XV

Mocno poirytowany prowadził ją za rękę do domu. Szli w milczeniu, choć Jil wydawało się, że jej szaleńczo bijące serce słychać w całym ogrodzie. Zdenerwowała go, a mimo to odczuwała lekką satysfakcję, gdy zaskoczenie w jego oczach zmieniło się w gniew. Aż była w szoku, że wciąż nie odebrał jej wolności.

Im bliżej domu byli, tym bardziej nie mogła się nadziwić. Mieszkali w murowanym, piętrowym budynku, gdzieniegdzie obłożonym drewnianymi belkami, po których pięły się pnącza roślin. Wielkie, drewniane okna, od środka zasłonięte ciężkimi zasłonami, zdawały się emanować jakąś dziwną, starą energią, niczym chata baby jagi. Choć w tym wypadku to chyba raczej była to posiadłość szalonego czarnoksiężnika. Niektóre z okien zamknięte były masywnymi okiennicami z metalowymi okuciami. W tym samym stylu wykonane były dwuskrzydłowe, wielkie drzwi, do których prowadziły schody z balustradą wykonaną przez szalonego metaloplastyka z upodobaniem do winorośli i demonicznych psów. Akuma wyciągnął z plecaka pęk wielkich kluczy i otworzył skrzydło drzwi. Pierwszych, bo okazało się, że za nimi znajdują się kolejne.

– Zapraszam do środka – ni to warknął, ni powiedział, pchając drzwi i gdy weszli trzasnął nimi. Zdjęła buty i zanim zdążyła się rozejrzeć, gdy tylko się wyprostowała, Akuma przycisnął ją twarzą do ściany. – Ciesz się Jil, że naprawdę nie mam czasu. Bo jestem tak wkurwiony, że aż mnie trzęsie. – Chwycił ją za włosy i odciągnął głowę liżąc lubieżnie po policzku – I naprawdę żałuję, że nie zobaczę co Set z Tobą zrobi. – Wsunął rękę w jej dres i znów chwycił za obolały półdupek. – Miał być masaż, jakaś kąpiel. Chciałem byś pierwszą noc po ostrym jebaniu spędziła jak księżniczka – Dopchnął ją biodrem do ściany, aż stęknęła. – Ale nie… musiałaś być niegrzeczna. Nieposłuszna. I ukrywać to przede mną tak długo.
– Uh Akuma… – stęknęła, gdy dał jej odetchnąć – chciałam się tylko podroczyć.
– No to się podroczyłaś. – znów polizał jej twarz – A niedługo dowiesz się, z czym to się wiąże. – Puścił ją. Zrzucił buty z nóg rozrzucając je pod ścianą. – A teraz chodź, pokażę Ci, mimo wszystko, co dla Ciebie przygotowałem.

Przeprowadził ją przez szeroki korytarz pokryty starą beżową farbą, która w niektórych miejscach zdecydowanie próbowała rozwieźć się ze ścianą ozdobioną obrazami w różnym stylu. Od nowoczesnych drukowanych grafik po malowane, płowiejące już, artystyczne wyrazy czyichś mrocznych wizji. Rozwidlenie korytarza prowadziło z prawej strony do obszernej kuchni urządzonej w wiejskim stylu, zaś lewa strona prowadziła wgłąb pomieszczeń mieszkalnych. Pierwsze, zamknięte, drzwi po prawej stronie Akuma określił gabinetem Seta, który to pokój miała okazję, przynajmniej częściowo, oglądać przez telefon. Kilka metrów dalej, po lewej stronie znajdowały się drzwi do pokoju Akumy. Zanim weszli wskazał jej jeszcze wejście do sypialni Seta sąsiadującej z gabinetem oraz łazienki znajdującej się na wprost korytarza, tuż obok schodów prowadzących na piętro budynku.

Otworzył drzwi swojego pokoju i skinieniem zaprosił ją do środka. Jego sypialnia był dość prosta, w stonowanych kolorach. Szarości, brązy, bordo. Jedną ze ścian zajmowała wnękowa szafa. Na środku pokoju, pod przeciwległą do drzwi ścianą, znajdowało się duże, bardzo szerokie łóżko, nad którym górowało jedno z wielkich okien domu, zasłonięte ciężką zasłoną. Spojrzała w stronę kolejnej ściany i spostrzegła biurko zastawione elektroniką, zarzucone śrubkami, puszkami jakichś smarów, narzędziami i rzeczami, których nawet nie umiała nazwać. Przy tym biurku nie raz widywała go w czasie wideo rozmów, zwykle dłubiącego w czymś potrzebnym mu do pracy. Po obu stronach biurka stały także głośniki i leżało kilka książek. A obok biurka…

– Oh…! – jęknęła zaskoczona. Obok biurka stała metalowa klatka obita z góry i po bokach deskami. Dziewczyna podeszła do niej powoli, zerkając na Akumę, który oparł się nonszalancko o framugę drzwi, zaplatając ręce na klatce piersiowej. Buda sięgała jej do kości biodrowej i była długa na półtora metra, a szeroka na połowę tego. W środku wyłożona była jedynymi kolorowymi elementami tego pomieszczenia, poduszkami i kocem. Kucnęła przed metalowymi drzwiczkami, nad którymi wisiała tabliczka z napisem „Jil”. Uśmiechnęła się i zerknęła na niego pytająco.
– Mówiłem, że zbuduję Ci budę laleczko.

Set trzasnął wkurwiony drzwiami samochodu i trzymając papierosa w zębach nerwowo przeszukiwał kieszenie. Klient wyprowadził go z równowagi swoim ciągłym zmienianiem koncepcji, nierealistycznymi wymaganiami i kolejnym spotkaniem, które mogło być mailem. Nienawidził, gdy ktoś marnował jego czas. I tak cudem udało mu się wyrwać wcześniej.

Wsadził klucz do dziurki masywnych, drewnianych drzwi i zaklął, gdy okazało się, że są otwarte. Pamiętał przecież, że je zamykał. Ostrożnie nacisnął klamkę i pchnął, by jak najciszej otworzyć, a w razie czego nie spłoszyć niechcianego gościa. Szybko jednak dotarło do niego, kto był winowajcą w tej sytuacji, rozrzucone buty Akumy sugerowały, że wrócił już do domu i to on musiał… Jego wzrok przykuła druga para stojąca równo pod ścianą. Damska. Czyżby…

Zasunął potężne zasuwy, odwiesił klucze i skierował się wgłąb korytarza, przeczesując włosy palcami. Im bliżej pokoju Akumy był, tym szybciej biło jego serce, choć krok i ruchy wciąż emanowały stoickim spokojem. Najpierw ich usłyszał. Podekscytowany ton Jil dziękującej Akumie i jego głęboki głos spokojnie coś jej tłumaczący. Set kolejny raz przeczesał włosy, dwukrotnie pstryknął palcami i stanął obok przyjaciela opierającego się o framugę.

– No nie spodziewałem się, że przywieziesz ją do domu przyjacielu. – położył dłoń na ramieniu Akumy. Jil, wciąż przyglądająca się swojej budzie, na chwilę zamarła, gdy go usłyszała, a potem natychmiast padła na kolana, obijając je boleśnie.
– Panie! Tęskniłam! – rzuciła rozpromieniona  nie zważając na to, że powinna czekać aż on pierwszy się do niej odezwie.
– No proszę, jesteś wcześniej. Kazałeś mu iść w diabły, czy w końcu przestał pierdolić farmazony? Ja też się nie spodziewałem. Ale skomlała smutna, to ją wziąłem, by nie zdechła z tęsknoty. Chociaż… – rzucił z przekąsem – okazało się, że jednak jest trochę nieposłuszna.
– O? – Set uśmiechnął się pod nosem – Chodź tu suczko. Na nogach. – Gdy rozpromieniona podeszła, pozwolił jej się wtulić. – Wkurwił mnie, bo znów mogliśmy załatwić online. Więc kazałem mu dopłacić za każdą godzinę spotkania i nagle okazało się, że sprawę można ogarnąć szybciej – Wplótł palce w jej włosy i pocałował w czubek głowy. – Co nabroiła? – Zwrócił się do przyjaciela rozpakowującego plecak.
– O, niech sama Ci powie. – rozebrał się i zbierając brudne ubrania z łóżka, skierował się w stronę łazienki – Chciałem, abyś dzisiaj był dla niej delikatny, bo wyjebałem ją równo, ale teraz… pokaż jej co robisz z niegrzecznymi psami Set.

Pan lekko odciągnął jej głowę, by spojrzeć jej w oczy.
– Co zrobiłaś suczko? – wsunął dłoń na plecy dziewczyny i docisnął ją do siebie.
– Gdy… Gdy dostałam zadanie, mój Panie, pozwoliłam sobie zrobić coś jeszcze. – Drżała patrząc w jego zagadkowo zimne oczy. Był tu. Albo raczej ona tu była. Tak blisko.
– Jakie zadanie i co zrobiłaś? – jego spokojny, nie zdradzający żadnych emocji ton dźwięczał jej w uszach. Uwielbiała ten głos. Zawsze ją hipnotyzował. A teraz skupiony był tylko na niej.
– M.. miałam iść do łazienki Panie. Zdjąć majtki, wytrzeć nimi uda i przynieść je Panu Akumie. – uśmiechnął się pod nosem. Zawsze bawiło go to, jak bardzo blondyn wkręcony był w damską bieliznę. Jakby mógł to używałby jej jako ręcznika do twarzy i ścierki do rąk, jebany fetyszysta. – Ale zanim wyszłam zrobiłam sobie dobrze…. – jęknęła cicho, gdy pociągnął włosy mocniej i wbił palce w jej biodro. – I powiedziałam Panu Akumie dopiero pod domem… – Set lekko uniósł wargę i zmarszczył brew. – Bo… bo… – teraz już nie była taka pewna, czy to był dobry pomysł – bo chciałam się z nim podroczyć… Panie… – Set cmoknął kilka razy niezadowolony i wciąż ciągnąc ją za włosy chwycił jej twarz ściskając usta w dziubek.
– Oh niedobra suka – przekręcił lekko głowę i przesunął językiem po zębach – chyba trzeba cię naprostować. – Puścił ją i pchnął do wyjścia. Pchając przed sobą przeprowadził przez korytarz i zatrzymał szarpnięciem za bark przed drzwiami. – Rozbieraj się. I na czworaka do pokoju. Siadasz na środku i grzecznie czekasz aż wrócę. – Uchylił drzwi, sięgnął do środka, by zapalić światło i poszedł do swojej sypialni przygotować się do spotkania, na które czekał ostatnie kilka tygodni.

Drżącymi rękami zdjęła z siebie ubrania i położyła je, złożone w kostkę, pod ścianą. Wślizgnęła się jak pies do pokoju i zatrzymała się jak wryta. Widywała jego gabinet, gdy służyła przez telefon, ale wychodzi na to, że widziała mały fragment tego pomieszczenia. Pod oknem, jeszcze niedawno, stało biurko, na którego miejscu w tej chwili zostało tylko duże rzeźbione krzesło. Za nim znajdowało się odsłonięte okno z przymkniętymi okiennicami. I tak naprawdę, poza stojącym na środku skórzanym, czarnym fotelem, nie widziała wcześniej nic więcej. W rogu, pod ścianą z oknem, stała kolejna klatka, tym razem po prostu metalowa, bez żadnych ozdób, poduszek, jak to w przypadku jej budy. Na przylegającej do niej ścianie zamontowane były stelaże z hakami, obręczami, przęsłami oraz obitymi skórą podporami. Kolejna ściana, z oddalonymi drzwiami wejściowymi, pełna była haków, na których zawieszone były łańcuchy, okowy, pejcze, kajdany i kajdanki, pasy i kneble. Na ostatniej że ścian wisiały stare, drewniane szafy, stało kilka komód oraz duże głośniki.

Jil usiadła niepewnie przy fotelu. Poprawiła pozycję i przygryzając wargi siedziała drżąc i zastanawiając się, co teraz. Drzwi otworzyły się z impetem i do gabinetu pewnie wkroczył Set. Miał na sobie czarne, dopasowane spodnie ze skórzanym pasem i dużą, metalową klamrą, ciężkie buty do połowy łydki i pokrywające całe przedramiona skórzane pieszczochy.  Przez barki przerzucił potrójny pejcz, którego rzemienie i rękojeść swobodnie zwisały na nagim torsie. Natychmiast zrobiło jej się gorąco. Głośno wciągnęła powietrze i westchnęła zaciskając dłonie na kolanach. Podniecenie uderzyło jej do głowy, na chwilę wypierając uczucie niepewności i lekkiego strachu.

Kucnął przed nią i pogłaskał delikatnie policzek. Gdy przymknęła oczy z przyjemnością, uderzył. Jęknęła zaskoczona. Przeniosła na niego wzrok i spojrzała speszona. Znów pogłaskał jej policzek i uderzył kolejny raz, mocniej. Na ten raz już była gotowa, ale i ten wywołał w niej lekki bunt i zaskoczenie. Trzeciego nie poprzedził czułością, poczym chwycił ją za brodę i przekręcając przyjrzał się twarzy. Oczy dziewczyny zaszkliły się, ale nic nie powiedziała, pokornie przyjęła razy. Zdjął z pieszczochy skórzaną obrożę z kółkiem i metalowym logo ich zespołu. Zapiął ją na szyi suki.
– Miałaś ją dostać w przyjemniejszych okolicznościach, ale wybrałaś inną drogę. – upewnił się, że jest dobrze zapięta i wstał kierując się do ściany z hakami. Zdjął jedną ze smyczy i sięgnął po knebel z dziurawą kulką pozwalającą na oddychanie przez usta. Ponownie kucnął przed dziewczyną. Trzykrotnie zakręcił dłonią przed jej twarzą. – Powtórz. – Podniosła drżącą rękę i powtórzyła jego gest. – To znaczy, że chcesz mi coś zakomunikować, gdy jesteś zakneblowana. Niezależnie czy masz skrępowane ręce czy nie. Jeśli nie widzę twoich dłoni gest możesz wykonać głową. Czy to jest jasne?
– Tak Panie. – odpowiedziała cicho. Spoliczkował ją.
– Nie słyszałem.
– Tak Panie. – powiedziała głośniej. Raz jeszcze przesunął dłoń przed jej twarz. Pokazał jeden palec.
– To znaczy, że wszystko jest ok. Powtórz. – Wykonała gest. Dołożył drugi palec. – To znaczy, że potrzebujesz chwilę przerwy. Powtórz. – Dłoń jej drżała tak bardzo, że nie mogła jej opanować. Podniósł trzeci palec. – To znaczy, że nie możesz już wytrzymać. Twój „kredens”. Powtórz. – Stres, podekscytowanie, strach i niepewność wypełniały jej krwioobieg i mózg dudnieniem. – Jeśli nie widzę Twoich rąk, gesty możesz wykonać skinieniami głowy. Jeśli głowę masz unieruchomiona, mrugnięciami. Czy to jest jasne?
– Tak Panie. – drżenie jej głosu sprawiało mu ogromną przyjemność. Napawał się jej niepewnością i podekscytowaniem. Wstał i przyjrzał się jej ciału z każdej strony. Ślady zębów i paznokci Akumy, pazurów jego rękawicy oraz siniaków po pasie sugerowały, że kompan nie oszczędzał ich zabawki. Teraz on dołoży trochę od siebie, do tego dzieła. Klęknął za nią i poprawił włosy związując je w ciasny, wysoki kucyk. Przysunął knebel do jej ust i gdy posłusznie otworzyła usta zapiął go z tyłu głowy. Przyczepił smycz do obroży i przeprowadził ją przez pokój pod okno. Z parapetu zabrał papierosy i popielniczkę. Wrócił z suką do fotela i rozsiadł się na skórze. Przyciągnął ją do siebie, tak by klęcząc leżała między jego nogami. Przycisnął jej policzek do swojego krocza i odpalił papierosa. Położył dłoń na jej głowie i delikatnie głaskał jej twarz. Palił w ciszy, niespiesznie.

– Akuma czekał niecierpliwie, jak pojebany, by do ciebie przyjechać suko, dać ci trochę przyjemności. To zupełnie do niego niepodobne… A ty go wkurwiłaś. – uderzył siarczyście policzek. – Wsiadł w pociąg w środku nocy, mimo, że miał jechać rano samochodem, przez co nie mógł się wyspać po pracy. – znów uderzył wyrywajac z niej stęknięcie. – Po tym jak cię ukarał to i tak przez cały pobyt robił wszystko byś czuła się adorowana, klęczał przed tobą. – kolejny raz sprawił, że zaskomlała – Przywiózł cię tutaj wydając mój hajs bez pytania – raz jeszcze – zbudował ci budę – kolejny slap – zrobił dla ciebie obrożę – tym razem jęknęła z bólu. – A ty niewidzięczna suko – szarpnął smyczą wciągając ją na siebie i zbliżając jej twarz do swojej. Ślina sącząca się z knebla kapała na jego tors. – miałaś czelność bez pozwolenia, bez pytania zabawiać się naszą cipką? – warknął raz jeszcze szarpiąc smyczą i zepchnął ją na ziemię. Upadła na bok obijając sobie biodro i ramię. Oparł buta o jej żebra i docisnął. Niezbyt mocno, ale na tyle, by poczuła, jak podeszwa wbija się w ciało. Przesunął dłonią po swojej twarzy i wstał odpychając ją tak, by leżała na plecach. – Waruj.

Oddychała ciężko dysząc. Zamarła w bezruchu obserwując, jak podchodzi do stelaża i przygotowuje plecione, skórzane liny. Przewiesił je przez uchwyt na środku przęsła i zaczepił do nich, również skórzane, kajdany. Chwycił pejcz i zsunął go z torsu strzelając kilkukrotnie w powietrzu. Wrócił do dziewczyny, schylił się po smycz i pociągnął, zmuszając ją do przejścia pod przygotowane do skrępowania miejsce.

– Wstawaj, ręce do przodu. – Posłusznie wykonała polecenie, patrząc na niego przepraszająco. – Myślisz, że ugłaszczesz mnie tymi oczkami suko? – zapiął pierwszy nadgarstek i upewnił się, że nie jest ani za mocno, ani za luźno – Za długo na to czekałem, a ty dałaś mi zbyt dobry pretekst do zabawy. – Gdy zapiął drugą rękę chwycił wolny koniec liny i ściągnął go unosząc jej ręce i zmuszając do stanięcia na palcach. Końce zaczepił o hak zakręcając kilkukrotnie. Stanąwszy za nią, objął ją jednym ramieniem w pasie, a drugie wsunął między piersi i pieścił skórę szyi oraz dekoltu. Gdy wbijał paznokcie, zostawiając delikatne ślady, jęknęła i zacisnęła uda. Rozsunął je, wpychając między nie kolano i raz jeszcze przesunął paznokciami kończąc na sutku. – Nie za dobrze ci bura suko? – zsunął rękę z talii i niedelikatnie wsadził palce w pochwę. – Mokra. Czyli za dobrze się bawisz, co? – stęknęła przepraszająco. Przez chwilę pozwolił jej na przyjemność. Tęsknił, też chciał, poza złojeniem jej skóry, dotknąć jej, posmakować, poczuć. Oblizał palce i odsuwając się wymierzył mocny raz w pośladek. Tak mocny, że aż podskoczyła. Pociągnął smycz sprawiając, że przez chwilę charczała i strzelił batem kilkukrotnie w powietrzu. Puścił. – Wypnij się. Porządnie.

Posłusznie przesunęła się na palcach i wspierając na uniesionych rękach czekała na pierwszy raz. Set zamachnął się i smagnął. Wrzasnęła przez knebel, gdy rzemienie trzasnęły jej obity tyłek.
– Mmm piękny dźwięk. Jeszcze raz. – Znów krzyknęła załamującym się głosem. Razy, które dostawała od niego na pierwszym spotkaniu, przy aktualnych, były delikatną pieszczotą. Nie wiedziała, czy to kwestia bata, kwestia trzeźwości, wciąż obecnego kaca, pozycji czy obitego tyłka, ale wyła jak suka wyć powinna. Kolejny raz sprawił, że podskoczyła. – Wracaj. – Usłyszała spokojny głos swojego Pana, gdzieś między biegającymi panicznie myślami. Poprawiła pozycję drżąc cała. Podszedł do niej od przodu i uniósł opuszczoną głowę dziewczyny. Po twarzy ciekły jej łzy, ale patrzyła na niego posłusznie. Pocałował ją w czoło i pogłaskał po głowie. Przesunął pejczem po mokrej cipce i polizał go patrząc jej prosto w oczy. Przeszedł za nią i uderzył mocno w pośladek. Jęknęła cicho i zakrztusiła śliną. Na chwilę zwolnił, przysłuchując się, czy wszystko w porządku i gdy upewnił się, że jest okej, kolejny raz smagnął pejczem. Wymierzył kilka kolejnych razów nie zwracając uwagi na to, że drepcze w miejscu wyjąc i krzycząc. Delektował się tymi dźwiękami pieszczącymi jego mózg. Dobrze mu było. Płonął, czuł jak podniecenie wypełnia całe ciało elektryzując skórę. Smagnął pejczem zahaczając o dolne plecy. Gdy nogi ugięły się pod nią, opadła wisząc na linie. Stęknęła skomląc i haustami łapiąc powietrze.

– Do góry. Popraw się. – mruknął z rozkoszą. Przyjrzał się wypiętej, mocno obitej dupie i cmoknął z zadowoleniem. Przez chwilę zastanawiał się, czy może zerżnąć ją w ten obolały tyłek, ale stwierdził, że jeszcze za wcześnie. Podszedł ponownie i delikatnie przesunął palcami po drżących plecach, by dać jej znać na co teraz ma się przygotować. Odsunął się i zamachnął wkładając w to dużo siły. Pejcz trzasnął o skórę, skórzana lina zajęczała, gdy suka instynktownie zerwała się do przodu by uciec. Szybko jednak wróciła do stania na palcach i ciężko dysząc czekała na kolejne smagnięcia. Pokój wypełniał się echem krzyków i jęków. Set raz po raz poprawiał penisa w dopasownych spodniach, powarkiwał z przyjemnością i machał narzędziem kary, z lubością obserwując powstające na ciele ślady.

