszalancko wypuścił dym w jej stronę. – Zdjęcie ich – skinął w stronę pasów – nie było trudne, skoro zapięłaś je z przodu. A rookie mistake. – Wyciągnął w jej stronę rękę z jointem i gdy wzięła go nie będąc pewna, czy powinna być wkurwiona czy zmartwiona, wstał sięgając po skórzane opaski. Posłał jej delikatny uśmiech puszczając oczko.
– Gdybyś pozwoliła mi Pani, coś zasugerować – przez chwilę jego ton był raczej pouczajacy, niż służalczy – taka niesubordynacja wymaga kary. – Klęknął przed nią z pasami w zębach. Wyszarpnęła je i syknęła:
– Łapa. – Wyciągnął rękę przed siebie i obserwował jak Jil zapina ciasno nadgarstek. Gdy przeszła za niego ciągnąć niedelikatnie za pas, przerzucił oczami z przyjemności. Posłusznie podał jej drugą rękę i pozwolił by skrępowała obie ciasno na plecach. Gdy znów stanęła naprzeciwko niego przyglądał się jej ciekawie. Wysunęła stopę między jego uda, natychmiast rozsunął nogi i podniecony tym niespodziewanym ruchem na chwilę wstrzymał oddech. Podstawiła mu pod usta zawiązanego buta. Nie pytał. Chwycił sznurówki i rozwiązał. Zrzuciła buta ze stopy zaapierajac go o jego bark. Podsunęła mu ją ponownie, by zdjął jej skarpetkę zębami. Tą samą sekwencję powtórzyła z drugą nogą. Siedział lekko pochylony dysząc ciężko. Sięgnęła palcami nogi do penisa i szturchnęła jądra.
– Kara mówisz? Wygląda na to, że lubisz być karany kundlu. – przygniotła mosznę wbijając w nią palce. Westchnął i wydał z siebie cichy warkot, gdy poczuł jak przesuwa stopę w stronę odbytu. Gwałtownie cofnęła nogę zahaczając paznokciami o skórę. Oparła ją o jego tors i pchnęła. Zaparł się i szczerząc kły przesunął po nich zębami. – I co ja mam z tobą zrobić niegrzeczny piesku. – Rzuciła pytanie raczej do siebie niż do niego, więc nie odzywał się, wciąż dysząc i nie poddając się naciskowi. Nachyliła się i pstryknęła go w nos. Cały czas usilnie próbowała brzmieć stanowczo i poważnie, choć jego opór trochę ją peszył. – Kazałam ci grzecznie warować, aż wrócę, a ty miałeś czelność rozwiązać się, bo ci się nudziło?! – jej rozgniewany ton zaskoczył ich oboje. Akuma drgnął i szczeknął w jej stronę. W głowie wrzeszczał z radości, z tej mąki jeszcze będzie chleb, zrobi z niej dominę. – Oh zamknij się. – Sama nie wiedząc czemu spoliczkowała go, niezbyt mocno, ale niespodziewanie.
Zakręciło mu się w głowie z zaskoczenia i podniecenia. Zacharczał triumfalnie, postanowił się z nią podroczyć, zobaczyć jak daleko się posunie.
– To wszystko co masz dla mnie… Pani? – zakpił. – To chyba nie byłem aż tak nieposłusznym psem, co?
– Uhm? – zmieszała się na chwilę, ale próbowała nie wychodzić z roli. Chwyciła go dłonią za podbródek. – Zamknij się – wysyczała i uderzyła jeszcze raz, wzbudzając w nim śmiech. Tupnęła ze złością, naprawdę się starała, to nie jej wina, że nie jest w tym dobra. Cholerny Akuma i jego zachcianki!
– Oh do kurwy… – pstryknął dwukrotnie palcami patrząc na nią z lekkim rozbawieniem i zniecierpliwieniem – Mocniej! – warknął wyzywająco. Uderzyła. Tym razem jego twarz obróciła się lekko. – MOCNIEJ! – krzyknął przez zaciśnięte zęby wbijając wzrok w jej oczy. Zamachnęła się i uderzyła kolejny raz. Z satysfakcją stwierdził, że przy okazji przejechała mu paznokciami po policzku. – MOCNIEJ KURWA JEGO MA… – wyryczał i nie dokończył, bo tym razem włożyła w to naprawdę dużo siły. Aż zapiekła ją dłoń. Potrząsnął głową, by się otrzeźwić i zerwał się na równe nogi. Zaskoczona cofnęła się, ale Akuma napierał na nią i przygwoździł ją do ściany swoim ciałem. Lekko ją przyduszając wysapał – Lekcja pierwsza skończona. A teraz grzecznie mnie rozkuj, abym mógł dokończyć to, co zacząłem zanim wyszłaś.