Akuma otworzył drzwi i z uśmiechem zagadnął.
– Jak się bawisz przyjacielu?
– Wybornie. – zamachnął się ostatni raz – podasz mi szlugi? – Przeciągnął się i wziął paczkę od mężczyzny. Gdy odpalał papierosa, blondyn podszedł do Jil, przewiesił trzymaną w ręku koszulkę o jedno z przęseł i ściskając bolące pośladki dziewczyny, polizał rozgrzaną skórę suki. Przesuwając paznokciami po jej plecach stanął przed nią. Chwytając ją za gardło podciągnął do góry i wyprostował lustrując ją wzrokiem. Set dopiero zaczął, a ona była już zmęczona. Zaszklone oczy, cieknąca po brodzie ślina i ciężki oddech natychmiast uderzyły blondynowi do głowy. Spojrzała na niego nieprzytomnie, starając się oddychać spokojnie. Akuma miał na sobie robocze ogrodniczki ze zwisającymi swobodnie szelkami, zniszczone buty ochronne i bandany na nadgarstkach. Przyglądając się westchnęła z lubością, jak zwykle, zatrzymując wzrok dłużej na jego nagim, wytatuowanym torsie i nonszalanckim uśmiechu. Chwycił jej twarz w obie ręce, zlizał ślinę z szyi i brody mrucząc jak kot. Sięgnął dłonią do jej krocza i włożył palce do mokrej cipki.
– Set, Ty jesteś pewny, że to kara? Ta cipka jest mokra, jakby tylko czekała na więcej. – dopchnął palce zmuszając ją do stanięcia na czubkach palców. Objął ją drugą ręką w pasie. – Zobaczymy co dzieje się tam w środku. Wal.

Trzymając papierosa w zębach, strzelił kilkukrotnie pejczem, chwytając jego końce obie ręce, a potem uderzył. Akuma warknął z przyjemności, gdy rzemienie, poza jej plecami, trzasnęły go w przedramię. Set zamachnął się raz jeszcze, mocniej. Smagał raz za razem w akompaniamencie warkotu przyjaciela i skomlenia Jil. Ten z przyjemnością poruszał palcami w zaciskającej się przy każdym uderzeniu pochwie. Mimo podniecenia jakie odczuwała coraz silniej, mieszającego się z bólem, wciąż nieświadomie próbowała się wyrwać charcząc i śliniąc się w bark drugiego z Panów.
– No dobrze jej, kurwa. – zaśmiał się sięgając mokrą dłonią do ust i oblizując ją. – Wspaniale. – klęknął i zarzucił sobie jej nogi na barki. Docisnął pośladki i zatopił język w wargach sromowych. Stęknęła mniej boleśnie i zajęczała, gdy miękki język przesunął się po pulsującym wejściu do pochwy.

– Ty to nie miałeś iść kurwa do pracy? – Set ponownie smagnął pejczem, zahaczając o dłonie Akumy.
– No już już idę, zjadłem obiad, czas na deser. – burknął spomiędzy jej nóg. Został między nimi jeszcze kilka smagnięć i wstając przesunął językiem po jej ciele kończąc na kneblu. – Mam nadzieję, że obróżka podoba się suce – ścisnął dłońmi jej piersi i lekko pociągnął skórzaną opaskę. Pocałował dziewczynę, napierając na knebel i odchodząc raz jeszcze uderzył otwartą dłonią w pośladek. Nie miała już siły nawet jęknąć. Plecy i dupa paliły niemiłosiernie, nie odróżniała już nawet pojedynczych miejsc. Całe były jednym wielkim pulsującym bólem. Akuma zakładając koszulkę zbił piątkę z Setem i wychodząc rzucił – Będę Cię potrzebował jak wrócę.
– Tak szybko? – Set szczerze zdziwił się zerkając na blondyna.
– Tak. Tak szybko. Dobrej zabawy.

Przyglądał się w ciszy, jak suka próbuje stanąć na palcach utrzymując pozycję. Nie dawała rady. Drżące nogi nie chciały unieść jej ciężaru i co chwila traciła równowagę i kończyła wisząc na trzeszczącej linie. Zaplótł dłonie na klatce piersiowej i delektował się tym widokiem. Nie poddawała się, nie wołała też, by dał jej odpocząć. Jak na pierwsze poważne lanie to był usatysfakcjonowany tym, co widział. Napawał się jeszcze chwilę i zbliżył do niej. Przycisnął do siebie jej plecy dociskając ramieniem żebra, na co odpowiedziała mu głuchym stękiem. Wsunął kolano między jej uda i podtrzymując pod piersiami sięgnął do haka, by rozplątać linę. Powoli opuścił jej ręce, mocno trzymając, by nie upadła.

– Podobało mi się, wiesz suko? – rozpiął knebel i zrzucił go na ziemię. – Ale jeszcze nie skończyliśmy. – Podrapał ją po szyi. – Mam ochotę jeszcze trochę cię obić. Zanim cię przerżnę. – Ostatnie zdanie syknął jej do ucha. Chwycił ją mocniej i przeniósł pod fotel. Położył na podłodze i usiadł nad nią w fotelu. Nachylił się opierając na przedramionach. – Siad. – Podniosła się bardzo powoli, trzęsąc się i pojękując cicho. Usiadła w klęku i spojrzała na niego zapłakanymi z bólu oczami. Uśmiechnęła się lekko i przygryzła wargę. – O? Podobało się suce, że tak się cieszy? – Pogłaskał ją po policzku.
– To, że jesteś zadowolony Panie. To mi się podobało. – Przesunął kciukami pod oczami Jil, zbierając łzy. – Że mogłam dać Ci przyjemność.
– To teraz dasz mi jej jeszcze trochę. – chwycił zwisającą z jej szyi smycz i przyciągnął ją do siebie. – Możesz wybrać. Chcesz leżeć na podłodze, gdy będę zostawiał ślady na twojej cipce i cyckach, czy przywiązać cię do stelaża? – spojrzała lękliwie w stronę ściany i zadrżała. Nie była pewna. Nie wiedziała za bardzo czego się spodziewać po swoim Panie, a groźba sponiewierania tak czułych miejsc śmigała po jej umyśle.
– Czy… czy moglibyśmy Panie… – zacisnęła wciąż spięte skórzanymi kajdankami dłonie na kolanach – uniknąć jednak krępowania? – skończyła szeptem. Nie chciała go zawieźć, chciała być grzeczną, posłuszną suką. Jednak taki wpierdol, jak już dostała, to mimo jakiegoś tam doświadczenia, dla niej coś nowego. Nie chciała jeszcze raz być przywiązana, przypięta do tej metalowej konstrukcji. Ale nie chciała też, by został niezaspokojony. Nie była pewna też, ile jego potrzeb wytrzyma.

– Chcesz przerwać? – przyjrzał się zlęknionym oczom dziewczyny. – Za dużo na raz? Jedno słowo i kończymy.
– N… nie Panie. Po prostu… – głos ugrzązł jej w gardle. Odkrztusiła i wypuściła głośno powietrze – Nie wiem ile jeszcze dam radę.
– Zobaczymy. – wstał skracając smycz podnosząc ją z kolan. – Zatem podłoga. Kładź się. – Odpiął ją od obróżki. Gdy suka położyła się na zimnej podłodze stękając ni to z ulgi, ni bólu, Set podszedł do ściany z hakami i sięgnął po palcat. – Ręce za głowę. – wsunął buta pomiędzy nie, blokując możliwość ściągnięcia ich na klatkę piersiową. Przesunął szpicrutę po policzku dziewczyny i pacnął kilka razy. Zjechał po szyi na piersi i uderzył jedną z nich. Smagał jej piersi od góry, od dołu, uderzał sutki, boki cycków. Drażniona skóra Jil szybko pokrywała się rumieńcami, a twarde sutki paliły. Stękając co jakiś czas, pojękiwała i patrzyła na swojego Pana błagalnie. Nie wiedziała sama, czy błaga o litość, czy o to by ją zerżnął. Mieszające się emocje siały spustoszenie w jej umyśle.

Kucnął nad nią i przesunął palcami po obu piersiach ściskając mocno sutki.
– Rozsuń uda. Szerzej. – przesunął palcatem po mokrej cipce, rozsuwając wargi sromowe. Dokładnie zmoczył skórzany koniec szpicruty i przysunął do jej ust. Grzecznie polizała skórę wciąż wlepiając w niego wzrok. Chwilę później uniósł palcat i bez ostrzeżenia uderzył niedelikatnie między jej nogi. Natychmiast zacisnęła je wyjąc i szarpiąc zablokowanymi przez Seta rękami. Dał jej kilka chwil na przetrawienie sytuacji i powrót do poprzedniej pozycji. Gdy rozsunęła drżące nogi, uderzył raz jeszcze. Znów trafił idealnie, prosto w łechtaczkę. Kolejny już raz dzisiaj przeżywała coś nowego. Coś cholernie niepokojącego jej ośrodki bólówe, jednocześnie szarpiącego chaotycznie struny podniecenia. Nie była pewna, czy to ból tak działa, czy obecność Seta. Czy ten lubieżny, zadowolony uśmiech pojawiający się na sekundę na jego twarzy. Trzecie uderzenie sprawiło, że zrobiło jej się po prostu słabo i przewróciła oczami, mając wrażenie, że podłoga zapada się pod nią. Natychmiast zauważył, że zbladła i odlatuje. Szybkim ruchem przeskoczył obok niej i wsunął dłoń pod głowę dziewczyny. – Wracaj. – Drugą rękę rozpiął kółko spinające kajdanki i podniósł ją do półsiadu opierając o swoje uda. Podtrzymując brodę delikatnie poklepał ją trzeźwiąco po policzku. – Jesteś ze mną Jil? – Wydała z siebie niewyraźną onomatopeję i spróbowała złapać coś w powietrzu. Złapała dwa głębsze wdechy i jęknęła.
– Jeee.. Jestem. Prze.. pra…
– Cicho głupia, wszystko dobrze? – zdejmując jej opaski z rąk uważnie przyglądał się jej nabierającej kolorów twarzy. – Na dziś już Ci wystarczy, zdecydowanie.
– Chyba… nie wiem… Tak? – spojrzała na niego niepewnie. – Pa.. Panie? – uśmiechnął się lekko i pogładził jej twarz wierzchem dłoni.
– Skończyliśmy Jil. Koniec panowania na dzisiaj. Jesteś pewna, że wszystko gra? Chcesz wody? Wstać? Wiem, że byłem niedelikatny. Czy za bardzo? – Nie wiedziala co powiedzieć, była zmieszana. Chciała dać mu przyjemność, nie wytrzymała, czuła się okropnie, jej poczucie potrzeby sprawdzania się w swojej roli dźgało ją wyrzutami sumienia. Wychwycił jej emocje i po prostu przytulił. – Wszystko jest okej bejbe. Chodź, zabierzemy Cię do łóżka. Chyba czas odpocząć, co? – wstając wsunął ramię pod kolana dziewczyny, podnosząc ją z ziemi. Objęła go za szyję i pociągnęła nosem. – Tylko mi się tu nie rozklejaj, popłaczemy sobie w pościeli. – Zaśmiał się zamykając drzwi.

Przeniósł ją do swojego pokoju urządzonego zdecydowanie bardziej wyszukanie, w porównaniu do pokoju Akumy. Bogato rzeźbione, ciemne, drewniane meble kontrastowały z nowoczesnością w postaci dużego telewizora, wieży i podświetlonych ledami kolumn.

Bordowofioletowe ściany pokrywały różne fantazyjne grafiki malowane wprost na nich. Mroczne drzewa, zwierzęta rodem z upiornego lasu, ogromne grzyby z neonowymi akcentami i powyginane w nienaturalnych pozach postacie sprawiały wrażenie jakby trafiło się do fantastycznej puszczy strzegącej granic piekła. Tak samo jak u Akumy, na środku pokoju, pod ścianą stało wielkie łóżko z rzeźbionym wezgłowem ozdobionym wężami i cerberem.

Położył ją na aksamitnej ciemnozielonej pościeli i pocałował w czoło sięgając po butelkę wody stojącą na stoliczku z boku łóżka.
– Pij. – podał jej butelkę i usiadł rozwiązując buty. Gdy popijała, wciąż patrząc na niego z miną zbitego psa, rozebrał się i położył obok niej. – Jak się czujesz? – dotknął delikatnie jej obitych pleców wywołując dreszcze na jej ciele. – Fizycznie i psychicznie bejbe. – ściskała butelkę w dłoniach nerwowo gryząc wargę. – Fizycznie obolała, zmęczona i głodna. – spojrzała na niego kątem oka. Opuściła głowę i oparła ją o zgięte kolana. – Psychicznie? Jest mi przykro.
– Przykro? – Przysunął się i przytulił policzek do jej biodra.
– Nie wytrzymałam Twojej kary, nie doszedłeś, nie dałam Ci satysfakcji Set. – wciąż dusiła butelkę i próbowała ukryć się we własnych nogach.
– O dojść to ja jeszcze zdążę nie raz. I zapewniam Cię, że dawno nie czułem takiej przyjemności malując po kobiecym ciele. Mam tylko wrażenie, że trochę przegiąłem. – Złapał ją za nadgarstek i pociągnął na siebie – Oh chodź tutaj, chcesz popłakać, to chociaż daj się przytulić. Syknęła, ale poddała się jego ruchowi i skuliła otoczona jego torsem. Set oparł głowę o jej biodro i położył rękę na jej brzuchu.
– Nie wiem co powiedzieć, szczerze mówiąc. – sięgnęła na udo mężczyzny odwzajemniając jego pieszczoty. – Bolało w kurwę, ale w takim samym stopniu było podniecające. Choć nie ukrywam, że było kilka momentów, w których myślałam, że po mnie i że mnie po prostu zajebiesz – zaśmiała się cicho, pierwszy raz odkąd wyszli z gabinetu. – Nie spodziewałam się też, że tak mocno potraktujesz moją cipkę. Choć to było chyba naiwne z mojej strony..
– Następnym razem będę deli…
– Nie. Nie bądź. Jak zasłużę, to nie bądź. – Przekręciła się opierając głowę o jego uda. – Na tym polega ta gra, prawda? Mamy przecież safeword.
– Albo omdlenia – zaśmiał się podgryzając skórę jej bioder. – Lepiej już?
– Czy ja wiem? – westchnęła z rozżaleniem – Wciąż jesteś nieustartsfakcjoniwany. Tak mi się wydaje. – sunęła palcami po boku jego talii i bioder mrucząc cicho, gdy odwzajemniał pieszczoty. Czuła się totalnie zmieszana. Set nie wyglądał na niezadowolonego, wręcz początkowo na zmartwionego, a teraz na totalnie zrelaksowanego. Nie spotkała się z tym, by po trudnej sesji, ktoś z nią rozmawiał, ale czego spodziewać się po krótkich jednorazowych spotkaniach. Nie spotkała się też z tym, żeby nie nasłuchać się po, że mogła się postarać bardziej. Kurwa, jak źle do tej pory trafiała. Aż sama sobie współczuła.
– Nie muszę zalewać Cię spermą dziewczyno, żeby czuć satysfakcję. To siedzi w głowie. – przygryzł ciut mocniej jej skórę – Ale jeśli bardzo chcesz bym strzelił, to nic nie stoi na przeszkodzie. Nie ukrywam, że trochę za Tobą tęskniłem Jil i chętnie bym Cię poczuł całym ciałem. – Rozpromieniła się na te słowa i przygryzła wargę. Przez chwilę przeleciał ją strach, gdy obite części ciała spotkały się z dreszczykiem podniecenia, ale jednak chęć oddania się brunetowi była silniejsza. – Tylko czy Ty na pewno dobrze się czujesz? Dwa lania, dwa dni z tym zwierzęciem, Akuma na pewno też nie odpuścił Ci drogi. – podniósł się wysuwając spod dziewczyny i nachylił nad nią szczerząc i oblizując zęby. Westchnęła sięgając dłonią do jego twarzy i przesunęła kciukiem po wargach mężczyzny. Polizał jej palec i schylił bardziej całując ją krótko w usta.
– Nie odpuścił – zachichotała – ale zapewniam Cię, że ja na to też czekałam. – przesunęła dłonią po jego torsie i sięgając na plecy pociągnęła na siebie. Położył się na niej dociskając swoim ciężarem do łóżka. Podparł się na łokciu i sięgnął zębami do ucha. Przygryzając je i powarkując zapyta
– Na ostro? Łagodnie? Jak sobie panienka życzy? – Zaskomlała gdy podniecenie uderzyło obolałą wciąż łechtaczkę. W głowie znów szalało jej stado myśli. Była w jego łóżku, jego oddech ślizgał się po jej skórze i włosach, jego palce właśnie zwiedzały jej biodra.
– A czy można zamówić pół na pół? – jęknęła gdy wsunął dłoń pod jej udo i unosząc je sięgnął do mokrych, wciąż opuchniętych warg sromowych. Jego oddech przyspieszał, zaskoczyło ją to, jak drży dotykając efektów swoich działań. Kręciło go to jak były ciepłe, nabrzmiałe, mokre. Jak jego kilka razów palcatem przekrwiły je na tyle, że wciąż były gorące i napęczniale krwią. Sztywniejący penis wbijał się w jej biodro prawie że boleśnie. Set zatopił zęby w jej szyi i palce w cipce. Zaplotła ręce na jego plecach i wysapała błagalnie. – Wejdź, wejdź proszę. Daj mi go poczuć, proszę Set, proszę.
– Mhm, poskoml dla mnie jeszcze. – wsunął trzeci palec liżąc szyję dziewczyny. Zajęczała czując, jak przebiera palcami w środku jej ciała. Dopchnął je tak głęboko jak dał radę i zawarczał. – Pół na pół mówisz. Zobaczymy zatem, czy to Ci się spodoba. – uniósł lekko biodra i wycelował penisa w jej już wypełnioną palcami pochwę. Wepchnął go do środka wciąż ruszając palcami. Przerwał jej wycie wbijając usta w jej usta i wpychając język między zęby. Poruszał biodrami na zmianę szybko i mocno oraz powoli i delikatnie. Odrywał się od jej ust przy słabszych ruchach, by znów dusić jej krzyk przy zmianie tempa i siły. W pewnym momencie wyjął palce i mokre wepchnął jej w usta. – Lubisz ten smak laleczko? Swojej cipki i mojego chuja? – Mruknęła potakująco. – Mmm Jil, tyle czasu mogłem Cię tylko oglądać. – Dopchnął biodra wpychając penisa tak daleko jak dał radę – Po ostatnim spotkaniu czułem taki niedosyt – sięgnął dłonią wciskając ją między ich ciała i chwycił obolałą lechtaczkę. Zasyczała i przewróciła oczami – że nie wiem, czy Cię stąd wypuszczę. – ścisnął raz jeszcze. Na nowo rozpędził biodra wbijając się w nią rytmicznie. – Będę trzymał Cię w klatce jak będziesz niegrzeczna – docisnął palce i zaczął masować bolące miejsce napawając się jej jękami bólu i przyjemności. – jak będziesz grzeczna to będę Cię nosił na rękach. – zsunął rękę niżej i znów włożył palce do środka. Najpierw jeden, potem drugi. – Będziemy Cię tresować – pocałował ją w czoło – będziemy Cię rżnąć – przygryzł policzek – będziemy Cię karać, gdy na to zasłużysz – przysunął usta do jej ust czując, że i ona, tak jak on, zaraz dojdzie – A przede wszystkim, już na zawsze, będziemy Cię mieć na własność.

XIV

Zsunął spodnie i bokserki do połowy uda. Podniósł podłokietniki na siedzeniach i gestem kazał suce przesunąć się, by pół leżąc opierała się o przestrzeń łączącą ścianę i fotel. Oparł oba jej uda o swoją klatkę piersiową, przesunął kilka razy dłonią po penisie i wszedł w gotową cipkę bez słowa, podpierając się o ramę okna. Nie była to najwygodniejsza pozycja, ale miał to zdecydowanie gdzieś. Jebał już w mniej wygodnych miejscach. Wolną dłonią chwycił ją za twarz, zasłaniając usta. Pchnął.

– Przed chwilą miałaś możliwość wydawania z siebie dźwięków. Teraz – pchnął raz jeszcze – masz się zamknąć. Czy to jest jasne suko? – Rozpędzał się, dorównując taktom wybijanym przez koła pociągu. Suka skinęła głową, dysząc przez nos. – Inaczej resztę drogi spędzisz nago przy odsłoniętych zasłonach. – Wzdrygnęła się na tą myśl i przez jej oczy przebiegł cień strachu. Akuma oparł usta o jej czoło i jednostajnie pchając biodrami, powarkiwał z przyjemności. Była cicho, jedynie co kilka ruchów walczyła, zrywem mięśni, z przyjemnością chcąca się z niej wydostać. Wbiła palce w jego biodra i przymknęła oczy, starając się oddychać spokojnie, biorąc długie wdechy. Liczyła w głowie do czterech, by trochę złagodzić napięcie.

– Gdzie dryfujesz suko? – zapytał nie zmieniając tempa, gdy nieświadomie zmniejszyła nacisk na jego skórę. Jęknęła cicho, gdy głos Pana przyciągnął jej uwagę. Nie miała jak odpowiedzieć, wciąż mając zasłonięte usta. Jednoczesna próba kontrolowania się i nie odrywania świadomości od tego co się dzieje zmienił jej oddech w nieregularne westchnienia. Akuma odsunął się trochę i oswobodził jej usta. – No słucham.
– Liczę. – odetchnęła pełną piersią – By nie sprawić Ci zawodu Panie.
– Co liczysz? – przesunął palcem po jej wargach. Jeszcze trochę, jeszcze ją popieprzy, a potem te usta.
– Tempo oddechów, mój Panie. By się kontrolować. – zmrużyła oczy, gdy pogłaskał ją po policzku. Znów musiała bardzo mocno skupić się na tym by nie jęczeć, bo jego penis ślizgał się w niej, w pozycji mocno drażniącej punkt G i naciskającej na wypełniający się pęcherz. Do tego szorował swoim podbrzuszem po żołędzi łechtaczki, której teraz naprawdę niewiele było trzeba, by odczuwać cokolwiek.
– Nie chcę, byś zamieniała przyjemność na coś innego, chcę byś ją kontrolowała, nie odsuwała. – zmienił tempo, wchodząc mocniej, ale wolniej – Co czujesz, gdy to robisz?
– Zadajesz trudne pytania Panie… oh… – zadrżała i zaskomlała z podniecenia, gdy chwycił dłonią bok jej szyi i kciukiem zmusił, by uniosła brodę. – Czuję jak jest dobrze… – wbił paznokcie tuż obok kręgów szyjnych – oh… Czuję… ale staram się… uh… Panie proszę… – stęknęła odwracając głowę gdy przesunął nimi po szyi i obojczyku – jak mam odpowiedzieć…
– No już już. – znów pogłaskał jej policzek. – Słucham, już się z tobą nie droczę suniu. – Oparł drugą dłoń o zagłówek, dalej posuwając jej cipkę wolniejszym tempem.
– Dziękuję Panie… – ma chwilę przymknęła oczy, zebrać myśli i zwerbalizować to, co kotłuje się w jej głowie. Cierpliwie czekał, gdy znów kilkukrotnie odliczała w myślach – Czuję przyjemność, ale jakby z boku… Oh… to jest cholernieeeeem… – znów zamilkła na chwilę. Gdy przestawała skupiać się na liczbach podniecenie rozpychało się łokciami w jej umyśle, niczym licealny futbolista na stołówce – trudne… i staram się… o demony nie mogę! – krzyknęła i pozwoliła sobie na długi jęk, gdy Akuma poprawił pozycję, na chwilę zmieniając kąt napierania na ścianki jej pochwy. Natychmiast zakryła swoje usta dłońmi zlękniona. Zatrzymał się i spojrzał groźnie. Ale chwilę później wyraz jego twarzy złagodniał.
– No już, mów. Do jebania wrócę za chwilę. Co czujesz, gdy liczysz? – nie pytał jako Pan. Pytał jako Treser. Chciał wiedzieć, co dzieje się w jej głowie i ciele, by móc ocenić czy mogą to wykorzystać. Techniki dopasowuje się do uczniów, a nie uczniów do technik.
– Gdy liczę, to mam wrażenie, że przyjemność, którą wciąż czuję, jest jakby… dookoła? – przesunęła palcami po ustach, zastanawiając się. Akuma westchnął. Jeszcze chwila, jeszcze trochę. – Tak, dookoła. Jest, wyraźnie ją czuję, ale jakbym była w takiej miękkiej bańce, która nie pozwala jej mnie zalać. Nie wiem… – tym razem przygryzła dłuższe paznokcie i błądziła wzrokiem szukając słów. Powinna na niego patrzeć, powinna… sam skarcił się w myślach, by dał jej skończyć wypowiedź. Nie może dać się ponieść emocjom. Zaśmiał się sam do siebie, że może też powinien policzyć. – nie wiem jak to się będzie sprawdzało Panie, dopiero na to wpadłam.
– Jeśli dobrze rozumiem suczko – wsunął palce w usta dziewczyny – to jest mniej więcej to, co powinnaś czuć – Ciepłym i miękkim językiem sunęła po nich, zalewając jego dłoń gorącym oddechem – można powiedzieć, że upgrade’owałaś nasze ćwiczenia. Na razie się tego trzymaj, ale jeśli zobaczę, że odciąga to twoją uwagę ode mnie suko – resztą palców chwycił twarz za żuchwę – to poproszę Seta, by wybił ci ten pomysł z głowy. Czy to jasne? – skinęła potakująco głową i zmrużyła oczy, gdy znów pchnął jej biodra. Uczucie kutasa uderzającego o wejście do macicy, ocierającego się o opuchnięte ścianki pochwy, wypełniającego obolałą przestrzeń, powodowało, że chciała się roztopić, rozpłynąć po jego naciskiem. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ten festiwal przyjemności dzieje się kolejny raz w ciągu dwóch dni. Czuła się jak w porno, ale dobrym porno.

Zagryzła zęby na palcach wciąż buszujących w jej ustach. Zwiększyła nacisk i mruknęła wyzywająco. Akuma zbliżył twarz i polizał wargi obejmujące kłykcie.
– Co to miało być psinko? Raz raz, wracamy do bycia cicho. – zagryzła mocniej znów pomrukując. Pchnął mocniej wciskając ją w fotel. Dłonią, którą opierał się wcześniej o okno, chwycił szyję suki i wbijając w skórę palce warknął ostro – Chcesz siedzieć tu nago? Naprawdę? – zagryzła jeszcze mocniej, tak bardzo, że aż rozbolała ją szczęka, ale tym razem nie wydała z siebie żadnego dźwięku. No może poza westchnieniem wyrwanym z płuc, gdy raz jeszcze dopchnął ją biodrami. Usta mu drżały, szczerzył zęby rozkoszując się bólem, który narastał w dłoni. Było mu mało. Zdecydowanie mało. Jil jakby to wyczuła. Gwałtownie przycisnęła ręce do pleców swojego Pana i zdecydowanym ruchem przeciągnęła po skórze pełnej blizn, mocno wbijając paznokcie. Zaryczał niekontrolowanie, nie spodziewał się tego. Noga, na której się opierał ugięła się pod nim i osunął się uderzając kolanem w ścianę. Poprawił się dociskając palcami szyję swojej suki. – Igrasz ze mną? – Zapytał warcząc. Raz jeszcze wsunęła ręce na jego plecy i znów przeciągnęła paznokciami, wbijając je tak mocno jak tylko dała radę. Ból, może nie tak intensywny jak tego potrzebował, ale jednak, eksplodował mu w głowie. – Jeszcze raz. – Przysunął usta do zagryzanych na palcu zębów. – Jeszcze raz suko. – wciąż dociskał do niej biodra, nie młócił w jej wnętrzu kutasem, ale i tak czuła, jak napiera na obolałe tkanki. Posłuchała. Ciężko oddychając przez zęby, nie wydając innych dźwięków, drapała z całych sił. Czuła jak drży, jak każdy ruch wywołuje napięcie w jego ciele. Patrzył na nią zamglonym wzrokiem i dyszał mocno zagryzając szczękę. Bolały ją palce, bolały paznokcie, ale nie przestawała. Bała się trochę, że rozora mu plecy, ale wyraźnie tego potrzebował. – Puść – mruknął mrużąc oczy. Gdy uwolniła zaciśnięte kłykcie jęknął. Wplótł uwolnioną dłoń we włosy dziewczyny i przyłożył czoło do jej czoła. – Jeszcze raz. – szepnął, zaskakująco delikatnie, gdy na chwilę przestała. Powoli drętwiały jej palce, ale dzika satysfakcja, że znalazła sposób, by dawać mu obezwładniającą przyjemność, gotowała się w jej żyłach. Pies jebał biczowanie, pies jebał rżnięcie w dupę. Jej Pan miękł jej w ramionach, gdy zadawała mu ból. Wbiła paznokcie tak mocno jak tylko mogła, chuj, najwyżej je połamie. Tym razem przeciągnęła nimi najwolniej jak dała radę, tak mocno, że drżały jej mięśnie i miała wrażenie, że zaraz pozrywa sobie ścięgna z napięcia. Nieregularny oddech Pana, opływający rozpalone policzki suki, powodował silne kurcze mięśni kegla. Gdy dotarła do pośladków, chwyciła je i docisnęła do siebie. Dalej wejść już nie mógł, ale przez chwilę miała wrażenie, że kutas w jej wnętrzu, i tak już twardy, naprężył się jak struna strojonej gitary. Zdrętwiałe uda, od ciągłego zapierania się tors mężczyzny, rwały i obawiała się, że jak wstanie, to raczej jej odpadną niż będzie mogła na nich się utrzymać. Ale jego obecność wynagradzała każdą niedogodność.

Szczerze się zdziwiwszy, doszedł. Bez wytrysku, doszedł. Mimo, iż próbował to powstrzymać, to jakimś dziwnym trafem nie dał rady. Przez świadomość przebiegła mu myśl, że przestaje nad sobą panować. Niedobrze, będzie musiał pogadać o tym z Setem. Ale zrobi to jutro. Teraz ma inne rzeczy do roboty. Jedno ramię wsunął za plecy Jil, drugą ręką odepchnął się od ściany i podniósł ją z siedzenia. Pociąg trochę bujał, więc zaparł się kolanem o siedzisko, by nie stracić równowagi i ostrożnie odsunął tors uwalniając jedną z jej nóg. Zaskomlała z bólu, gdy odrętwiała kończyna, ściągnięta przez grawitację dostała nową, większą porcję krwi. Podnosząc dziewczynę, wyszedł z niej i zmienił rękę podtrzymującą jej plecy. Powoli zsunął z siebie drugą nogę wsuwając udo między jej uda, by ją podtrzymać. Znów odpowiedziało mu skomlenie.
– Wszystko gra? Możesz stać?
– Nie jestem pewna Panie… – ruszyła nogami, ostre igły w stopach i łydkach zadrwiły z układu nerwowego. Nie poddawała się, ruszała palcami stóp, kostkami, na zmianę stając to na lewej to na prawej nodze. Kilka razy zgięła kolana i gdy stwierdziła, że już jest w miarę ok, spróbowała stanąć na całych stopach. Bolało, ale przynajmniej nie miała wrażenia, że są z waty.
– Jak dojedziemy trzeba będzie trochę rozmasować twoje mięśnie, bo obawiam się, że niedługo naprawdę się nie ruszysz. – chciał zwolnić ją ze służby, ale zanim strzelił palcami złapała go za dłoń. – Hm?
– Wybacz mój Panie zuchwałość – delikatnie pchnęła go, by usiadł – ale zdaje się, że jeszcze nie skończyliśmy. – Z trudem, ale kucnęła przed nim. Wsunęła dłonie na dolne plecy swojego Pana i spojrzała na niego błagalnie. – Mogę Panie? – zaśmiał się szczerze. No pojebana laska, idealnie do nich pasująca. Ledwo stoi, ledwo siedzi, a jeszcze chce pochłeptać fiuta.
– Możesz suczko. Możesz. Dobra z ciebie dziewczynka. – poklepał ją po głowie. – Ale najpierw podnieś się i załóż spodnie. Nie będziesz siedziała gołą dupą na tej brudnej podłodze. – Wyciągnął ręce, by pomóc jej wstać. Ubrała się, ponownie rozruszała kilka razy drżące nogi i klęknęła. Znów sięgnęła za niego i ujęła w usta żołądź. Zamruczał i założył dłonie za głowę. – Dobra suczka, dobra. Powoli, nie śpiesz się, nie szarżuj.

Ssała, lizała, delikatnie pieszcząc wędzidełko. Wsuwała go powoli opierając główkę o podniebienie i dociskając spód penisa językiem. Raz po raz, lekko naciskała zębami na napiętą skórę, z każdym ruchem wsuwając go coraz dalej.
– Nie. – rzucił, gdy po kilku minutach wzdrygnęła się, chcąc przekroczyć swoją granicę. Grzecznie skinęła głową i odrobinę wysunęła penisa. Chwycił go, blokując możliwość włożenia za daleko. – A teraz mocniej. Szybciej. – Spełniła jego żądanie, wkładając w swoje ruchy resztę siły, która jeszcze tliła się w jej ciele. Chłeptała, zasysała, napierała ustami na sztywnego członka, pomrukując gardłowo. Oparł drugą dłoń o jej głowę i nachylił się lekko, by kontrolować sytuację. Obserwował reakcję jej ciała, widział, że klęczenie sprawia jej dyskomfort, mimo że usłużnie skupiała się na obrabianiu chuja. – Lubisz go suko, nie mylę się? – na chwilę oderwała od niego usta.
– Tak Panie, uwielbiam. – sapnęła łapiąc głęboki wdech.
– A co w nim takiego uwielbiasz? – zaczął poruszać dłonią na trzonie, by przyspieszyć finał. Zsunął dłoń z głowy na brodę dziewczyny i lekko zadarł ją do góry.
– Uwielbiam jak mnie wypełnia Panie. – wbiła paznokcie w skórę nad pośladkami mężczyzny – Uwielbiam jego smak, jego kształt. – Patrzyła w oczy Akumy z podziwem. – Uwielbiam, gdy jebiesz nim mój tyłek Panie. Uwielbiam, gdy rżniesz moją cipkę. – Gdy przesunął kciukiem po jej wargach zadrżała lekko. – Uwielbiam, gdy napierasz nim na moje ciało. Gdy pieprzysz moje usta. – Każde jej słowo czule łechtało jego ego. Dreszcze przyjemności potęgowane były przez dłonie suki drażniące jego nerwy. Zdjął gumkę z roztrzepanych włosów swojej zabawki i objął tył jej głowy, wsuwając palce między włosy. Przysunął ją do kutasa.
– Otwórz usta, obejmij go zębami i gdy skończę masz wszystko ładnie połknąć. Co do kropelki. – Posłusznie wykonała zadanie mocno drapiąc jego plecy. Nie próbował już powstrzymywać swojej przyjemności. Wystarczyło kilka kolejnych ruchów, kilka jej mruknięć, by wystrzelił. Wzdrygnęła się nerwowo przełykając, gdy sperma rozlała się po podniebieniu i gardle. Nie puściła, póki nie upewniła się, że załadował w nią wszystko co miał. Gdy wyjmował penisa z jej ust, pocałowała nabrzmiałą żołądź. Westchnął z zadowoleniem i schylił się do niej. Pocałował ją długo i głęboko. Gdy oderwał się od niej, oblizała usta.
– Dziękuję Panie. Mam nadzieję, że jesteś usatysfakcjonowany. – wciąż patrzyła na niego rozmarzonym wzrokiem.
– Zdecydowanie. Bardzo dobra z ciebie suczka. Dobra, grzeczna dziewczynka. – puścił przyrodzenie i dwukrotnie pstryknął palcami. Kilkukrotnie przesunął dłonią po kutasie, schował go i poprawił bokserki oraz dres. Znów pomógł jej wstać i objął dłońmi udo, by je rozmasować. Oparła się o niego ramionami i lekko pojękując z bólu pozwalała na to, by przywracał funkcjonalność jej nogom. Paliły i rwały, ostre ukłucia powodowane przez napływ krwi i impulsów nerwowych do komórek jej ciała wyraźnie kpiły z ostatnich kwadransów spędzonych na zuchwałym nadwyrężaniu ośrodków czuciowych.

– Muszę iść do łazienki Akuma. Bo zaraz się po prostu zleję.
– Oh? To jakaś propozycja laleczko? – zaśmiał się wbijając palce w zesztywniałe ścięgna bioder dziewczyny.
– Na demony, nie. Proszę nie. – odwzajemniła śmiech – Daj mi z pół godziny, żebym wróciła do bycia względnie funkcjonującym człowiekiem, proszę. – pocałowała go w czoło.
– Idź, tylko najpierw napij się wody, dawno nie piłaś. Wolałbym byś mi nie padła. Szczególnie po wczorajszym chlaniu. – sięgnął po butelkę, która dziwnym trafem przetransportowała się na podłogę ze stolika. Pewnie wtedy, gdy pierwszy raz obezwładniła go pazurami. Wzięła kilka łyków, choć niechętnie, bo pęcherz wysyłał już sygnały SOS, i otworzyła drzwi przedziału przesuwając zasłonę. Pisnęła zaskoczona, gdy za drzwiami natknęła się na konduktora, który akurat przyszedł sprawdzić legalność ich pobytu w pociągu. Przez głowę przeleciała jej myśl, że może stał tam chwilę dłużej i słyszał… spłonęła rumieńcem, rzuciła krótkie „dzień dobry” i nerwowo podreptała do łazienki. Usłyszała za sobą, jak konduktor woła o bilet oraz uspokajający głos Akumy, że on je ma.

Wróciła dopiero kilka długich minut później i szybko wślizgnęła się do przedziału z ulgą spostrzegając, że kontroler już opuścił przedział. Akuma siedział pod ścianą z nogami na siedzeniu. Patrzył się telefon, uśmiechając pod nosem.
– Chcesz zobaczyć jak ładnie wyglądasz jebana od tyłu? – spuścił jedną nogę na ziemię i objął Jil w pasie, gdy położyła się, opierając plecami o niego. Pokazał jej film, który dzień wcześniej wysłał do Seta. Mniej więcej w połowie odtwarzania na ekranie wyskoczyło połączenie z brunetem.

– Szszszsz… ani słowa laleczko – rzucił i odebrał. – No co tam mordo?… Tak, jadę… nie wiem – zerknął na ekran telefonu – trzy? Może cztery godziny?… Friedrich powiedział, że mnie podwiezie… Jest coś do żarcia w domu?… Ta, na noc… – Delikatnie głaskał Jil po szyi, wpatrując się w szybę mknącego pociągu. – Pies to jebał, najwyżej padnę… Dobra, nie matkuj, widzimy się w domu, elo. – Rozłączył się i odłożył telefon na stolik.

– Set martwi się o Ciebie? – zapytała spoglądając w górę.
– Powiedzmy – mruknął z przekąsem i pocałował ją w czubek głowy. – Będzie w domu ze dwie, trzy godziny po nas, być może będziesz musiała poczekać na niego chwilę sama.
– Oh?
– No muszę iść do roboty. Niestety. – ziewnął i przeciągnął się. – Teraz chyba czas coś opierdolić, co? – sięgnął do reklamówki z wałówką i podał dziewczynie kanapkę.

Po posiłku włączyli sobie film na telefonie. Leżąc oparta na Akumie mocno walczyła z tym by nie zasnąć, szczególnie, że jego delikatne muskanie palcami po szyi zupełnie ją rozluźniało. W pewnym momencie po prostu odpadła i nieświadomie wtuliła się w jego ugiętą nogę. Uśmiechnął się pod nosem, sięgnął do plecaka stojącego obok i wyjął słuchawki. Wciąż gładząc ją po skórze i włosach dokończył oglądanie.

Dziewczyna spała głęboko, od czasu do czasu mrucząc coś pod nosem. Jemu też w chuj chciało się spać. Monotonny stukot kół pociągu nużył okropnie, ale nie pozwolił sobie na wycieczkę w ramiona Orfeusza. Czuwał, by po pierwsze nic jej się nie stało, a po drugie nic jej się nie stało. Gdy zbliżali się do docelowej stacji delikatnie podrapał ją po brodzie.
– Wstajemy laleczko, pobudka, niedługo wysiadamy. – Otworzyła oczy i spojrzała na niego nieprzytomnie. Potrząsnęła kilka razy głową, by zrzucić z siebie resztki dziwnego snu, w którym szybowała sama nad sobą, sterując swoimi ruchami za pomocą sznurków, jak marionetką. Przemierzała postapokaliptyczne scenerie, błądząc po omacku, szukając sama nie wiedziała czego.

Usiadła, spuszczając nogi i rozmasowując twarz sapnęła kilka razy. Wzięła butelkę wody od Akumy i nawilżywszy wyschnięte gardło wychrypiała łamliwym głosem.
– Długo spałam?
– Kilka godzin, jak się czujesz? – Podniósł się z siedzenia i sięgnął po walizkę leżącą na półce bagażowej.
– Powiedzmy sobie szczerze, fizycznie średnio na jeża. Boli mnie wszystko – uśmiała się przeczesując palcami włosy i poprawiając zmierzwioną fryzurę. – Ale jeśli pytasz o moją psychę to całkiem dobrze. – A Ty?
– Myślę, że mamy podobne odczucia. – pocałował ją w czoło i klepnął czule w pośladek.

Pociąg zaczął zwalniać, a gwar za drzwiami przedziału zaczął się nasilać. Odczekali chwilę, by pojebany tłum osób, które koniecznie muszą wyjść jako pierwsze, przelał się przez korytarz i drzwi. Wyszli z pociągu, Akuma chwycił Jil za rękę i skierowali swoje kroki na parking pod dworcem. Natychmiast rozpoznała auto, którym jechali do hotelu po koncercie i znów przeszedł ją dreszcz. Kierowca, czekający na nich, opierał się o maskę i spokojnie palił papierosa. Jego także bez problemu rozpoznała.
– Siema mordo – przysadzisty mężczyzna rzucił w stronę Akumy – witam panienkę serdecznie… – zawahał się na chwilę – …my się chyba poznaliśmy?
– Tak, na ostatnim koncercie – blondyn zbił z nim piątkę i wrzucił walizkę oraz plecak do bagażnika.
– No nie wierzę – łysy brodacz klasnął w ręce – ktoś wytrzymał z Wami dłużej niż noc? Friedrich jestem – wyciągnął dłoń w jej stronę, lekko się kłaniając. – Dla przyjaciół Fred.
– J.. Jil… – szepnęła zmieszana zerkając na Akumę i niepewnie ścisnęła dłoń mężczyzny.
– Wytrzymała i jeszcze chce więcej. – klepnął ją w pośladek i pocałował w policzek. – Najlepsza jaką spotkałem. – Objął ją ramieniem. – Nie stresuj się laleczko. Fred doskonale zna nasze upodobania. Wsiadaj – otworzył jej drzwi.
– W dobre ręce trafiłaś dziewczyno – pogładził zaplecioną warkoczyki brodę – tylko dość brutalne. Jakbyś potrzebowała ratunku – puścił jej oczko – dzwoń, wyciągnę Cię z opresji i dobrze się Tobą zaopiekuję. – Na te słowa blondyn trzepnął go w łysy łeb.
– Łapy przy sobie patałachu. Jedyne co możesz zrobić, to dostać od niej wpierdol. – wsiadł obok dziewczyny i położył dłoń na jej udzie.
– Switch? – kierowca zamknął ostrożnie drzwi auta i odpalił – No to się pobawicie, co kundlu? – Akuma trzasnął drzwiami najmocniej jak mógł i kopnął kolanem siedzenie kierowcy. Jil spojrzała na blondyna totalnie zdezorientowana.
– To nie do Ciebie laleczko. Ty to mnie dzisiaj strasznie wkurwiasz Fred. – warknął.
– Oho, kogoś tutaj coś swędzi. No to Set będzie miał używanie. – zaśmiał się, ale dodał ostrzej. – Trzaśnij jeszcze raz, a będziesz dymał z buta.
– Jedź kurwa, nie pierdol. – Przeczesał włosy i oparł się wygodnie o siedzenie.
– Pasy, drodzy państwo, bo nie ruszę.

Droga upłynęła im spokojniej, na rozmowie o nadchodzącym koncercie, planach z tym związanych. Po kilkunastu minutach opuścili miasto i skierowali się w stronę zalesionego przedmieścia. Jil patrzyła zahipnotyzowana na krajobrazy. Uwielbiała takie okolice, naturalne, z dala od ludzi, z dala od tłoku, hałasu, nadmiaru bodźców. Owszem, uwielbiała swoje miasto i czuła się szczęściarą mieszkając w najstarszej jego części, wśród klimatycznych budynków, a nie blokowisk, czy wieżowców. Jednakże zdecydowanie wolała przestrzeń otoczoną roślinnością. Natura to, no szok, jej druga natura.