Przez krótką chwilę wahała się co zrobić.
– Nie igraj ze mną. – wydyszał – Zapewniam cię suko, że i że związanymi rękami jestem w stanie pokazać ci kto tu rządzi. – Sięgnęła za jego plecy i przez chwilę mocowała się z klamrami. Wciąż dyszał jej do ucha, próbując opanować emocje krążące w jego głowie. Ostatnie uderzenie sprawiło, że znów miał ochotę przerżnąć ją na wylot, ale obiecał sobie, że nie tym razem. Miała dojść jak Pani, nie jak zabawka. Gdy uwolniła oba nadgarstki, wciąż przyciskając ją całym ciałem do ściany chwycił ją za włosy i przesunął jej głowę, by móc sięgnąć do szyi. Spodziewała się, że ją ugryzie, wbije zęby, zrobi cokolwiek brutalnego. Nie spodziewała się, że po prostu poliże jej skórę i wyszepcze, wciąż jeszcze niespokojny:
– Ładnie ci poszło – sięgnął drugą ręką pod jej koszulkę i przesunął nią po żebrach. – Jak na pierwszy raz. – Odsunął się od niej na tyle, by zdjąć z niej tshirt i podniósł dziewczynę chwytając pod kolanami i plecami. Chciała coś powiedzieć, ale uciszył ją krótkim „Szz”.
Położył ją na łóżku, rozwiązał spodnie i chwytając za nogawki ściągnął je rozbierając ją zupełnie. Wszedł nad nią i polizał po twarzy kończąc na ustach. Sięgnął do dekoltu i kolejny raz przeciągnął językiem aż do rozchylonych warg.
W głowie szalało jej mnóstwo myśli i emocji. Przyznała przed sobą, że trochę nakręciło ją zdzielenie go po ryju, choć wciąż nie była pewna co czuje do całej tej dominacji. Niby powiedział, że poradziła sobie nawet dobrze, ale gdyby nie jego pomoc, to by tego nie zrobiła. Skąd do chuja miała wiedzieć jak sie zachować, skoro nigdy się nad tym nawet nie zastanawiała. Westchnęła długo i cicho, gdy Akuma wciąż liżąc jej twarz sięgnął dłonią między włosy łonowe. Delikatnie wsunął palec do pochwy, by go zmoczyć, i przejechał nim do łechtaczki. Stęknęła prosząco.
– I jak się podobało suko? – skubał zębami jej ucho i szyję mrucząc jak kot. Czule masował jej łechtaczkę chwytając ją między dwa palce.
– Jeszcze nie jestem pewna Panie. – stęknęła – Trochę nie rozumiem swoich reakcji i chyba… – jęknęła, gdy ścisnął trochę mocniej.
– Chyba?
– Chyba nie umiem być stanowcza. – uniosła biodra, gdy przeszedł ją intensywny dreszcz.
– Umiesz, umiesz. Potrzebujesz tylko trochę czasu by to poczuć. – znów wsunął palce do jej wnętrza. – Chcesz, żebym cię wylizał, czy doprowadził palcami?
– Zde.. cy.. do.. wanie… – urywała za każdym razem, gdy wsuwał je do środka – palcami Panie…
– Oh taki jestem beznadziejny w minetce? – Dołożył trzeci palec i oparł kciuk o najczulszy punkt jej ciała.
– N… mmm… nie Panie – przejechała wnętrzami dłoni po skroniach próbując się skupić, znów wygięła plecy w łuk i zamruczała – po prostu chciałabym.. uh… – pchnął kilka razy intensywniej – chciałabym móc na Ciebie patrzeć Panie – wydusiła na jednym wydechu. Spojrzał na nią czule i odgarnął włosy z twarzy. Pieścił jej cipkę, czasem zahaczając jednym z palców o odbyt, wciąż głaszcząc i przygniatając łechtaczkę. Pochylił się nad nią zbliżając twarze tak, że ich gorące oddechy mieszały się ze sobą. Zauważył, że próbuje przetrzymać orgazm jak najdłużej, by nie dojść bez pozwolenia.
– Nie musisz pytać, po prostu dojdź. – wystarczyło kilka kolejnych ruchów, by świat jej zawirował. Trysnęła intensywnie mocząc nie tylko jego rękę, ale i łóżko. Zarzuciła mu ręce na szyję i wbiła się ustami w jego usta. Dociskał jej punkt G tak długo, aż przestała drżeć i zalewać go ejakulatem. Oderwał się od jej ust, oblizał palce i pstryknął dwukrotnie. – Miło było, ale obowiązki wzywają.