Podjechali pod starą bramę, gdzie kierowca zatrzymał auto. Wysiedli, Akuma i Jil zapalili gibona, kierowca szluga, kulturalnie odmawiając wskazując na auto. Mężczyźni zbili piątki, Fred przytulił Jil trochę ją zaskakując śmiałością i wywołując warkot niezadowolenia u blondyna.
– Mówiłem, łapy przy sobie krasnalu. – rzucił z przekąsem.
– Kurwa, model się znalazł. – odgryzł się brodacz wsiadając do samochodu.

– Oh kurwa, jak tu pięknie – rozglądała się zauroczona po dzikim, zarośniętym ogrodzie. – Jakbym wiedziała, że mieszkacie w takim miejscu, to już dawno warowałabym pod tą bramą. – Przyglądała się dzikim pnączom, zwalonym drzewom i krzewom. Chłonęła zapach wilgotnych roślin, przymykając oczy co kilka kroków. – Jestem oczarowana. Oczarowana!
– Cieszę się, że Ci się podoba. Obiecuję, że poeksplorujesz nasz ogród na kilka różnych sposobów. – Zatrzymał ją i położył dłonie na biodrach dziewczyny. Pocałował ją, początkowo delikatnie muskając jej usta. Z każdym pocałunkiem stawał się ostrzejszy. W końcu wpił się w jej wargi i zdjął gumkę z jej włosów. Wplótł w nie palce i mocno dociskał do siebie. Znów był podniecony, znów miał na nią ochotę. Chciał pieprzyć ją tu i teraz, na tej żwirowej drodze prowadzącej do domu. Kręciło go to, że ma ją tutaj, w domu, na swoim terenie. Zabawki raczej nie pojawiały się w tym rejonie, bo jak to powiedział Fred, zwykle z nimi nie wytrzymywały. Nie było więc sensu zabierać ich dalej, niż do hotelu. Gdy trochę zaspokoił swój głód, oderwał się od niej:
– W domu mam dla Ciebie prezent. – poprawił jej włosy opadające na twarz. – Liczę, że Ci się spodoba laleczko.
– Prezent? Zasłużyłam? – mruknęła – Mimo, że byłam taka niegrzeczna, że doszłam sama, bez pytania, w łazience na dworcu? – Nie spodziewał się. Coś jakby gruchnęło w jego głowie. W oczach na chwilę stanęły płomienie.
– Gdy Cię do niej wysłałem? – warknął cicho przysuwając usta do jej ucha. Przeszedł ją dreszcz podniecenia i lekkiego strachu. Odpowiedziała mu potakującym mruknięciem. Mocniej chwycił jej włosy i wbił palce w biodro. – Rozumiem. Miałem prosić Seta, by był dla Ciebie delikatny, gdy wyjdę, bo dużo się wydarzyło. – Dyszał, mocno walcząc ze sobą, by nie zniewolić jej i ukarać tu i teraz. – Ale chyba zrezygnuję z tego pomysłu.
– Oh nie pamiętam, byś zabronił mi własnej inicjatywy, jeszcze chyba nie straciłam tego przywileju. – Droczyła się z nim wsuwając dłoń na jego plecy. Wbiła paznokcie i powoli przesunęła nimi po kręgosłupie.
– Dostałaś konkretne zadanie Jil. – Napierał na nią klatką piersiową unoszącą się w podnieceniu i rozdrażnieniu. – Konkretne. Pójść tam – warknął, gdy przesunęła palcami z powrotem w dół – zdjąć majtki, wytrzeć uda i przynieść je do mnie. Czy ja naprawdę za mało przetrzepałem Ci skórę dziewczyno? – Chwycił pośladek, na którym miała największego siniaka. Złapał tak mocno, że aż syknęła.
– N… nie… – stęknęła lekko uginając kolana. – Ciekawa byłam… – nie puszczał, warczał jej do ucha – jak zareagujesz…
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła laleczko. – polizał i przygryzł jej szyję. – A tam – wskazał w stronę domu, który już wyłaniał się zza zakrętu – ono na Ciebie czeka.

XIII

Zamknęła za sobą drzwi ubikacji i oparła się plecami o ścianę. Demony piekielne, przez tego chłopa oszaleje. Zsunęła buty i spodnie. Przesunęła dłonią po mokrych udach i oblizała palce. Lubiła smak swoich soków, zawsze zastanawiała się, czy mający szczęście je z niej zlizywać odbiera je w ten sam sposób. Będzie musiała zapytać Akumę…

Zdjęła spodnie i majtki, balansując na butach. Może nowe kible wyglądały na czyste, a kartka sugerująca kontrolę sanitarną wskazywała na cogodzinną wizytę sprzątaczki, to jednak zdrowy rozsądek sugerował ostrożność. Szare, bawełniane damskie bokserki Jil zdecydowanie zdradzały, jak bardzo kręcił ją blondyn. Dokładnie wytarła cipkę i uda skupiając się na tym, by jak najwięcej materiału zmoczyć.

Wyjęła wcześniej przygotowanego tampona i po rozpakowaniu go wsunęła do pochwy. O nie miała najmniejszego problemu by to zrobić, była tak mokra i śliska, że nawet nie poczuła jak go wsuwa. Przez chwilę się zastanowiła, a potem oparła jedną nogę o ścianę i pozwoliła sobie na chwilę przyjemności sama ze sobą. Wsuwała palce do środka, zahaczając o tampon, drugą ręką pieszcząc łechtaczkę. Słyszała jak do łazienki wchodzą i wychodzą inne kobiety, ktoś nawet szarpnął drzwiami jej kabiny na chwilę wyrywając ją z tej przyjemnej aktywności. Swoje podniecenie podsycała myślą, że w którymś momencie będzie mogła powiedzieć Akumie, co robiła, gdy kazał jej iść zdjąć majtki. Wyobrażała sobie ten moment, w którym mówi mu, że doszła sama, gdy on na nią czekał. Zastanawiała się, czy wykorzystać to raczej jako sposób, by go nakręcić, czy rozzłościć, poigrać z nim trochę. Gdy przez kilka minut nie mogła dojść przez rozpraszające otoczenie, zganiła sama siebie, że musi się spieszyć. Wsadziła mokre palce do ust, a drugą dłonią tarła mocno i szybko nabrzmiały kapturek łechtaczki. Gdy już doszła, orgazm był krótki i mało intensywny, jak większość, które przeżywała sama ze sobą. Jednak myśl, że będzie mogła wykorzystać go później, zdecydowanie mile drażniła jej emocje.

Jakoś do łazienki szło jej się łatwiej, niż w drugą stronę. Trzymała mokre majtki mocno ściśnięte w dłoni, tak bardzo, że była pewna, że słodki zapach jej soków wejdzie w jej skórę na stałe. Mimo iż było to absurdalne, to miała wrażenie, że wszyscy na nią patrzą i wszyscy wiedzą, że zamiast na dupie ma je w ręku. Podniecenie odznaczało się wyraźnym różem na jasnej twarzy i uciekało przyspieszonym oddechem z rozchylonych lekko warg. Starała się iść spokojnie, ale nogi niekoniecznie chciały współpracować, co skutkowało kilkoma potknięciami na prostej drodze, jakby zapomniały jak stawiać kroki.

Akuma siedział w tej samej pozycji, w której go zostawiła. Z jedną nogą wyprostowaną wzdłuż ławki, drugą opartą o podłogę, przez co ciężko było nie zauważyć jego wciąż intensywnego wzwodu. Oglądał coś w telefonie, uśmiechając się pod nosem, wystukując rytm palcami na oparciu. Jil stanęła naprzeciw niego i wyciągnęła lekko trzęsącą się pięść, w której trzymała materiał. Wziął od niej majki i przebierając nimi w dłoni, rozciągnął je i przysunął do twarzy. Z lubością wciągnął w nozdrza jej zapach i chowając bokserki do kieszeni, wskazał dziewczynie, by zerknęła na wciąż wgapiającego się w nich typa od kanapki. Gdy dziewczyna spojrzała w stronę kawiarni Akuma sięgnął do gumki jej spodni i delikatnie zsunął ją na tyle, by odsłonić biodro i lubieżnie uśmiechnął się w stronę przyglądającego się mężczyzny. Pstryknął dwuktrotnie palcami i mruknął do Jil:
– Myślisz, że lubi popatrzeć? – gwałtownym, acz kontrolowanym ruchem posadził ją bokiem, między swoimi nogami.
– Z tego jak się gapi, wnioskuję, że tak. – zaśmiała się lekko zawstydzona. – No na pewno nie ma z tym nic wspólnego Twoje prowokowanie. – ironizowała delikatnie dziugając go palcem w klatkę piersiową. Oparła głowę o jego ramię i musnęła ustami jego szyję. – To co tam jeszcze dla mnie przygotowałeś? – przesuwała wargami po skórze mrucząc cicho. Akuma znów wsunął dłoń pod jej bluzkę pieszcząc skórę pleców i odchylił głowę delikatnie, delektując się jej ciepłym dotykiem.
– Chcesz posłuchać, co bym z Tobą tutaj zrobił, gdybym nie zwracał uwagi na Twoje granice, czy wolisz bym po prostu włożył Ci rękę w spodnie i dobrał się do Twojej kudłatej cipki? – wolną dłoń wsunął między jej uda i docisnął Jil do siebie. – Chętnie sprawdził bym jak długo umiesz być cicho – masując udo napierał bokiem dłoni na jej krocze. Ugięła lekko kolano, by zasłonić uniesionym udem jego rękę. – Oh – zaśmiał się – czyli zostajemy przy słowach? No zobaczymy…

Wciąż jedną dłonią ugniatając jej nogę, drugą przesunął palcami w górę pleców i wbił paznokcie po obu stronach ostatniego kręgu szyjnego. Bardzo powoli, ale stanowczo i niedelikatnie przeciągnął nimi wzdłuż kręgosłupa zmuszając ją do wygięcia się w łuk. Gdy odsunęła wargi od jego szyi, wpił się w nie ustami i łapczywie całował ją przez dłuższą chwilę drapiąc raz mocno, raz delikatnie jej skórę. Oderwał od niej usta i patrząc prosto w oczy wywarczał półszeptem:
– Zdecydowanie wolałbym, byś klęczała teraz przede mną Jil. – ścisnął jej udo tak mocno, że aż jęknęła – Chciałbym czuć Twoje gardło na żołędzi. Przytrzymywać Twoją głowę za ten piękny koczek i testować, jak długo wytrzymasz z kutasem w buzi. Patrzeć – wysunął dłoń spod koszulki i wplótł palce we włosy – jak błagasz mnie wzrokiem bym dał Ci odetchnąć. Jak rozglądasz się speszona tym, że ci wszyscy ludzie… – przekręcił jej głowę, by objęła wzrokiem większą część hali. Gdy wydało jej się, że złapała chwilowy kontakt wzrokowy z kilkoma osobami znów spłonęła rumieńcem i sapnęła zawstydzona – …patrzą na Ciebie śliniącą się w moje jaja. Czy zapomniałem wspomnieć, że klęczałabyś w butach i koszulce? Bez spodni? – Było jej gorąco. Gorąco, duszno z podniecenia i emocji, które kotłowały jej się w głowie. Niby nie mówił wiele, ale jej wyobraźnia idealnie przedstawiała jego słowa. Z jednej strony jego obecność sprawiała, że chciała się zerwać i tu i teraz spełnić to co jej opowiadał, a z drugiej strony umysł mocno krzyczał, tańczył na jej mózgu z transparentami o potrzebie natychmiastowej ewakuacji. Nawet nie zauważyła, że jedną dłonią ściska materiał na jego torsie, a drugą zacisnęła na nadgarstku ręki na zmianę pieszczącej i zadającej ból wewnętrznej stronie jej uda. – Kto wie, może nawet bylibyśmy w wiadomościach. „Obsceniczne zachowanie pary na dworcu… – odchylił lekko jej głowę i sięgnął ustami do szyi – …zbulwersowani pasażerowie wezwali policję.”
– Akuma… – jęknęła najciszej jak umiała – …chciałabym uh… – urwała gdy przesunął kciuk i potarł nim cipkę.
– Co byś chciała laleczko? – ocierając zarostem jej skórę wyczuwał jak krew tętni jej w żyłach, a coraz głębszy, powstrzymujący reakcję oddech, ślizga się po jego karku.
– Chciałabym spełnić wszystkie Twoje fantazje… ale obawiam się, że nie jestem wystarczająco dobra…
– Spokojnie dziewczyno. – zaśmiał się cicho – Mamy na to bardzo, bardzo dużo czasu. Dni, tygodnie, miesiące… – docisnął palec trochę mocniej zataczając kółka – I tak pozwalasz mi na wiele. Czuję jak ze sobą walczysz. – odsunął się trochę by widzieć całą jej twarz i zawarczał lubieżnie – I nawet nie wiesz jak mnie to kręci. – chwycił mocniej włosy – trzymam palec na Twojej łechtaczce, na jebanym dworcu – zadrżała – robię z Tobą co chcę – tym razem to on zmrużył oczy z przyjemności. Jil znów poczuła sztywnego penisa wbijającego się w jej biodro – A nawet nie musiałem Cię ubezwłasnowolnić. Do pieprzenia w miejscu publicznym jeszcze dojdziemy. A jeśli już mówimy o dochodzeniu… – zwiększył intensywność ruchów między jej nogami jednocześnie kolejny raz wbijając się wargami w lekko rozchylone usta dziewczyny. Przez kilka dłuższych chwil zatopili się w rozkoszy zupełnie odrywając od rzeczywistości. Kontrolowanie się było coraz trudniejsze dla obojga. Oh, oczywiście jemu przychodziło to znacznie łatwiej, choć zupełnie, wcale, ani trochę nie chciał stawiać sobie granic. Ale ten pierdolony stanowczy głos bruneta w jego głowie, karcący zwierzęce instynkty, miał znaczącą siłę przebicia. Za to w głowie Jil rozsądek powoli poddawał się ustępując uległej naturze. Z każdym ruchem warg, z każdym dociśnięciem palca czuła, że jest coraz bliżej. Że ta suka w jej głowie odpala lont i obserwuje jak ogień popierdala w stronę TNT. Jeszcze chwila, jeszcze kilka sekund, jeszcze…

– Halo, przepraszam bardzo. – oderwany od przyjemności, Akuma odwrócił głowę w stronę stojącej nad nimi kobiety wspierającej dłonie na biodrach. Jego wyraz twarzy wyraźnie sugerował, że jest niezadowolony, wręcz wkurwiony, że ktoś mu przerwał, gdy jego zwierzyna była już tuż tuż.
– W czym mogę szanownej pani pomóc? – wysyczał przez zęby tak nieprzyjemnie, że kobieta cofnęła się o pół kroku.
– Czy zdają sobie państwo sprawę z tego, gdzie właściwie się znajdujemy? – Zaczęła piskliwie, wojowniczo potrząsając głową.
– Doskonale. Z tego co widzę to dworzec główny, hala oczekujących na pociągi. Wystarczyło spojrzeć na wielki szyld nad wejściem i też byś wiedziała. – uspokajająco pogłaskał roztrzęsioną Jil po ugiętym kolanie, drugą ręką po głowie i oparł policzek o jej włosy zasłaniając twarz dziewczyny przed wzrokiem babska. Wziął głęboki, spokojny wdech i już przyjemniej odezwał się do kobiety. – Mogę w czymś jeszcze pomóc?
– Tak! Znajdujemy się w hali! W miejscu publicznym! – nabrała trochę odwagi i podniosła głos – Takie rzeczy robi się w sypialni!
– Jakie rzeczy? – uśmiechnął się prowokująco.
– T.. to co robicie! – potrząsnęła krótką, kręconą czupryną i pokręciła ze zniecierpliwienia biodrami. Blondyn zlustrował ją powolnym wzrokiem od stóp po czubek głowy zatrzymując na chwilę wzrok na jej oczach.
– Czyli co?
– Te sprośne rzeczy! To całe całowanie…
– To chyba nic złego? – przerwał jej szczerząc zęby i wciąż głaszcząc uspokajająco swoją zabawkę.
– To całe molestowanie między nogami! – wyrzuciła z siebie półszeptem czerwona jak burak. Akuma zastanawiał się, czy raczej że złości i oburzenia, czy może niezaspokojonych instynktów i zazdrości.
– No musiałaś się, kobieto, nieźle gimnastykować, skoro stamtąd – wskazał ławkę kilka metrów za plecami Jil – doskonale widziałaś gdzie i co robię dłonią. Może zamiast się gapić poproś męża, by też okazał ci trochę uczuć?
– Tu są ludzie! Tu są dzieci! – próbowała przerwać mu wypowiedź mocno gestykulując.
– Twój mąż nie wygląda na tak oburzonego jak ty, myślę że masz szanse go namówić – nie zwracał uwagi na jej próbę zakrzyczenia. Zaśmiał się pod nosem, gdy usłyszał jak dziewczyna chichocze i parska mu w kark. Dobrze, rozluźniła się. – Proponuję byś wróciła na swoje miejsce i zasugerowała mu, czego brakuje w waszej relacji.
– Nie będziesz mi mówił szczylu co mam robić! A Ty, co masz do powiedzenia?! – kobieta spróbowała sięgnąć do ramienia Jil, ale złapał ją za nadgarstek.
– Zapewniam cię – jego głos stał się lodowaty i wyraźnie grożący bolesnymi i długotrwałymi konsekwencjami – że nie chcesz nas obrażać, a już na pewno nie chcesz dotknąć tym łapskiem mojej kobiety. – Zerknął w stronę męża irytującej go coraz bardziej baby. Facet ciężko wstał z ławki i niechętnie skierował się w ich stronę widząc, że rozmowa zaczyna wymykać się spod kontroli. Agresorka próbowała wyszarpnąć rękę z uścisku blondyna, ale ten nie puścił trzymając jej rękę mocno i wystarczająco boleśnie by zrozumiała swój błąd. Zapowietrzyła się, wylała z siebie potok słów o napaści wzywając pomocy i krzycząc do męża. Kilka osób spojrzało z zaciekawieniem na rozgrywającą się sytuację. Gdy zmęczony mąż dotarł do nich, Akuma wręczył mu rękę jego małżonki. – To chyba Twój, nie mój, problem. Proponuję zająć się nim należycie. – spojrzał spod brwi na kobietę – Twoja partnerka wyraźnie jest sfrustrowana i nie kontroluje swoich poczynań.
– Mówiłem jej, żeby odpuściła. – mężczyzna w kolorowych szortach i szarym tshircie lekko opinającym się na daddybody chwycił żonę za dłoń i wyjatkowo czule ją głaszcząc westchnął ciężko. Zmęczonym tonem kontynuował wypowiedź. – Owszem, moglibyście zająć jakąś ławkę na uboczu, jeśli musicie się tak migdalić na widoku…
– Wojtek! Czy ty oszalałeś? Ten bandzior chciał mnie skrzywdzić! – wyrwała rękę z jego uścisku i uderzyła go dłonią w pierś. Mężczyzna nie przejął się zbytnio, zdawało się, że to nie pierwszy i nie ostatni raz, gdy jego klatka piersiowa zbiera punkty frustracji żony.
– Proszę cię kobieto, nie rób scen. Zwracasz na nas większą uwagę niż ta dwójka, zanim do nich podeszłaś. Chodź proszę, usiądź, daj spokój. – Oparł rękę na jej ramieniu i skierował żonę w stronę ich bagaży. – A was bardzo proszę, trochę delikatniej, bo mi żona na zawał albo wylew zejdzie.
– Proponuję byś Wojciechu – Akuma podał mu dłoń na zgodę – poświęcił trochę czasu swojej kobiecie. Może nie umie zasygnalizować Ci swoich potrzeb. Zaspokojona kobieta, to spokojna kobieta, nie wtykająca nosa w nie swoje sprawy. A przynajmniej większość z nich tak ma.
– Ta.. przemyślę tą radę… – westchnął zniechęcony i odprowadził swoją mocno gestykulującą i opierającą się małżonkę. Kobieta wyrzucała z siebie potoki słów, z których można było wyłuskać groźby pod adresem zarówno pary jak i jej ślubnego.

– Wszystko gra? – Akuma odgarnął kilka kosmyków z twarzy Jil i chwytając ją za podbródek przekręcił jej twarz. Dziewczyna była lekko zmieszana, ale najwyraźniej też trochę rozbawiona sytuacją.
– Byliśmy blisko tego Twojego nagłówka? – uśmiechnęła się i zaplatając palce z jego palcami przysuwając je do ust. Składała na nich delikatne pocałunki mrużąc oczy i mrucząc cicho.
– Blisko to byłaś Ty laleczko, a ta flądra miała czelność nam przeszkodzić. – przyłożył usta do jej czoła. – Ale wynagrodzę Ci to. Wstawaj. Idziemy na peron bo mamuśka zaraz eksploduje, a biedny Wojtuś tego nie dźwignie. – Kobieta wciąż patrzyła to na nich to na męża, zagadując oburzona siedzących nieopodal ludzi.

Gdy wstali, Akuma bezceremonialnie poprawił sobie penisa w spodniach, puszczając oczko do poirytowanej obserwatorki i obejmując Jil ramieniem poprowadził dziewczynę w stronę przejścia. Po drodze kupili jeszcze coś do jedzenia i picia na drogę. Kilka kolejnych minut zajęło im dotarcie na odpowiedni peron, a niedługo później przyjechał ich pociąg. Skierowali się do wagonu z przedziałami i znaleźli odpowiadający ich biletom. Gdy weszli do sześciomiejscowego pomieszczenia Akuma zamknął drzwi za nimi i zasunął zasłony.
– Cały nasz. – Rzucił plecak na jedno z siedzeń.
– Cały? Żartujesz? – Odłożyła siatkę z jedzeniem na mały stoliczek pod oknem i podniosła walizkę, by wrzucić ją na półkę.
– Nie. Nie chcę by ktokolwiek nam przeszkadzał w podróży. – pomógł dziewczynie schować bagaż upewniając się, że nie spadnie im na głowę w czasie jazdy.
– Przecież to musiało kosztować fortunę. – gdy uchylała okno by wpuścić trochę powietrza mężczyzna stojąc za nią objął dłonią jej szyję, a drugą rękę włożył w jej spodnie zatapiając palce we włosach łonowych.
– Będę musiał to odpracować Setowi, bo na pewno wkurwi się, gdy zajrzy na swoje konto, więc teraz Ty – docisnął ją do siebie – odpłacisz mi w naturze. – Przygryzł jej szyję i zsunął dłoń chwytając łechtaczkę w dwa palce. – Najpierw dojdziesz, potem Cię zerżnę, następnie zrobisz mi obiecaną laskę. A później… zobaczymy. Może znów dam Ci dojść. – pieszcząc ją palcami przygryzł ucho dziewczyny, powarkując w rytm swoich ruchów. Jil tym razem nie powstrzymywała swoich jęków. Cicho, ale jednak odpowiadała na jego działanie.
– To pośba, czy groźba? – Rzuciła wyzywająco. Oparła głowę o jego ramię, położyła dłoń na jego, oplatającej szyję i poddała mu się całkowicie. Drugą dłonią drapała go po głowie i karku. Oh jakże wciąż nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, tyle przyjemności pod rząd to chyba w życiu nie miała. Czuła się jakby gwiazdka przyszła wcześniej i trwała w nieskończoność.
– A którą z opcji wybierasz?
– To zależy… Jak długo… będziemy jechać? – zamruczała mrużąc oczy. Stali przy odsłoniętym oknie, z którego mieli widok na przeciwległy tor i peron. Pasażerowie czekający na transport w drugą stronę nie zwracali na nich uwagi, jednak sama świadomość, że znów ktoś mógłby ich dostrzec kręciła ją coraz bardziej. Szum oddechu blondyna pieścił jej ucho i policzek, dociskane do jej tyłka biodra wbijały ponownie sztywniejący członek w jej ciało. To już kolejny raz, gdy dziś oboje płoną pożądaniem, to było nierealne. Ile można? Jak długo? Czy tak już będzie zawsze? Nie wyobrażała sobie, by ta bajka mogła skończyć się kiedykolwiek. Nie chciała tego, chciała już na zawsze zostać w jego rękach, pod jego butem, pod ich nadzorem.
– Sześć? Może siedem godzin. Czemu pytasz?
– Oh kurwa… – nogi się pod nią ugięły, gdy ta wiadomość zapisała się w jej głowie. Wsunął kolano między jej uda, by nie zsunęła się całkiem.
– Czyżbyś liczyła, ile razy będę mógł Cię użyć do zabawy? – zsunął dłoń na piersi. – Chcesz ustalić jakiś plan? – zaśmiał się przesuwając usta na kark – Orgazm, jebanie, orgazm, drugie śniadanie?
– Jeśli tylko sobie tego życzysz. – Mężczyzna przesunął palce dalej i lekko pociągnął sznurek. Mimo tampona i tak była mokra.
– Trzeba będzie się tego zaraz pozbyć. Jak tylko ruszymy przechodzimy do konkretów.

Zza drzwi przedziału słychać było jak pasażerowie kręcą się po korytarzu szukając swoich miejsc. Ktoś zapukał do ich drzwi, więc Akuma rzucił krótkie „zajęte”. Nie zamierzał odstępować swoich miejsc, nie zamierzał pozwolić by ktokolwiek przerwał mu zabawę zwierzyną. Zastanawiał się, czy może zostawić ją wolną, czy dodać pikanterii tej podróży. Przez chwilę przebiegła mu przez głowę myśl o zbliżającej się nocnej pracy i tym jak będzie w niej zjebany, ale chuj z tym. Są rzeczy ważne i ważniejsze. A ona zdecydowanie była tą drugą kategorią. Pociąg ruszył, powoli, nabierając prędkości. Przez kilka chwil jeszcze masował cipkę, sunąc palcami między wargami sromowymi, to drażniąc żołądź łechtaczki, to sięgając w stronę odbytu. Początkowo myślał o palcówce, ale zdecydował, że poza tym, wyliże ją całą. Majtki, które wciąż miał w kieszeni nakręciły jego zmysł węchu. Chciał ją też posmakować. Odwrócił Jil i schylił się do piersi, początkowo przygryzał sutki przez materiał, by chwilę później unieść go i wbić zęby w skórę, która w kilku miejscach wciąż nosiła ślady jego wcześniejszych poczynań. Naznaczona jego obecnością wyraźnie sugerowała do kogo należy. Gdy lizał przestrzeń między cyckami przytuliła jego głowę do unoszącej się w podnieceniu klatki piersiowej i zajęczała przeciągle.

– Proszę… proszę… – nie musiała dłużej. Zdjął z siebie tshirt i położył go na jednym z miejsc. Zsunął jej spodnie i wskazał, że ma tam usiąść. Gdy to zrobiła uwolnił jedną nogę z nogawki i klęknął przed nią. Zarzucił jedną z długich nóg na podłokietnik, a drugą za swój bark. Poprawił jej miednicę tak, by miał jak najlepszy dostęp. Stanowczym ruchem wyjął z niej tampon i rzucił go na podłogę. Przez chwilę przyglądał się rozgrzanej cipce, tańczącemu w uniesieniu brzuchowi i jasnym udom. Sięgnął do nich językiem i zaczął lizać. Powoli, namiętnie całował, podgryzał i pocierał zarostem delikatną skórę zbliżając się do rozpalonego krocza. Czuł ten zapach, ten słodki, intensywny, zapach podniecenia i potu. Wsunął ramię pod udo oparte na fotelu, sięgnął drugą ręką do warg sromowych i rozsunął je. Całą szerokością języka przesunął po całej długości. Niekontrolowanie chwyciła go za głowę i docisnęła do swojego ciała. Gdy jęknęła, jeszcze raz przejechał językiem po wejściu do pochwy i wsunął koniec między skórę otaczającą gotową już na pieszczoty łechtaczkę. Zaskomlała prosząco.
– Powiedz mi… – jęknęła – …jak smakuję?
– Oh… – zastanowił się liżąc coraz mocniej. Wsunął dwa palce do środka i oblizał je – …jesteś słodka i słona. – Polizał jeszcze raz – trochę też kwaśna, jak żelki – Zaśmiali się oboje. – pachniesz intensywnie, wyzywająco, jak deser, który mógłbym jeść na każdy posiłek. – Kilka minut poświecił na mokrą i namiętną minetkę mieszając jej soki ze swoją śliną. Podgryzał, ssał, lizał, wsuwał język do środka w akompaniamencie jej westchnień, ohów i achów. Przesunął ustami zbierając jak najwięcej i podniósł się. Znów włożył w nią palce i sięgnął do punktu G. Kciuk wsunął w kapturek łechtaczki i zwiększając nacisk masował ją przesuwając palec w górę i w dół. – Sama spróbuj. – Pocałował ją, pozwalając by językiem pieściła jego wargi.
– Znam… ten… smak… – wyrzucała z siebie słowa w rytm dopychających ją palców – ale… na… Twoich… ustach… jest… znacznie przyjemniejszy. – Oparł się łokciem o fotel obok jej głowy i sunąc wzrokiem od jej rozchylonych ust do zmrużonych oczu obserwował reakcję na przyjemność, którą jej dawał. Wdzięczność i uwielbienie malujące się na jej twarzy sprawiało, że czuł dziwny dla siebie spokój. Nie spieszył się nigdzie. Ona najwyraźniej też nie. Zauważył, że stara się kontrolować swój oddech, pamiętając to, co ćwiczyli przez ostatni czas na odległość. W głowie analizował każde jej westchnięcie i każdą reakcję w odpowiedzi na niezauważalne na pierwszy rzut oka zmiany w ruchach jego ręki i nacisku kciuka.
– Grzeczna dziewczynka. Bardzo dobrze. Bardzo dobrze. – jednostajnym, rytmicznym ruchem sunął po ściance jej pochwy. – Mam przyspieszyć? Zwolnić?
– Nie… tak jest idealnie. – stęknęła i przebiegł ją dreszcz od łechtaczki po usta. – Mów do mnie, proszę.
– Oh, jak sobie życzysz laleczko. – oblizał usta i przysunął je do policzka Jil. – Jestem bardzo zadowolony – znów dreszcz – że tak ładnie pracujesz oddechem – musnął nosem zewnętrzny kącik oka. – Że mogę się Tobą bawić, że łamiesz dla mnie swoje granice – składał pocałunki na jej skórze – że dajesz mi tyle przyjemności i satysfakcji, a przecież nawet mnie nie dotykasz. – Zatrzymał na chwilę ruch sięgając tak daleko jak tylko pozwalały mu na to palce, na chwilę mocniej je docisnął i wrócił do rytmicznego posuwania jej pochwy. Potakiwała jęcząc i czując, że napięcie w jej ciele i głowie rośnie. – Jesteś dobrą suką – zaskomlała i poczuł jak mięśnie kegla kilkukrotnie zacisnęły się – Jesteś świetną zabawką – z podniecenia przygryzła wargi na co zareagował warkotem. Jego także przebiegł dreszcz i chęć rzucenia się na nią. Wyciszył go obiecując sobie, że już za kilka chwil wepchnie ostro kutasa najpierw w jej mokrą szparkę, a potem w te drżące usta – A przede wszystkim jesteś piękną kobietą, która należy do mnie. – Nie wytrzymała, starała się jak mogła, ale nie wytrzymała. Zagryzła zęby mocniej i przycisnęła jego dłoń do swojego krocza. Ruszał intensywnie palcami wśród spazmów mięśni pochwy starając się przedłużyć orgazm, który trząsł jej biodrami i udami. – Oh, tak Cię kręci to, że jesteś moją? Że Twoja cipka należy do mnie? Że mogę zrobić z Tobą co tylko chcę i kiedy tego chcę?
– Tak.. Tak.. Oh kurwa tak… – jęczała na tyle głośno, że nawet stukot kół pociągu nie był w stanie jej zagłuszyć i na pewno, jeśli tylko ktoś stałby za drzwiami, słyszałby, że właśnie dochodzi.
– Oh tak? – Pstryknął dwukrotnie palcami nad jej głową. Przedłużony orgazm znów wybuch w jej głowie. – No to teraz czas na to bym to wykorzystał suko.

XII

Uwolnił dziewczynę od wibratora wciąż wypełniającego jej tyłek i zwlókł się z łóżka. Ciężkim, zmęczonym krokiem poszedł się odlać zabierając zabawkę ze sobą. Usiadł na kiblu i przetarł zmęczone oczy. Maraton jebania był fajną zabawą, ale wypompował go z sił zupełnie, a świadomość, że jutro jeszcze pierdolony pociąg i praca na noc przygniatały do ziemi. No, ale przynajmniej wróci do domu z trofeum, Set się ucieszy.

Jil wciąż leżała w tej samej pozycji, w którą ją zostawił. Oddychała już znacznie spokojniej, mrucząc coś sama do siebie raz po raz rysując zygzaki palcami po kołdrze. Przysiadł obok niej na chwilę i czule pogłaskał po brzuchu.
– Jak się masz?
– Jeszcze nie… – słowa wciąż nie do końca były jej mocną stroną – nie jestem pewna – podparła się na łokciach, żeby na niego spojrzeć. – Ale chyba jestem w jednym kawałku… – pomacała się teatralanie po ciele – więc chyba nieźle. Nie wiem… nie wiem tylko, jak jutro będę chodziła. – uśmiechnęła się do niego i ziewnęła, opadając na łóżko.
– Najwyżej Cię zaniosę – pocałował ją w brzuch i zsunął się na ziemię. – A teraz spać laleczko. Podejrzewam, że jesteś nie mniej wykończona, niż ja. – sięgnął ręką w jej stronę – Podaj mi poduszkę i koc.
– Co? – spojrzała na niego szczerze zdziwiona, przekręcając sie na bok.
– Podaj mi poduszkę i koc laleczko.
– I będziesz spał na podłodze? – w jej głosie kłóciło się szczere oburzenie z niezrozumieniem.
– Tak Jil, będę spał na podłodze. Nie chciałbym zrobić Ci krzywdy. Podaj mi, proszę, poduszkę i koc.
– Spaliśmy razem na koncercie… – stęknęła nieprzekonana. Fakt, jak się dziś obudził, to trochę się wystraszyła, gdy złapał ją za rękę z tym dziwnym nieprzytomnym wzrokiem, ale no…
– To była zupełnie inna sytuacja. Set był obok, Jil. Proszę Cię, nie drąż, jestem zmęczony. Pogadamy o tym kiedyś. Czy muszę prosić czwarty raz? – zmęczenie w jego głosie mieszało się z jakimś niewyjaśnionym zmartwieniem.
– N.. nie… – ukuło ją coś w środku, ale starała się nie pokazać, jak bardzo jej przykro. Okej, czuła, że w nim siedzi coś dużego, coś go musi zżerać od środka i bardzo chciałaby wiedzieć co, by móc to zrozumieć. Najwyraźniej jednak nie chciał, nie czuł potrzeby albo gotowości, by jej o tym powiedzieć. Ani wcześniej w kuchni, ani teraz. Niepewnie podała mu to, o co prosił, zastanawiając się, co zrobić. Jeszcze szumiący we krwi alkohol podsuwał jej dramatyczne pomysły, buzując emocjami i chęcią postawienia na swoim.

Nie wytrzymała długo. Myśli szalały, procenty podjudzały. Gdy wydawało jej się, że zasnął, przesunęła się i chciała zsunąć z łóżka, by położyć się obok niego. Powstrzymało ją dwukrotne pstryknięcie palcami.
– Jil, jesteś cholernie uparta i wybacz, że muszę w ten sposób, bo nie lubię wykorzystywać swojej władzy do takich celów. Leż i idź spać. Dobranoc. – pstryknął dwukrotnie. Oburzona prychnęła w poduszkę i nakryła się kołdrą odwracając plecami do niego. Coś tam jeszcze burczała pod nosem, ale polecenie to polecenie, choć bardzo, ale to bardzo jej się to nie podobało.

Nie spała dobrze. Nie tylko przez zachlanie pały, ale i przez koszmary, w których próbowała mocno złapać w kolczaste rękawice coś nieokreślonego, totalnie delikatnego, kruchego wymykającego jej się za każdym razem, gdy już miała wrażenie, że chwyta to w dłonie. Czuła przymus brnięcia przez ten surrealistyczny świat, który wyżerał z niej chęć do życia i trwania. Przedzierała się przez bagna, pustynie, płonące lasy. W oczach miała piach i kurz, czuła ogromne pragnienie i przenikliwe uczucie gorącego zimna, palącego trzewia. Próbowała krzyczeć, próbowała szeptać, próbowała w jakikolwiek sposób nawoływać szukając wyjścia z tej sytuacji. Wiedziała, że śni, a mimo to każdym centymetrem swojego jestestwa odczuwała napięcie i ból.

I nie przestała go odczuwać nawet wtedy, gdy się obudziła. Łupanie we łbie i suchość w gardle przypominały o wczorajszym przepaleniu kubków smakowych. Ból stawów i mięśni o brutalnej sile i bezwzględności Akumy. Podniecającej siłę i bezwzględności Akumy.

Przeturlała się na bok i że zdziwieniem oraz nieukrywaną radością stwierdziła, że na szafce nocnej stoi wielka szklanka wody, coś przeciwbólowego i kefir. Była pewna, że tego ostatniego nie miała wcześniej w domu, więc znaczyło to, że Akuma musiał wyjść do sklepu gdy spała.

– Ooooh… kurrrr… waaa… – podniosła się stękając i sięgnęła po wodę. Wrzuciła do ust dwie tabletki i łapczywie pochłonęła całą szklankę. Spojrzała na butelkę mlecznego napoju. O nie, kefir nie wejdzie, przynajmniej nie teraz. Na samą myśl o przełknięciu go, żołądek podszedł jej do gardła. Złapała kilka głębszych wdechów trzeźwiąc umysł chłodnym powietrzem. Wstała z trudem i niepewnie stawiając kroki, że względu na zakwasy i wciąż niezłą huśtawkę w błędniku, podreptała do łazienki, w której z pewnością przebywał blondyn. Zdecydowanie wskazywał na to szum wody i męskie podśpiewywanie. Przez chwilę posłuchała sobie, jak improwizuje jeden z ich kawałków, przy okazji opierając się rękami o ścianę i zbierając kawałki funkcjonalności swojej pamięci operacyjnej. Gdy udało jej się zebrać minimalnie mocy, zapukała.

– Wchodź laleczko! – odpowiedział jej raźnym głosem. Gdy otworzyła drzwi w twarz uderzyła ją duchota i kłęby pary. Akuma zdecydowanie lubi jak jest gorąco. Kac nie. Zakręciło jej się w głowie i ciężko oparła się o szafkę. Mężczyzna akurat wychodził z wanny i chwycił ją za wolne ramię, by nie osunęła mu się na ziemię. – Wszystko ok? Wyglądasz na mocno poturbowaną zaśmiał się z troską w głosie. – wciąż ją podtrzymując, otworzył szerzej drzwi, by pozbyć się zaduchu.

– Powiedzmy – stanęła pewniej na nogach i złapała głęboki wdech zimnejszego powietrza dostającego się do pomieszczenia – mówiłam, że mam słabą głowę. Antagonistą tego wspaniałego daru od losu jest za to siła mojego kaca. – ochlapała twarz wodą i przetarła oczy. – Ponad ten wyjątkowy stan mojego mózgu, boli mnie chyba każda komórka próbującą żyć w moim ciele.

– Do usług – wsunął gorące dłonie pod jej koszulkę i stojąc za nią przytulił gładząc brzuch. – Polecam wejść do wanny – zerknął na telefon leżący przy wyjściu – wystarczy Ci pół godziny na kąpiel? Za dwie mamy pociąg, a zdaje się, że musisz się jeszcze spakować.

– Mhm.. ta.. – zdecydowanie zamiast do wanny wolałaby wskoczyć do łóżka i zasnąć na tak długo, aż minie ten rollercoaster mknący przez jej umysł. Zrzuciła z siebie mocno przepocony tshirt i usiadła na toalecie. Zastanawiała się, czy w zasadzie bezpieczniej nie byłoby się nad nią pochylić, bo żołądek groźnie przypominał o swojej obecności. Wysikała się i nie bez trudu wtoczyła, i to dosłownie, do wanny. – Dobra Jil – sięgnęła po prysznic i oblała się cała zimną wodą na rozbudzenie. Nie było to w żaden sposób przyjemne, ale przynajmniej świadomość na chwilę przestała bujać się w rytm wspomnienia o alkoholu. – Ogarnij się dziewczyno, raz raz – Ponaglała sama siebie. Albo może środki przeciwbólowe, które zaraz powinny przetoczyć się przez jej organizm. Na szybko umyła włosy i przeczesała je szczotką na mokro, by jakoś ogarnąć ten burdel, który zaundował jej Akuma. Jeżu tuptający, jakie to było trudne zadanie, ręce jakby z żelaza, każdy ruch głową powodujący sprzeciw komórek nerwowych, a poruszanie mięśniami intensywnie przypominało jak bardzo jest poobijana i poobcierana.

Usiadła na podwyższeniu wanny i powoli, ale dokładnie się umyła. Bardzo powoli, bo każde trafienie na siniaka, zdartą skórę, ślady pazurów i ugryzienia Akumy powodowały dreszcze śmigające po jej ciele. Okej, niektóre przyjemne, ale kilka miejsc na plecach i dupie wyzywały ją od najgorszych. Gdy wysunęła dłoń między uda, by umyć cipkę, przeszedł ją ciepły prąd. A może by… pobudzi serce, przyspieszy krążenie, leki szybciej dotrą… każdy pretekst dobry, by zrobić sobie, no właśnie, dobrze. Sięgnęła po pingwinka wciąż leżącego na brzegu, zsunęła się na dno wanny i położyła przyciskając obolałe plecy i pośladki do ścianek. Jedną nogę przerzuciła na zewnątrz, a drugą zakręciła dopływ i oparła ją o ścianę. Zamknęła oczy, rozłożyła się wygodnie, wysunęła dziubek zabawki między włosy i przytknęła do zakrytej skórą żołędzi łechtaczki. Przesunęła palcami po szyi po śladach zębów Akumy i westchnęła włączając stymulator.

Przez głowę przeleciały jej obrazy wczorajszego dnia. Wspomnienie orgazmów w wannie od razu przywołały obraz Pana i jego stanowczego „jeszcze”. Teraz też go posłuchała. Podkręciła moc i wciąż milcząc, pieszcząc swoją podrażnioną skórę oddawała się po cichu przyjemności. Nie miała za dużo czasu i sama siebie trochę karciła w głowie. Nieświadomie zsunęła nogę ze ściany do wody i wbiła paznokcie mocno w obojczyk. Podkręciła moc i docisneła pingwinka bardziej. No dalej, dziewczyno! Nie masz całego dnia! Z przyzwyczajenia wstrzymała oddech, czekając na ten kulminacyjny moment, w którym wypuści z siebie powietrze i dojdzie. Już wiedziała, że z przyjemności dla umysłu nici. Napięte mięśnie bolały, w uszach dudniło pobudzone serce, zaciśnięte na zabawce palce wbijały ją w ten najczulszy punkt, prawieże brutalnie.

Stał oparty o framugę otwartych drzwi już kilka minut. Nie zauważyła jego obecności, a on nie zamierzał jej przeszkadzać. Przyglądał się z ciekawością jak zamarła w niemym w bezruchu w rozchylonymi wargami, próbując dojść. Obserwował jak wilgotne, rozrzucone włosy oblepiją zarówno ją, jak i wannę. Przyglądał się, jak zbierająca się w balii woda opływa krzywizny jej ciała. Prychnął cicho pod nosem rozbawiony, gdy znów wstrzymała oddech. Liczył, jak długo wytrzyma. Pięć… dziesięć… piętnaście… doszła. A jedynym sygnałem tego, było drżenie jej ust, ud i bezwładne rozluźnienie mięśni. O, z pewnością poczuła to w przemęczonym ciele.

Nie poczuła fajerwerków. Nie poczuła dreszczy rozkoszy, nie poczuła nic poza odprężeniem, gdy fala orgazmu, odczuwanego bardziej przez ciało niż umysł, przeszła przez jej fizyczność, rozpuszczając, przynajmniej częściowo, napięcie. Głowa jakby się uspokoiła, kończyny zmniejszyły rwanie. Pozwoliła sobie jeszcze na chwilę trwania w tym błogim stanie, z którego wyrwał ją dźwięk zapalniczki. Zdziwiona otworzyła oczy.
– Co… jak… jak długo tu jesteś? – zapytała zaskakujaco speszona.
– Na tyle długo, by zauważyć, że wciąż walczysz z oddechem laleczko. – zaciągnął się jointem i kucnął przy wannie. – Nie wiedziałem też, że umiesz być tak cicho. – podsunął tipa do jej ust. – Pomyślałem, że przyniosę Ci coś na rozluźnienie, ale najwyraźniej poradziłaś sobie sama. Lepiej?
– Um… wiesz no… – wypuściła dym – wielu lat naleciałości nie zmienisz tak szybko…
– Sugerujesz, że będę miał za co spuszczać Ci lanie?
– Przynajmniej przez jakiś czas na pewno. – przeciągnęła się i z niechęcią wstała sięgając po ręcznik. Ubiegł ją i trzymając gibona w zębach pomógł jej wyjść i owinął ją materiałem. Przycisnął mocno do siebie, nie zważając na to, że nasiąkające wodą frotte moczy mu ubranie. – A byłam cicho, bo mój drogi, to nie była masturbacja dla przyjemności. No może tylko trochę.
– Dobrze wiedzieć, że jak rżnę Cię jak burą sukę, aż skomlesz, to robię to dla obupulnej przyjemności – zaśmiał się gasząc tipa w palcach i wrzucając do toalety. – A już myślałem, że nie chcesz mnie tutaj zwabić… – przesunął zarostem po jej policzku.
– To swoją drogą… – mruknęła mu w ucho – mówiłeś, że mamy mało czasu…
– Bo mamy, ale szybki numerek…
– Jeszcze zdążysz dobrać się do mojej obolałej cipki ogierze – liznęła go w płatek ucha wywołując dreszcz na karku mężczyzny – ale…
– Czy Ty mnie próbujesz jednocześnie prowokować i zbywać laleczko? – przerwał jej śmiechem, odsuwając się lekko, by zmierzyć ją wzrokiem. – Lubisz igrać z ogniem, co? – odpowiedziała mu kokieteryjnym spojrzeniem i sięgnęła po szczoteczkę do zębów. Syknęła, gdy klepnął ją ciut za mocno w zakryty ręcznikiem pośladek. – Czyżby dupa za mało bolała?
– Oh nie – memłała szczoteczkę w zębach – Po prostu z czystą przyjemnością ładuję Twój pasek rage.
– Aż żałuję, że muszę iść na noc do pracy, ale co się odwlecze… – zatarł ręce szczerząc zęby – No ale konkrety, zebrałem Twój komputer. Kable, myszka i słuchawki są na stole. Resztę musisz spakować sobie sama. – Klepnął jeszcze raz, delikatniej, na odchodne i wyszedł z łazienki. – Za pół godziny wychodzimy, raz raz. I wypij ten kefir, śniadanie Ci odpuszczę, ale żołądek trzeba rozruszać. – rzucił zza drzwi.
– No.. tylko żeby się za bardzo nie rozruszał – mruknęła wypluwając pastę do umywalki. – Bo chyba ma wrażenie, że chodzę po statku w czasie sztormu…

To było chyba najszybsze ogarnianie się do wyjazdu, jakie musiała przeprowadzić. A na pewno najszybsze na kacu. Doprowadzenie włosów i twarzy do względnego porządku, zgarnięcie kilku kosmetyków, nerwowe poszukiwanie ubrań, nie wiedząc w sumie czy na dwa dni, czy na pół życia. Wrzucała rzeczy do małej walizki nie zwracając zbyt wielkiej uwagi na to w jakim stanie je z niej wyjmie. No może poza elektroniką, oknem na świat i na hajs, który tak skutecznie się jej nie trzymał. Zanim jeszcze wyszli upewniła się, że dobrze zamknęła stare, drewniane okna, zostawiając uchylone tylko jedno, w kuchni. Ostatnio nie dopilnowała, by nie otwierały się same i po powrocie do domu musiała ratować zalaną ulewą podłogę. Zakręciła też dla pewności wodę i gaz, w tak starym budynku, to nigdy nic nie wiadomo. Gdy upewniła się, że wszystko jest we względnym porządku wyszli, mając jedynie pięć minut opóźnienia.

Gdy dotarli na dworzec okazało się, no kto by się spodziewał, że pociąg opóźniony jest co najmniej dwie godziny. W ostatnich latach zmieniło się prawie wszystko. Nowoczesne kasy, odnowione hale, wymienione tory, nawet kible nie straszyły już ryzykiem wyjścia z nich z zestawem chorób wprawiającym w ekstazę pracowników oddziału zakaźnego. Normalnie jakby w cywilizowanym kraju XXI wieku. Jednak punktualność pociągów jakoś nie chciała dojrzeć do tego światowej klasy stanu i uparcie trzymała się mocno naleciałości z przeszłości. PKP – Pewnie Kiedyś Przyjedzie, tradycji musi stać się za dość.

– Czyli jednak zdążyłbym Cię zerżnąć i to nawet nie na szybko. – westchnął zrezygnowany i zawiedziony, studiując tablicę odjazdów. Jego wcale nie dyskretne słowa wywołały oburzenie i intensywne szepty pomiędzy grupką starszych kobiet także szukających swojego pociągu na tym samym wyświetlaczu. Akuma chwycił Jil za rękę i przeprowadził przez ogromną halę, rozglądając się za miejscem do siedzenia. Jak zwykle, dworzec zajebany był w ludzi, więc nie było to łatwe zadanie. Mimo to wypatrzył dwuosobową ławkę zajętą jedynie przez rozczytanego w mandze nastolatka. Puknął go delikatnie w ramię i gdy chłopak zsunął słuchawki, niezwykle uprzejmym tonem zapytał:

– Zrobisz nam trochę miejsca mordo? Dzięki wielkie młody. – dzieciak bez słowa przesunął się na jedną stronę siedziska, patrząc ciut niepewnie na parę. Uprzejmość zupełnie nie współgrała z aparycją blondyna. Ludzie widząc go raczej spodziewają się podpytywania o problem i sugestię siłowego rozwiązania. Akuma skinął chłopakowi głową i rozsiadł się plecami do niego. – Zapraszam laleczko, najwygodniejsze, zupełnie ekskluzywne miejsce, dla Ciebie – poklepał się po udzie i objął siadającą Jil ramieniem. – Jeśli nie będzie dodatkowych opóźnień to zdążymy dotrzeć zanim Set wróci do domu.
– Jest zadowolony, że z Tobą jadę? – przesunęła palcami po linii jego szczęki.
– Nie mówiłem mu, że Cię ze sobą zabieram. – Przysunął usta do jej ucha – Nie wątpię jednak, że sprawisz mu dużo przyjemności. – gdy przesunął wargami po delikatnej skórze na linii włosów dziewczyna drgnęła i westchnęła oblewając się rumieńcem. Kac zdążył się już ustabilizować, dominujące uczucie zmęczenia powoli zamieniało się miejscami z podekscytowaniem świadomością, że jeszcze kilka godzin, a w zasięgu jej rąk będą obaj. Znów. Że już nie musi czekać. Że jeszcze wczoraj gotowa była wpaść w przepaść załamania, bo zostanie sama, a dzisiaj siedzi na dworcu i czeka na pociąg do krainy uniesień. Akuma sięgnął palcami wolnej ręki pod jej krótką bluzkę i niespiesznie gładził skórę talii i żeber. – Ale póki co mam Cię jeszcze tylko dla siebie – szeptał wciąż pieszcząc jej skórę – I ogromnie, ogromnie żałuję, że nie wziąłem Cię rano – zadrżała, gdy musnął palcami spód piersi.
– Oh – zachichotała kokieteryjnie – a jak chciałeś mnie wziąć? – Wysunęła palce w zmierzwione włosy blondyna.
– W kuchni… – przesuwał wargami po jej szyi, kierując się do ust. Łapczywie wdychał zapach jej wciąż mokrych włosów i smak lekko zgrzanej skóry. Jej obecność i poddawanie się grze rozpalały w nim dzikie żądze jak benzyna ognisko. Podobało mu się to uczucie. To było coś więcej niż seks z nowo poznaną kinksterką, zabawką używaną przez całą piaskownicę, która przechodziła z rąk do rąk pod nieobecność tymczasowego pana, traktując to jak okazję do wyłapania kary. A Jil poszła na układ z miejsca. Chciała do nich należeć. Chciała należeć do niego.
– Tak jak wczoraj? – pocałowała go krótko i przygryzła wargę.
– Nie, nie jak wczoraj. – raz po raz sięgał palcami do jej piersi, coraz częściej, coraz wyżej. Kontrast jego spracowanej szorstkiej dłoni i jej miękkiej skóry budził w nim instynkt drapieżnika, bawił się swoją ofiarą jak kot myszką. A może ją tylko pomęczy, a może trochę poddusi. A może zeżre całą żywcem.
– A jak? – mimowolnie poruszyła biodrami, gdy trącił palcem sutek. Złapała spojrzenie siedzącego naprzeciw niej, nieopodal w ogródku kawiarnianym, mężczyzny próbującego czytać gazetę nad śniadaniem. – Ak.. Akuma, ludzie patrzą… – lekko speszona tym niespodziewanym kontaktem odwróciła wzrok. Wiedziała gdzie są, ale przy blondynie zupełnie traciła poczucie przestrzeni ich otaczającej.
– Wiem. Moherowa pielgrzymka, która przylazła tu za nami, też ciągle ocenia nasze niemoralne zachowanie. – Tym razem on ją pocałował – Przeszkadza Ci to? Bo jak wiesz, mi zupełnie nie. – Wpił się ustami w jej usta i przycisnął ją do siebie. Całował zachłannie, dociskając ją obejmującym ramieniem i już bez oporów pieszcząc jej, tym razem ciut mniej odsłonięte, piersi. Nie oponowała. Czuła lekki niepokój, ale i dreszcz podniecenia. Miejsce publiczne, środek jebanej poczekali, a oni zachowują się jak para napalonych nastolatków. Dzieciak za nimi, albo nagle stwierdził, że jego pociąg już gdzieś tam się materializuje, albo nie był w stanie znieść napięcia i po prostu wstał i poszedł w swoją stronę. Gdy Jil jęknęła Akumie w usta, ten oderwał się od niej i zawarczał triumfalnie. – Good girl. A teraz wracając do tematu… – znów przytknął wargi do jej ucha – …dzisiaj nie pieprzył bym Cię na stole. Dzisiaj przełożył bym Cię przez otwarte okno. – Bardzo wyraźnie odczuwała jego wzwód na dociśniętym do jego krocza udzie. Czuła też jak drżą mu ręce i oddech, jak napinają się mięśnie. Miała wrażenie, że walczy ze sobą, by nie „wziąć jej” jak to uroczo określił, tu i teraz, na tej ławce. – I wpychałbym Ci twardego chuja tak głęboko w tą Twoją mięciutką cipkę – ścisnął sutki odrobinę za mocno wyrywając z niej zduszony stęk – że straciłabyś czucie w nogach. A potem… – oblizał jej wargi – wepchnął bym go w te słodkie usta… – kolejne ściśnięcie i kolejne stęknięcie – i skończył w nich, bo to jak wczoraj obrabiałaś wibrator sprawiło, że mam ochotę na finał z połykiem.
– Dojedźmy na miejsce, a spełnię ten ostatni punkt z przyjemnością – wymruczała – ale teraz mamy drobny problem mój drogi, bo mam przez Ciebie mokro, a na szarym dresie zaraz będzie to widać.
– Tak? Jak mokro? – docisnął ją jeszcze mocniej do siebie i wciąż skubiąc płatek ucha, poruszył kilkukrotnie biodrami. Westchnęła cicho, czerwieniąc się z podniecenia i lekkiego zawstydzenia. Typ z gazetą już nie tylko zerkał znad wiadomości. Teraz bezczelnie się wpatrywał, mieląc kanapkę w ustach.
– Bardzo Akuma, bardzo. – Przymknęła oczy próbując nie skupiać się na tym, że ktoś się na nich bezceremonialnie lampi. Ale ciężko było się nie gapić, ekshibicjonizm blondyna wylewał się z niego jak piana z Dom Perginion. – Wychodząc z Tobą będę musiała nosić tampony, na bór liściasty, bo cieknie mi po nogach.
– Mmm… Wybornie. – pstryknął dwukrotnie palcami obejmującej ją ręki. – To teraz grzeczna suczko – przygryzł jej szyję – pójdziesz do łazienki, zdejmiesz majtki, wytrzesz nimi te nóżki i przyniesiesz mi je. I ciesz się, że nie musisz ich nieść w zębach.
– T… tak Panie. – odpowiedziała prawie że automatycznie. Znów się nie spodziewała i znów podniecenie zafundowało jej headshota. Znów skurcz w podbrzuszu wywołał zawroty w jej głowie. – Panie? – jęknęła zduszając błaganie.
– Słucham? – wbił paznokcie w skórę jej pleców i przesunął wzdłuż kręgosłupa sięgając do linii majtek. Mocniej zacisnęła dłoń na jego udzie, a drugą pięść odruchowo przygryzła. – Coś było niezrozumiałe zabaweczko? – satysfakcja z efektów jakie przynosiły jego ruchy błogo rozlewała się ciepłą przyjemnością gdzieś z tyłu głowy i wzdłuż rdzenia kręgowego. Zabawa jej ciałem i umysłem była jak granie na dobrze nastrojonym instrumencie. A koncert dopiero przed nimi.
– Jak zdejmę majtki i dalej będziesz mnie tak uwodził Panie, to zmoczę spodnie.
– Znaj łaskę Pana – zaśmiał się dmuchając jej w ucho – załóż sobie ten tampon, bo jeszcze z Tobą nie skończyłem. Długa droga przed nami, a ja nie zamierzam się nudzić.

XI

Leżała na podłodze już dobre dziesięć minut. Z pokoju dobiegał dźwięk odkurzacza i podśpiewywanie Akumy. Rozważała, czy się podnieść, ale stwierdziła, że przyda jej się jeszcze kilka minut leżenia na tej kurewsko zimnej posadzce. W sumie Pan i tak kazał jej warować.

Zastanawiała się, kolejny raz, nad sytuacją, w której się znalazła. Koncert był mocno abstrakcyjny, wirtual wydawał się niezwykle emocjonujący, ale teraz, gdy Akuma przyjechał i znów mogła go dotknąć, poczuć fizyczność tej relacji dotarło do niej, że on za chwilę zabierze swoją obecność, lubieżny uśmiech, szerokie plecy i wyjedzie. Okej, koncert już za miesiąc i będzie miała wtedy okazję poczuć także Seta, ale jednak wydawało jej się to tak odległym marzeniem, że przez chwilę nie mogła zebrać się w sobie.

Przetoczyła się na plecy i złapała kilka oddechów, lecz żaden z nich nie był kojący. Może kutas jej Pana wyruchał ją z całej serotoniny i właśnie przeżywała zjazd gorszy niż po całej nocy bujania się z MDMA we krwi, a może po prostu dotarło do niej, jak trudne jest współtrwanie w relacji na odległość, w tym wypadku, z dwojgiem mężczyzn. Z trudem, chyba bardziej emocjonalnym, niż fizycznym, podniosła się i oparła o szafkę. Przez chwilę oddychała ciężko, a potem po prostu przycisnęła dłonie do oczu i próbowała nie wylać z siebie tych emocji. Jebane neuroprzekaźniki, serotonino, endorfiny, proszę się syntetyzować, osiągnięto stan krytyczny.

Wszedł do kuchni raźnym krokiem, zacierając ręce.
– Czy nie kazałem ci warować su.. oh! Co się stało? – kucnął naprzeciwko niej i pogładził po głowie.
– Nic nic… Panie… – wydusiła, rozcierając skronie.
– Oh głuptasie! – pstryknął palcami, dla czystej formalności. Zdjął z siebie bluzę, z kompletu, który zarzucił do sprzątania i usiadł obok, podając ją jej. – Widzę, że coś się dzieje, co jest?
– Nic takiego, naprawdę… Po prostu… – zaczęła, gdy pomagał dziewczynie ubrać się. – dotarło do mnie, że jutro wyjeżdżasz i trochę mnie to rozmontowało. – objął ją ramieniem i pocałował w głowę.
– To jedź ze mną. – rzucił, głaszcząc ją po szyi.
– Serio? – rozpromieniła się.
– Serio. – pociągnął ją za rękę, sugerując, by usiadła na nim okrakiem. – Mówiłaś, że pracować możesz z każdego miejsca, gdzie jest internet, więc nie powinnaś mieć z tym problemu u nas. – Sięgnął do kieszeni i wyjął telefon. – Musimy tylko dokupić dla Ciebie bilet.
– Będę musiała powiedzieć Amelii, że nie wyjdę z Brunonem. Błagam, chodź ze mną, bo nie zniosę kolejnych pytań.
– Z pewnością sobie poradzisz. – Pocałował ją w czoło, wciąż wpatrując się w telefon. – Kupione, pociąg mamy jutro o 9.30. Ogarnij się, leć do Amelki, a ja poszukam jakiegoś filmu.

Niechętnie, z ociąganiem i niezadowolonym pomrukiwaniem zeszła z niego i poprawiła włosy.
– Nie obiecuję zatem, że wrócę szybko. – rzuciła błagalnym głosem.
– Poczekam, go go girl. – wstając poklepał ją po pośladku i przeciągnął sie. – Jakbym zasnął…
– To obudzę Cię dziugając kijem od szczotki. – zaśmiała się.- Tak na wszelki wypadek.

Schodziła po schodach najwolniej jak mogła. Oh do kurwy, jak bardzo nie chciała wdawać się w tę żenującą rozmowę, a Amelia należała do tych bab, które jak zaczną to, nie skończą za szybko. I drążą temat jak kropla skałę. Uwielbiała tę kobietę za ciepło, za serce, za ogrom wsparcia, jakie dostała od niej w życiu i niespożytą siłę, która drzemała w pielęgniarce. Ale z tym szedł upór godny skrzyżowania osła z czołgiem szturmowym. Była dla niej jak matka, ciotka, siostra i przyjaciółka w jednym. W zasadzie jedyna, bo Jil nie należała do społecznych osobników.

Jeszcze zanim zeszła, z piętra na parter, usłyszała szczekanie Brunona. Ten pies był jak jebana syrena alarmowa aktywowana sygnałami węchowymi. Nie przepuścił żadnemu z mieszkańców kamienicy, a był też był na tyle niedyskretny, że po specyficznym szczekaniu dało się ocenić, kto właśnie wkracza w jego teren. Kompletnie nieprzydatne, gdy chcesz cichaczem wrócić na kwadrat po oddawaniu się niemoralnym uciechom z dala od codzienności. Zanim zdążyła zebrać w sobie moce przerobowe i zapukać w stare drzwi, te otworzyły się szeroko i w drzwiach stanęła wesoła sąsiadka ubrana w fartuch w kwiatuszki. Znaczy gotowała. W sumie ciężko nie było tego wyczuć, bo po całej klatce roznosił się radośnie zapach zupy ogórkowej i schabowego.

– No witaj rybko! Co Cię sprowadza tak późno? – powitała ją uśmiechem zachęcając do wejścia do środka. – Napijesz się czegoś?

Mocno to rozważała. Doskonale wiedziała, że Amelia proponuje domowe wino, któremu procentami było bliżej do bimbru, a piła już dzisiaj. Łeb miała słaby, ale trunki sąsiadki to rozchwytywany rarytas w tej okolicy, za który wielu dałoby się pokroić. A co najmniej wykorzystać do celów, które Hejkel akurat miała w potrzebie.
– A daj, ale szocika. Nie mogę się dzisiaj zdezelować Amelio. – poklepała czule obskakującego ją bernadryna i rozsiadła się w kuchni. Sąsiadka, jak zwykle, nalała jej pełną lampkę od wina.
– Dobrze, że jesteś, weźmiesz od razu obiad na jutro, bo muszę wyjść wcześniej. – postawiła przed nią kieliszek i uśmiechnęła się zacierając spracowane ręce – A teraz moja droga, wróćmy do naszej rozmowy, bo rozpaliłaś… – zachichotała – moją ciekawość. – Jil westchnęła, kolejny raz tego dnia rozmasowała brwi. Jeszcze kilka razy i je kurwa straci.

– Dziękuję za obiad, ale jutro mi się nie przyda, wyjeżdżam rano. – sięgnęła po kieliszek i upiła. Ostry smak alkoholu zaatakował jej język jak lawa zbocze wulkanu. – Oh kurwa, musisz przestać podkręcać te trunki, bo stracę w końcu wszystkie kubki smakowe.
– Gdzie wyjeżdżasz? – zerknęła upijając że swojego kieliszka i sięgając po papierosa.
– Jadę do Akumy. – podstawiła jej ogień. – Niestety nie dam rady zająć się Brunkiem, przepraszam.
– Oh dziewczyno, szkoda, ale nie masz za co mnie przepraszać, przecież to mój pies! – wypuściła intensywnie dym z płuc – Dam Zdźiśkowi pół litra i będzie z nim cały tydzień chodził. Jedynie nie wyczesze spaślaka, ale damy radę. – poklepała śliniącego się bydlaka po głowie – Kiedy wracasz?

O tym w sumie nie pomyślała. Po prostu postanowili, że pojedzie. Postukała palcami w kieliszek i upiła. Znów poczuła ten żar piekielny. Zasępiła się na dobre kilka minut i z rozważań wyrwało ją ponaglające chrząknięcie.
– Szczerze mówiąc nie wiem. Kilka dni? Tydzień?
– Będę musiała dać radę – Amelia puściła jej oczko – A jak już jesteśmy przy Akumie…

– Oh borze liściasty… – Przerwała jej dziewczyna. – Dobra, miejmy to za sobą. – Walnęła solidnego łyka, aż ją wzdrygnęło. Sięgnęła po szluga do paczki leżącej na stole. Sąsiadka zmierzyła ją wzrokiem – Zapomniałam jointów z góry Amelio. Muszę coś zrobić z rękami. – Odpaliła, wypuściła ciężko dym. – Co chcesz wiedzieć?
– Wszystko! – znów chichotała jak nastolatka – Co to znaczy ostry seks? Znaczy no ja się domyślam, wiesz jak Wiesiek żył to też zachowywał się czasem jak zwierzę… – rozmarzyła się na chwilę, ale szybko rozdmuchała to wspomnienie po kuchni wypuszczając dużą chmurę siwego dymu. – Ale nie pamiętam, żeby brzmiało to tak jak… no wy.

– Powiem tak. – kolejny łyk, kolejny wydech – Niektórzy uprawiają, powiedzmy, normalny seks. Inni lubią akcesoria, jak wibratory, kajdanki, stroje typu pielęgniarka, – sąsiadka uśmiechnęła się pod nosem puszczając jej oczko – jakieś klapsy, czasem brzydkie słowa. – z kolejnym buchem poczuła moc winiacza – Inni z kolei lubią trochę więcej atrakcji…
– Jakich? – nachyliła się do niej z niewinną ciekawością na twarzy. Przed oczami Jil stanęły wydarzenia odgrywające się nie tak dawno temu. Zebranie odpowiednich słów znów zabrało jej kilka minut mocnych kalkulacji w głowie. Czemu robi się to tak łatwo, a mówi o tym tak trudno? Zgasiła niedopałek, strzepnęła nieistniejący pyłek z dłoni i zaczęła dość niepewnie.
– Hm, no krępowanie… jakby to… brutalność w kontakcie… um…. – zerknęła na Amelię, której oczy rosły z każdym słowem. Ale nie ze zdziwienia, raczej z dziwnie wyglądającej u sąsiadki z bloku, ekscytacji – …posłuszeństwo, nawet bym powiedziała poddaństwo… – znów upiła łyk, kieliszek robił się niebezpiecznie pusty – są tacy co lubią, by ich poniżać, są tacy co lubią by ich… no powiedzmy… krzywdzić. Kurwa Amelio, nie patrz się tak na mnie – dopiła – to jest cholernie szeroka sprawa i nawet nie wiem jak Cię w to delikatnie wprowadzić! – stuknęła kieliszkiem trochę za mocno w stół.
– Mów dalej – zaśmiała się równie intensywnie co Jil wybuchła. Chyba obie wyraźnie czuły w głowie ten sam szum. – Nie musisz być delikatna – dolała znów do pełna i podsunęła dziewczynie paczkę. – Znam Cię od pieluch, mnie nic nie zdziwi.
– No kurwa właśnie, znasz mnie od srajtka, trochę mnie swędzi z tyłu głowy… – odpaliła kolejnego papierosa i nerwowo podrapała się po głowie – …że zmieniałaś moje pampersy, a teraz opowiadam Ci jak można się rżnąć i jebać. – na te słowa Amelia roześmiała się serdecznie zachęcając ją dłonią by kontynuowała. – Oh kurwa mać, ludzie napieprzają się pejczami Amelio, polewają woskiem, podtapiają, podduszają, prowadzają na smyczy całymi stadami, rżną każdy z każdym, wtykają sobie różne rzeczy w różne otwory, chodzą w pieluchach, szczają do ryja, kurwa w zasadzie robią wszystko co przyjdzie im do chorych łbów. – wyrzuciła na jednym wdechu, sama dziwiąc się, że ma go w płucach aż tyle. – I szczerze mówiąc sama nie wiem gdzie są granice tego szaleństwa i co mogą wymyślić… i robią to, bo ich to jara. Czy to fizycznie, czy psychicznie. – skończyła zdecydowanie spokojniej. No, wyrzuciła to z siebie.
– No nie było to w sumie takie trudne, prawda? I Ciebie to jara? – zapytała zupełnie spokojnie, z lekkim uśmiechem.
– Um… – spojrzała ciut niepewnie – Nie wszystko… ale spora część. – alkohol szumiał już nie tylko w jej głowie, ale i chyba w jestestwie, bo spostrzegła, że kieliszek jest niebezpiecznie opróżniony w połowie. Minęło już dziesięć minut czy dziesięcioleci? Kurwa, nie wtoczy się na górę.
– I co robiliście, gdy myślałam, że Cię morduje? – jej kieliszek też zdawał się sam opróżniać.
– Amelio! Na bogów pogańskich! – wykrzyknęła, ale widząc, że nie robi to na niej wrażenia zniżyła trochę głos. – No zerżnął mnie jak burą sukę. Skrępowaną, zmęczoną, obolałą. – puściły jej hamulce, a co tam, chuj, nagle mówienie o tym przyjemnie mrowiło w kręgosłup – Po tym jak… jak spuścił mi manto, bo nie zrobiłam tego, co kazał mi wczoraj zrobić przez telefon. – dopiła wino patrząc zaskoczona w dno. Kiedy ono znikło? – Więc wsadził swoją dupę w pociąg i przyjechał nad ranem, powiedzmy, ukarać mnie za niesubordynację.
– Tylko po to przyjechał? – Dziewczyna nie była już pewna czy wypieki na twarzy sąsiadki spowodowane są zebranymi przez nią w katalogu „Jil” informacjami, czy trunkiem. Prawdopodobnie były to oba te czynniki.
– Tak jakby… – powiedziała lekko rozmarzonym, ale zdecydowanie mocno najebanym głosem.
– Czyli w sumie można powiedzieć, że to taki niestandardowy romantyzm – roześmiała się tak mocno, że Brunon, leżący u ich stóp zerwał się na nogi szczekając radośnie. Amelia raźnym krokiem, zupełnie nie wskazującym na stan upojenia, przemierzyła kuchnię i z szafki w przedpokoju wyjęła dwie półlitrówki swojego specyfiku. – No to moja rybko wstawaj i zasuwaj na górę. – postawiła butelki na stole. – Ten Twój ogier chyba na Ciebie czeka.

Jil spojrzała na nią z lekką konsternacją na twarzy. Amelia zawsze ją zaskakiwała swoim podejściem do świata, rzeczywistości i wybitnie dziwnych wydarzeń. No jasne, praca w ochronie zdrowia zobowiązuje, ale pielęgniarka nie wyglądała, jakby cokolwiek w tym, czego dzisiaj dowiedziała się od Jil w kilku zaskakująco krótkich zdaniach, zrobiło na niej jakiekolwiek wrażenie. Kobieta zagadka. Ale w sumie wyszło lepiej niż się spodziewała. Można powiedzieć, wino w czerep, kamień z serca. Wino, no kurwa właśnie. Spróbowała wstać. W zasadzie górna część jej ciała spróbowała, bo nogi chyba zapomniały odebrać sms od mózgu i wyłożyła się jak długa, na szczęście na wciąż radośnie merdającego ogonem psa. Świat ciut za mocno zawirował i przez chwilę zastanawiała się kto leży na kim.
– Boże, dziecko, ja zawsze zapominam jaką Ty masz słabą głowę. – podeszła do niej i pomogła się podnieść. Chwyciła ją pod ramię zaskakująco sprawnie. Jil domyśliła się, że umiejętność tą nabyła wspomagając przemieszczanie się pacjentów, jak i transportowanie zdezelowanych procentami lokatorów podwórka, w tym do pewnego momentu życia, wspomnianego wcześniej Wieśka. Amelia zdecydowanie była aniołem stróżem tej zapomnianej przez zdrowy rozsądek części osiedla.

Pielęgniarka wręczyła dziewczynie jedną butelkę upewniając się, że trzyma mocno, sama chwyciła drugą i zaczęła holowanie Jil, której nogi bardzo starały się współgrać z zmieniającą się pod stopami długością podłogi. Przedpokój i wyjście na klatkę to był pikuś. Jeszcze dwa piętra schodów. Brunon radośnie biegał po nich w górę i w dół, poszczekując, jakby dopingował je niczym cheerleaderka.

To była długa droga. Jakieś 5 minut. Albo trzy tygodnie. To cholerne, słodko-palące wino, było jak bomba zegarowa i Jil obawiała się, że jeszcze nie skończyło swojego odliczania.
– Dawaj dawaj rybko, jeszcze trzy stopnie – zaśmiała się pielęgniarka – Żeby mnie ten Twój Akuma nie ukarał mnie za spicie mu koteczki – zaśmiała się.
– Amelio! – próbowała się oburzyć, ale parsknęła pod nosem. Sąsiadka odgoniła Brunona nogą i nacisnęła klamkę.

– Halo halo Panie Akuma, mam przesyłkę dla Pana! – wprowadziła dziewczynę do przedpokoju i gdy lekko zdziwiony mężczyzna podszedł do nich, dosłownie wręczyła mu ledwo stojącą Jil. – Panie Akuma…
– Mówiłem, że wystarczy Akuma pani Hejkel. Widzę, że dobrze się bawiłyście. – spojrzał w twarz spitej dziewczynie, która rozlała się na jego ramieniu i wyrzuciła z siebie kilka słów radosnego powitania.
– Amelia, skoro po imieniu to po imieniu. – sąsiadka podała mu także butelkę – To w ramach zażegnania porannego kryzysu. – Jej szczery uśmiech był tak szeroki, że można było policzyć wszystkie zęby. – A druga, którą tak kurczowo trzyma Twoja koteczka – puściła mu oczko – w ramach rekompensaty za doprowadzenie jej do tego stanu. No zawsze zapominam, że to dziecko ma tak ekonomiczną głowę.

Spojrzał na dziewczynę próbującą doprowadzić się do względnego pionu wisząc na jego ramieniu i mocno tuląc do piersi butelkę.
– Dziękuję bardzo za podarki – odstawił alkohol na półkę wieszaka i wyjął drugą z kurczowego uścisku Jil. – I za odpro… odniesienie jej do mieszkania – uśmiał się, chwycił ją w pasie i przerzucił sobie przez bark. – Gdybym wiedział, że straciła pion, to przyszedł bym po nią. – Klepnął dziewczynę w pośladek. – Zaraz się nią zajmę.
– O w to nie wątpię – raz jeszcze puściła mu porozumiewawcze oczko – tylko na wszystkich świętych, ciszej. – Zaśmiała się podając mu dłoń na pożegnanie. – Mówiła, że wyjeżdżacie, także dbaj o nią Akuma, bo może jestem malutka, ale znajdę Cię na końcu świata jeśli coś jej się stanie.
– Oh nie martw się Amelio. Jest w dobrych rękach.

Gdy drzwi za sąsiadką zamknęły się, chwycił jedną z butelek, poprawił sobie dziewczynę na ramieniu.
– Jak tam laleczko, dychasz jeszcze? – odkręcił zębami korek i pociągnął solidnego łyka. – O cie chuj, dużo tego wypiłaś? – odkaszlnął zaskoczony.
– Ze dwa… kieliszki… – zbierała mocno słowa, bo zdradziecki trunek, który odebrał jej zdolności motoryczne powoli dobierał się do umiejętności komunikacji. Przerzucił ją na łóżko i napił się jeszcze raz.
– Czyli co… – stojąc obok łóżka i pochylił się nad nią opierając dłonie po obu stronach jej głowy – będę jebał dzisiaj zwłoki? – Sięgnął jej szyi i przesunął wierzchem palców po jej policzku. – Rozpalona, najebana, totalnie bezbronna? – Przesunął tą samą dłonią po jej dekolcie, torsie i wsunął ją w spodnie. – Mieliśmy oglądać film, a Ty nie jesteś w stanie nawet za wiele powiedzieć. – Westchnęła, gdy przesunął materiał majtek i wsunął palce między włosy.
– Je.. jeszcze jestem – z wysiłkiem wsparła się na łokciach. Zdawało jej się, że mózg zapomniał jak odbierać sygnały świadczące o obecności jakiejkolwiek stabilności. Skupiła wzrok na wyszczerzonym w lubieżnym uśmiechu mężczyźnie. – I zawsze mogę… uh… – Wsunął palce między większe wargi sromowe.
– Co możesz? – drażnił miękkie wargi chroniące ją przed penetracją. – No co możesz?
– Mogę się… się… opier… – spróbowała podnieść się wyżej, pocałować go i sięgnąć jedną z rąk, na których się podpierała, do spodni, by podroczyć się z nim chwilę, ale straciła równowagę i z powrotem leżała na plecach.
– O tak, z pewnością możesz się opierać. – nachylił się bardziej i pogryzając jej szyję i linię szczęki kontynuował zabawę cipką. Jego ruchom powoli zaczęło odpowiadać ciche pomrukiwanie i westchnienia. – Właśnie słyszę, jak bardzo. – rozsznurował dres i podnosząc się zdjął z niej spodnie. Wszedł na nią i zakrył usta dłonią. Schylił się i wyszeptał ostro:

– Set bardzo nie lubi, gdy rżnę półprzytomne zabawki, ale… – rozejrzał się teatralnie – jakoś nie widzę tutaj tego służbisty. – Sprawnym, ostrym ruchem rozerwał jej majtki obcierając skórę materiałem. Odpowiedziało mu zduszone oburzenie. – Oh chciałaś coś powiedzieć? Amelia kazała trzymać Cię cicho laleczko. – Ponownie sięgnął między jej nogi i bez ostrzeżenia brutalnie wbił dwa palce w nie do końca gotową na to szparkę. Tym razem zduszone oburzenie było bardziej stanowcze. Nie to, że nie miała ochoty, po prostu nie była na to przygotowana. Chyba cudem udało jej się chwycić go za nadgarstek, bo koordynacja ruchowa rąk raczej wskazywała na dzikie pląsanie w powietrzu niż kontrolowane odruchy. – Mmm… mógłbym teraz Cię ubezwłasnowolnić, ale tak będzie ciekawiej. – Pchnął jeszcze raz, dokładając trzeci palec. Kilka kolejnych ruchów, równie brutalnych, sprawiło, że szum w jej głowie zaczął rezonować z dudnieniem serca gdzieś w okolicy błędnika. To jeszcze nie była przyjemność, ale sam fakt, że niewiele będzie mogła zrobić, mimo bycia wolną, wybuchła fajerwerkami w głowie. Szczerze zdziwiła się, że takie coś jej się podoba, ale może to nie kwestia samej sytuacji, ale także tego kto weźmie ją sobie bez pardonu.

Wciąż trzymając palce w jej ciele przesunął ją ostro w górę łóżka. Oderwał dłoń od jej ust i sięgnął pod poduszkę.
– Patrz co znalazłem w Twojej łazience laleczko. – pokazał jej przeźroczysty wibrator z metalowym, ruchomym pierścieniem złożonym z sporych kulek w środku. – Miałem ochotę popatrzeć jak się nim bawisz, ale teraz mam ochotę wepchnąć go w Twój tyłek i zerżnąć. – Zrobiła wielkie oczy i jęknęła zaskoczona. W tyłek? Tego potwora nie zdarzało jej się tam wkładać. Korki, kulki, mniejsze wibratory, kutasy spoko. Ale ten twardy ruchliwy skurwiel nie miał jeszcze okazji buszować w jej dupie.
– Al… ale ja go jeszcze… – zakręciło jej się w głowie i przewróciła oczami. Akuma zareagował ostrym warkotem. Dokładnie tak, odpływaj, odpływaj.
– Jeszcze go tam nie miałaś? – zaśmiał się warcząc – to świetnie. Zawsze musi być ten pierwszy raz. – sięgnął mokrymi palcami do jej odbytu i wsunął od razu dwa. Tak jak się spodziewał, alkohol zdecydowanie zmniejszył napięcie i nie miał problemu, by je włożyć. – Twój tyłek wydaje się na niego czekać. – Włączył zabawkę, która zaczęła wykonywać dziki taniec niczym kaktus z piosenką Cypisa. – Będzie ciekawie, czyż nie? – Jil nie była tego taka pewna, chciała zaponować, ale nie zdążyła, bo wyłączył go i przystawił jej do ust. – Otwieraj, trzeba go najpierw dobrze nawilżyć. No chyba, że mam go wepchnąć tam – Mocniej pchnął palcami w jej dupie. – na sucho? – Z trudem powstrzymywał się, by wykonać swoją groźbę. Dopite w oczekiwaniu na dziewczynę wino z, powiedzmy, obiadu i dwa naprawdę solidne chausty Ameliowego wyrobu i jemu zaczęły buzować we krwi. Głos rozsądku, albo raczej Seta, wydawał się coraz bardziej odległy. Oh jakże chciałby, by go sprowokowała. Laleczka jednak grzecznie, wręcz posłusznie rozsunęła wargi, oblizała je i z językiem na wierzchu czekała na jego ruch.

Powstrzymując się przed agresywnym wepchnięciem jej wibratora do gardła, wsunął go w jej usta. Pijana zdecydowanie miała mniej problemów ze swoimi odruchami, zastanowił się, czy może z tego jeszcze dzisiaj skorzystać. Choć obawiał się, że mógłby się nie powstrzymać i zerżnąć jej urocze usta tak, że po prostu by mu się udusiła. Przez kilka dobrych chwil pieprzył jej dupę i rozpaloną twarz. Podobało mu się, że wibrator traktowała dokładnie tak, jakby był to kutas. Oh jakże bardzo chciał by zamiast tego mechanicznego skurwiela obrabiała jego, jakże by rżnął ją po same kule, dławiłaby się fiutem i błagała o litość… Strząchnął tą myśl z głowy i uznał, że heh, bezpieczniej będzie jednak przejść do kolejnego etapu tej zabawy. Sprawnym, szybkim, ale dość brutalnym ruchem wyrwał go z jej ust, aż cmoknęło. Wpił się ustami w jej usta. Zlizywał ślinę płynącą jej po brodzie i policzkach. Smakowała alkoholem, pachniała podnieceniem i totalną nietrzeźwością. Odsunął się podziwiając czerwone policzki i zdyszane usta. Starała się wodzić za nim wzrokiem, ale nie bardzo jej szło, bo apogeum bimbrowej wycieczki właśnie uderzało jej do głowy.

– Ak… Aku.. uh – próbowała sięgnąć w jego stronę, ale taniec jej rąk skończył się spektakularnym zygzakiem z lądowaniem na brzuchu.

– Ile to kurwa musi mieć procent? – zapytał sam siebie i chwycił jej nogi, by zadrzeć je do góry. Przytrzymał je ramieniem na jej brzuchu krepując roztańczone chwilę wcześniej przedramiona. – Hej laleczko, gotowa? – wsunął wibrator na chwilę do jej cipki i przyłożył do anusa. – Bo ja kurewsko tak. – nie czekał na jej odpowiedź. Po prostu pchnął. Nawet upojenie nie było w stanie powstrzymać tego krzyku, który wyrwał się z jej piersi. Gdyby nie dociskał jej ramieniem miałaby nawet szansę się wyrwać, ale w tej sytuacji mogła tylko próbować niespójnych zrywów. – Cicho bądź, bo cię zaknebluję laleczko, przecież nie chcesz pobudzić sąsiadów. – poruszył sztucznym kutasem kilka razy upewniając się, że dobrze siedzi. – Jeden zainstalowany, to teraz czas na mnie, co? – wciąż przytrzymując ją jedną ręką zsunął spodnie i bokserki do kolan. Teraz nie było żadnego celowania, żadnego przymierzania. Wszedł gwałtownie warcząc z podniecenia. Było ciasno, bardzo ciasno. Jil nerwowo łapała oddech dryfując gdzieś między bólem, a przyjemnością. Miała wrażenie, że zaraz rozerwie jej jedną albo drugą dziurę. Żar, który czuła w lędźwiach mieszał się z dudnieniem i intensywnym pulsowaniem w jej głowie. Czuła się przygnieciona, czuła się wypełniona po brzegi, czuła się totalnie zbeszczeszczona. A on jeszcze nie zaczął się ruszać.

Puścił jej nogi i oparł je o swoje ramiona, uniemożliwiając jej zmianę pozycji. Wciąż rozbieganym wzrokiem próbowała ogarnąć, co się w zasadzie dzieje. Udało jej się sięgnąć rękami i zapleść je na jego szyi. Nachylił się nad nią i prawie dotykając ustami jej ust i ruszył. Już pierwsze pchnięcia wyrwały z niej donośny jęk. Warcząc wchodził brutalnie w nabrzmiałą cipkę. Czuł, doskonale czuł, jak mało jest tam miejsca i jak broni się, może świadomie, może nie, przed jego ruchami. Gdy napierał jej nogi, pośladki i brzuch napinały się do granic możliwości spitego ciała, co w zasadzie nie stanowiło dla niego najmniejszego oporu, ale z pewnością ją przyprawi o zakwasy. Jęczała mu prosto w usta, zalewając go gorącym, upojonym oddechem przerywanym spazmatycznymi jękami. A chuj z sąsiadami. Nie chciał jej uciszać, chciał słyszeć jak wyje, jak jęczy, jak krzyczy mu prosto w usta przez niego, przez to, że pieprzy ją, a ona nie może nic z tym zrobić. Przygryzł jej dolną wargę i chłonął całym ciałem drżenia, powodowane przez siłę i brutalność jaką wkładał w każdy ruch swoich bioder. Napierał, jebał, tak mocno jak tylko mógł, po całodziennym maratonie ruchania swojej zdobyczy. Był zmęczony. Ale jeszcze miał na tyle siły, by zadawać jej ten rozkoszny, a na pewno dla niego, ból.
Wiedział, że sam w końcu padnie. Dwa długie dni w robocie, noc w pociągu, to jednak robi swoje.

– To co, włączamy? – sięgnął do jej tyłka, by uruchomić potwora wypełniającego jej dupę.
– Aku.. ma.. ja już… – zebranie słów zdawało się wyprawą na Mount Everest, a co najmniej na Rysy. Gdyby nie to, że mocno splotła palce na jego karku, to ręce bezwładnie leżałyby na łóżku. Albo kurwa gdzieś odleciały. Było jej dobrze, ale było też cholernie, ale to cholernie bolesne. Świadomość czasem dochodziła do głosu i w głowie na zmianę śpiewała pieśni pochwalne i wykrzykiwała rozkazy natychmiastowego odwrotu. Włączył. Pewnie wybuchłaby jak jebana atomówka zrywając na równe nogi całą kamienicę, ale zdusił ten wrzask szybkim ruchem dłoni. Przycisnął ją tak mocno, że miała wrażenie, że zapadają się wgłąb kanapy. Albo jakąś czarną dziurę.

– Ooooo kuuuurrrrr… waa…. – zagrzmiał gdy poczuł jak metalowe kulki wprawiły w ruch wibrator. – Ja się… świetnie bawię… a Ty laleczko? – warczał lubieżnie. – Jak na zwłoki jesteś całkiem interaktywna. – polizał jej szyję i chwycił zębami za ucho. – Następnym razem wleję w Ciebie jeszcze jeden kieliszek, tak na wszelki wypadek. – pchał czując, że sam długo nie wytrzyma. – I nawet jeśli mi odpadniesz to będę Cię jebał całą noc. – Coraz intensywniej drżała i jakby instynktownie, zdroworozsądkowo jej ciało próbowało wyrwać się spod jego naporu. Oj ta dupa będzie bolała. Będzie. No cóż, trafiła w jego szpony, a on nie zamierzał przejmować się tym, czy jutro zniesie obecność Seta w swoim ciele. Odsunął dłoń z jej twarzy, gdy zdała się opanować swoje wrzaski już na tyle, by zmieniły się w jednostajny jęk. Liżąc jej twarz zbierał nieświadome łzy wyciśnięte przez ten gwałt na seksualnych uniesieniach.

– Pro… proszę… – słowa zaczynały wracać na swoje miejsce, bo intensywność doznań była wręcz trzeźwiąca. – Proszę Cię.. ja już… – nie czuła już nawet czy to w dupę ją jedzie, a wibrator tańcuje w pochwie, czy może odwrotnie. Jej podbrzusze paliło ostro.

– Już co? Już nie możesz? Zapewniam… – docisnął klatkę piersiową do jej cycków – że gówno mnie to obchodzi. – Smakowała potem, zmęczeniem, nadchodzącym kacem. Żyły na jej szyi pulsowały tak mocno, że miał wrażenie, że błagają by je przegryźć. – Ale spokojnie, spokojnie laleczko – zapewniał charcząc lubieżnie i wcale nie uspokajająco – jeszcze kilka minut i przestanę wykorzystywać Twoje dziury. Jestem wykończony, a rano trzeba wstać. Kilka minut… – wgryzł się w tą szyję, zostawi ślad, nie pierwszy nie ostatni – na jej ciele. Niech wszyscy dookoła widzą, do kogo należy – i będziesz mogła grzecznie podziękować za… – jeszcze jeden, a chuj, jest jego – wszystko co Ci dałem. – Oparł ręce o łóżko, bo obu stronach jej głowy, dociskając jej barki do swoich łokci. Zatkał jej usta swoimi ustami, pozwalając by ślina spływała do jej ust. Zebrał w sobie siły na ostatnich kilka minut najmocniejszych pchnięć i łykając jej obolały jęk pełen sprzeciwu doszedł zalewając jej gorącą cipkę swoją spermą.

Nie przestała jęczeć i wierzgać się nieporadnie, nawet gdy z niej wyszedł. Ten pierdolony sztuczny kutas dalej siał spustoszenie w jej tyłku.
– Akuma… Akuma błagam… – jęczała chwytając powietrze jak ryba. – Błagam wyłącz, zabierz… wyjmij…
– Najpierw podziękuj laleczko, że Cię wykorzystałem. A potem się zastanowię. – wysapał padając obok niej na plecy. Próbowała sięgnąć do swojego tyłka, pozbyć się tego torturującego jej dupę narzędzia szatana, ale chwycił jej dłoń w locie. – Nie słyszałaś? A może chcesz spędzić noc jako suka, związana w bardzo, bardzo niewygodnej pozycji? – wymruczał swoją groźbę z lekkim rozbawieniem, gdy ta wizja przemknęła przez jego głowę.
– Dzię… kuję… – mimo iż miała totalnie zmęczone ciało coraz intensywniej młóciła nogami po łóżku.
– Za?
– Za to… nnn… Za to, że… – kręciło jej się w głowie. Względna trzeźwość trzaskała gromami i rozbłyskami światła w jej umyśle – Za to, że wykorzystałeś mnie jak jebaną szmatę – zajęczała błagalnie.
– Mmm, ostro – podniósł się z trudem – Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie kocie. – wyłączył zabawkę i odpowiedziała mu stęknięciem pełnym ulgi. Chuj, że miała go jeszcze w dupie. Na bór liściasty, przestał się ruszać i wibrować. Leżeli obok siebie w ciszy zakłócanej tylko ich ciężkimi oddechami. Wciąż trzymał jej nadgarstek i gładził palcami dłoń.
– Czy ja już mówiłem, że uwielbiam Cię rżnąć?

X

– Linie lotnicze Akuma dziękują za wspólny lot. – zaśmiał się gładząc ją po czole. – Zapraszamy do korzystania z naszych usług. – Ręką, której palce jeszcze kilka chwil temu trzymał w środku jej ciała, delikatnie gładził jej uda i podbrzusze. – Jak było? – przytulił twarz do jej włosów.
– Powiedziałabym, że odlotowo. – odwzajemniła śmiech wciąż jeszcze dochodząc do siebie. – Jak nic, sąsiedzi wezwą pały w końcu, jak będziesz robił ze mną takie rzeczy. – sięgnęła dłonią by wsunąć palce między włosy mężczyzny i czule drapać skórę głowy.
– To co, teraz moja kolej? – przesunął paznokciami po jej ciele.
– Chyba nie mam takich umiejętności mój drogi pilocie. – westchnęła zbierając resztki swojej wciąż rozsypanej jaźni.
– Oh, ale masz szereg innych laleczko. Jesteś już w stanie wstać? – pomógł jej podnieść się i usiąść na wgłębieniu wanny do tego przeznaczonym. Nogi trzęsły jej się niemiłosiernie. Oparła się o ścianę i przyglądając wychodzącemu z wanny Akumie westchnęła z uwielbieniem.
– Coś się stało? – zapytał stawiając jedną nogę na brzegu wanny. Nachylił się opierając łokieć o kolano i drugą dłonią chwycił, wciąż stojącego, niezaspokojonego penisa.
– Nie, zupełnie nie. Po prostu podoba mi się to co widzę. – odrzuciła włosy niesfornie klejące się do jej twarzy.
– To? – napiął kilkukrotnie klatkę piersiową – Czy to? – wskazał na penisa, prezentując go w całej okazałości.
– Jedno i drugie – puściła mu oczko i sięgnęła dłonią by posmyrać po podbródku. Pod palcami poczuła miłe kłucie kilkudniowego zarostu. – To na co masz teraz ochotę? – zapytała kokietując go potrząsając piersiami.

– Na to też, ale to zaraz – pstryknął dwukrotnie palcami kompletnie ją tym zaskakując – bierz drugą zabawkę.
– A… ale… – jęknęła zdezorientowana. Spojrzał na nią ostro – P.. Panie – dodała szybko.
– Co „ale”? – zacisnął mocniej dłoń na kutasie i zaczął płynnie nią poruszać.
– Nie wiem Panie, czy moja łechtaczka to zniesie… – zmieszała się, lecz posłusznie sięgnęła po pingwinka.

– Zobaczymy – uśmiechnął się lubieżnie, unosząc na chwilę brwi. – Włącz, nogi szeroko. Rozsuń te włosy, chcę ją widzieć. Całą. – Wykonała jego polecenie prezentując mu, jak mocno nabrzmiała i intensywnie czerwona jest jej żołądź. – Wybornie. Wiesz co teraz robić. – Przyłożyła zabawkę do przewrażliwionej części swojego ciała i gdy poczuła pulsujące ssanie mruknęła. – Mhm, bardzo dobrze. A teraz zwiększ intensywność. Jeszcze raz. – rzucił gdy nacisnęła guzik. – Jeszcze raz. – złapała spazmatycznie oddech, gdy poczuła intensywniejsze uderzenia powietrza. – Jeszcze. – Spojrzała na niego prosząco – Powiedziałem jeszcze.

Jej usłużny, ale niespokojny jęk znów odbijał się od ścian. Drżące nogi bardzo chciały zacisnąć się i dać ulżyć męczonej łechtaczce, ale wyraźnie kazał jej trzymać je szeroko. Włożyła wskazujący palec wolnej ręki między zęby i zagryzła. Warknął z podnieceniem.

– Dobra suczka. – sięgnął do jej twarzy i pogłaskał rozpalony policzek. – Potańcz trochę tymi bioderkami. Możesz dojść bez pytania. Potem masz się zlać. A potem cię wyrucham. – Przymknęła oczy wprawiając miednicę w rytm muzyki płynącej z głośnika. – Patrz na mnie.

Otworzyła oczy i jęknęła głęboko przez palec, gdy zobaczyła jak jej Pan oblizuje zęby, wpatrując się jej twarz. Wszedł spowrotem i pół klęknął, a w pół kucnął naprzeciwko niej, na tyle na ile pozwalał kształt wanny. Oparł dłoń o ścianę obok jej głowy, drugą wciąż pobudzując penisa. Suka wciąż zagryzała kłykcie stękając, jęcząc, dysząc z podniecenia. Gdy nachylił się i polizał niespodziewanie jej obojczyk, jęknęła puszczając palec i to zaskoczenie oraz mrowienie rozpływające się po jej dłoni sprawiło, że doszła, może już nie tak intensywnie jak ostatnim razem, ale z pewnością ostro. Jeszcze w trakcie skurczów łechtaczki i pochwy oblała go ciepłym strumieniem moczu. Puścił swoje przyrodzenie i przyłożył dłoń do cipki wkładając dwa palce do środka.

– Mhm, grzeczna suka. To teraz rżnięcie, tak?
– Tak.. Tak Panie! – zareagowała nadzwyczaj radośnie rozkoszując się jeszcze mijającym orgazmem puszczając zabawkę i dociskając jego dłoń.

– Do kuchni. Na stół. Nogi na ziemię, dupa do góry. – Klepnął od dołu w mokre, rozchylone wargi sromowe. – I czekasz grzecznie, aż przyjdę. – Wstał i podał jej rękę, by pomóc jej wejść i stanąć na mokrej podłodze. Jil sięgnęła stopą po ręcznik leżący pod umywalką i przetarła zalaną podłogę. Chwyciła frotkę leżącą na półeczce i związała wpół mokre włosy w luźny koczek. Odwróciła się i grzecznym tonem powiedziała, kłaniając się delikatnie.
– Dziękuję Panie za przyjemność, czekam na Ciebie niecierpliwie. – Pierwszy raz widział ją w tej fryzurze i stwierdził, że wygląda niezwykle słodko i niewinnie. Będzie musiała częściej ją nosić.

Gdy wyszła odkręcił prysznic i spłukał się od torsu po stopy. Warknął gromko polewając twarz i głowę gorącą wodą, delektując się kilka minut tym jak płynie Ci jego ciele. Zakręcił kurek i odwiesił słuchawkę. Sięgnął po wiszący na wieszaku ręcznik i przetarł się trochę. Wychodząc z łazienki wesoło pogwizdywał zacierając ręce.

Wszedł do kuchni i z lubością przyjrzał się wypiętej w jego stronę dupie. Jil opierała się całym ciałem o blat, lekko ugięte nogi oparła na paluszkach o podłogę. Zerkała w tył przez ramię, opierając głowę o wierzch dłoni. Podszedł do niej i klepnął dość intensywnie w pośladek. Syknęła wypinając go bardziej, zachęcając, by zrobił to jeszcze raz. Nie czekał, wymierzył kolejnego klapsa i przesunął kciukiem kilkukrotnie po wargach sromowych, wejściu do pochwy i tyłka.
– Dalej mokra, pięknie. – Wsunął kciuk do cipki, a potem w odbyt. Zamruczała przymykając oczy. – No nie mogę się zdecydować. Zerżnąć cię w dupę, czy przeruchać twoją mięciutką szparę.

– Uh – stęknęła czując skurcz podniecenia w podbrzuszu. – Obie są Twoje Panie. – wymruczała jak kotka. – Chciałabym dać Ci jak najwięcej przyjemności.

– Oh z pewnością dasz. – chwycił penisa, wycelował i wepchnął go w mięciutką cipkę dopychając ją biodrami do stołu. Pochylił się i chwycił jej cycki miętosząc je w dłoniach. Wysuwał się rytmicznie, powoli, ale wchodząc robił to mocno i intensywnie. Oparł czoło o jej kark i cicho, namiętnie powarkiwał. Mruczała, jęczała, szeptała jego imię i zupełnie nie przejmował się tym, że nie zwraca się do niego tak jak suka powinna. No przynajmniej póki co nie zwracał uwagi. Dreszcze przechodziły jego plecy, gorąco rozlewało w lędźwiach. Oh jakże jej pragnął, jak bardzo cieszył się, że podeszła do nich na tym jebanym koncercie. Znosiła jego gniew i agresję, z uwielbieniem i wdzięczniścią brała czułość, którą dla niej miał. Rozpieprzała mu mózg swoją obecnością, odbierała rozum jednocześnie dając dziwny spokój. Chciał jednocześnie rżnąć ją, sprawiać ból, wyrywać z niej krzyk i pieścić tak łagodnie, tak delikatnie, by czuła się adorowana.

Objęła dłońmi jego dłonie wciąż ściskające i masujące piersi i docisnęła mocniej. Poddał się jej ruchom, pozwolił by nadawała tempo i intensywność. Wciąż pchał biodrami, wbijał się w jej cipkę, rżnął, pieprzył czując rosnące ciśnienie. Sam zaczął chrapliwie jęczeć i dyszeć w jej plecy.

– Panie… – jęknęła przeciągle wciąż ściskając jego ręce.
– Tak? Czego chcesz suko? – podgryzał jej kark i szyję.
– Dr… – dopchnął mocniej – Druga, proszę…
– Oh, jak sobie życzysz psinko. – Puścił cycki, wyszedł gwałtownie z rozpalonej cipki i rozsunął kolanem szerzej jej nogi. Przesunął dłoń po mokrych wargach sromowych i dokładnie zwilżył anusa. Wsunął też na chwilę kciuk w jej tyłek upewniając się, że ma wystarczający poślizg. Kolejny raz wyrwał tym z niej ni to krzyk, ni jęk rozkoszy. Przyłożył gorącą, pulsującą żołądź do odbytu i wepchnął kutasa do połowy. Wstrzymała na chwilę oddech, a mięśnie jej tyłka na chwilę zacisnęły się na penisie. Akuma warknął z przyjemności i dopchnął go do końca.

Wsunął palce między włosy niszcząc tego uroczego koczka i odciągnął jej głowę do tyłu. Drugą rękę oparł o jej posiniaczone plecy i ruszył. Już przy pierwszych ruchach wyrwał z niej tony wskazujące na to, że bardzo, oh bardzo lubi w dupę. Co chwila unosiła jedną z nóg drżąc pod naporem ciała swojego Pana. Uwielbiał rżnąć jej tyłek, chyba nic nie dawało mu takiej przyjemności, poza bólem, jak zwierzęce jebanie. Podciągnął jej głowę wyżej, by wygięła plecy w łuk i przesunął palcami po śladach kary, którą tak pokornie przyjęła. Przez głowę przebiegła mu myśl, że chętnie zlałby ją jeszcze raz. Ale była tak grzeczna i posłuszna, że obawiał się, że długo nie będzie miał okazji. Trzeba będzie niedługo pograć na jej granicach.

– Podaj mi telefon. Pokażemy Twojemu drugiemu Panu jaka jesteś piękna, gdy cię pierdolę suko. – Puścił włosy i gdy sięgała na parapet po swój telefon wymierzył jej mocnego klapsa. Poderwała obie nogi z ziemi i zawyła. Z lubością patrzył jak na pośladku pojawia się czerwony ślad po jego dłoni. Gdy podała mu smartfona znów sięgnął do jej włosów. – Nóżki na ziemię psinko. Zadarł jej głowę tak mocno w tył i tak wysoko jak dał radę. Pstryknął fotkę wciąż młucąc kutasem w jej dupie i stwierdził, że nagra film z tego jebania. Włączył i przyspieszył. Ładował jej kutasa tak intensywnie, że cały stół chodził i trzeszczał. Jęczała powstrzymując krzyk.

– Dobrze Ci suko? – zapytał wsłuchując się w urywany oddech.
– TaAaAaAk PaAaAa… nie… – dźwięczała przeciągle mając wrażenie, że czuje jego chuja aż w gardle. Orał jej dupsko już dobre kilka minut, a może kilka godzin? Sama nie widziała, ale czuła wyraźnie, że jego ruchy mogą się szybko nie skończyć. Znów podziwiała samokontrolę swojego Pana.
– I wysłane. – odłożył telefon, puścił jej włosy i oparł obie dłonie o pośladki. – Dobra, rozgrzaliśmy się, czas na odpowiednie tempo, co? – odpowiedziało mu tylko zduszone zdziwienie. Wysunął się do samej żołędzi, ruszył biodrami, jakby ustawiał się do biegu i wszedł spowrotem. Jeśli wcześniej wydawało jej się, że orze ją jak kombajn pole, to teraz zdecydowanie czuła się jak pierdolony beton pod młotem pneumatycznym. Już nawet nie wiedziała kiedy wchodzi, kiedy wychodzi, mocno trzymała się blatu czując jak jego brzeg wbija jej się w uda.

– Jak się bawisz suko? – odpowiedział mu tylko jęk. – Dobrze czujesz jak rżnę twoje dupsko? Czy może powinienem trochę zwiększyć tempo?
– Panie… Panie… przecież… zaraz… – łapała głębokie wdechy by cokolwiek powiedzieć.
– Zaraz co? – wymierzył jej kolejnego klapsa.
– Zaraz… zaraz… rozerwiesz mnie… na kawałki…
– Nie martw się – zaśmiał się – jestem jak Bob Budowniczy, poskładam cię spowrotem. – warknął, wbił paznokcie w pośladki i lekko obniżył biodra by szorować kutasem jak najbardziej się da po kręgosłupie. – Ale słyszę, że jesteś zmęczona…
– Ty Panie… wydajesz się mieć… niekończące się baterie… – przerwała mu przyciskając dłonie do ręki trzymającą ją za włosy, rozkładając szeroko łokcie.

– Duracell laleczko – zaśmiał się – ale co to za przerywanie suko? – Chwycił ją pod brzuchem i podniósł do pionu. Odwrócił wciąż nadzianą na penisa i klękając zmusił do tego samego. Przygniótł jej twarz do podłogi, poprawił tyłek na swoich biodrach. Przesunął paznokciami po plecach i ponownie zaczął intensywny taniec w jej dupie. Ta pozycja sprawiała mu zdecydowanie więcej przyjemności, niż rżnięcie na płasko. Widział, że zabawka powoli przestaje mieć siłę nawet wydawać z siebie odgłosy, choć robiła to mimowolnie, w rytm jego ruchów. Zacisnął dłonie mocno na jej biodrach i stwierdził, że chyba czas kończyć tą zabawę. I tak jechał ją jak czołg kolejny raz tego dnia. A chciał skorzystać z tego ciała jeszcze zanim wyjedzie. Zebrał się na kilka ostatnich ruchów puszczając kontrolę przyjemności, którą sam sobie narzucił. Odrzucił głowę w tył, i rycząc jak lew doszedł w jej dupie. Wychodząc sprzedał jej jeszcze klapsa w pośladek i cipkę. Pocałował dolne plecy i pchnął. Rozjechała się na podłodze dysząc i sapiąc ciężko. Odpalił gibona i idąc znów do łazienki rzucił. – Waruj, na mnie czeka dywan.

IX

– Amelio, spokojnie, to naprawdę świetny facet. – Siedziały na podwórku, które bardziej przypominało wiejskie tereny, niż środek miasta. Brunon wesoło biegał od drzewa do drzewa, czasem zaglądając do już dawno zasypanej studni przykrytej połamanymi deskami.
– Nigdy o nim nie wspominałaś rybko – mocowała się z zapięciem plecaka – a myślałam, że mówimy sobie wszystko. – Udało jej się go rozpiąć i wyjęła dwie zawinięte w papier drożdżówki. – Jedz dziewczyno, bo znikasz w oczach. – Jil westchnęła, dla Amelii zawsze znikała w oczach, czy miała nadwagę, czy udało jej się ogarnąć dupsko i zmieścić w spodnie z liceum, to sąsiadka zawsze widziała ją jako chodzący szkielet.
– Mówiłam Ci kilka tygodni temu, że jadę na koncert….
– O boże! To ON? – przerwała jej, bo olśniło ją, że Jil wielokrotnie zachwycała się jakimś muzykiem – Nie mówiłaś przypadkiem, że był wyższy? I miał ciemne włosy?
– Um… – zmieszała się i nerwowo ugryzła bułkę. Tak bardzo jak teraz mieliła ją w zębach, mieliła słowa w głowie. – To ten drugi…
– Żartujesz? – zmierzyła ją wzrokiem. – Wygląda jak jakiś bandzior, a nie muzyk. Nie jestem pewna, czy to dobry facet dla Ciebie Jil. Ty jesteś… – szukała słów w głowie. – No taka dobra i miła. A on wygląda podejrzanie.
– Dlaczego? – zerknęła ciekawie na Amelię. W zasadzie, poza tym jak się wydzierali, to wiele o nim wiedzieć nie mogła. Odłożyła na bok nadgryzioną bułkę i sięgnęła do kieszeni bojówek. Wyjęła paczkę z jointami. Zaskoczyła tym pytaniem swoją towarzyszkę, która przez chwilę wydawała się być zmieszana.
– No ma jakieś takie… dziwne spojrzenie. I te blizny na twarzy i rękach. – sięgnęła nerwowo do plecaka po papierosy.
– Wszyscy mamy jakieś przejścia za sobą… – dziewczyna westchnęła, wypuszczając dym z płuc. W zasadzie to nie wiedziała, jakie miał Akuma, ale domyślała się, że coś było na rzeczy.
– Jil, martwię się o Ciebie. To, co wyprawialiście, brzmiało jakby, co najmniej, Cię… – zawahała się – …no co najmniej… gwałcił – powiedziała ciszej rozglądając się czy nikt nie słucha. – Albo gorzej! – Dziewczyna wzdrygnęła się i na wspomnienie rżnięcia na podłodze na chwilę wstrzymała dym w płucach, aż się zakrztusiła.
– Um.. kh.. – próbowała złapać oddech – nie no.. kh.. nic takiego się nie.. khe… nie wydarzyło Amelio. – złapała trzy głębsze wdechy i spojrzała na nią najspokojniej jak mogła, choć w głowie galopowało jej stado rozpędzonych wymówek i tłumaczeń.
– Coś mi tu kręcisz. – spojrzała podejrzliwie.
– W żadnym wypadku, naprawdę. – przesunęła palcami po czole w geście bicia się z myślami. – Po prostu lubimy ostry seks Amelio.
– Oh! – zrobiła wielkie oczy i zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu, znów rozglądając się, czy nikt nie słucha – Jak u tego greja czy Lipińskiej? – Jil zatopiła twarz w dłoniach i przeciągnęła nimi po twarzy. Jak u greja kurwa, w głowie widziała jak Akuma zwija się ze śmiechu na te słowa.
– Um.. powiedzmy. – Szczerze mówiąc, nie miała ochoty na tłumaczenie sąsiadce, czym jest ten cały świat dominacji i uległości, to nie na jej nerwy. Ani na nerwy sąsiadki prawdopodobnie też. Jednak kobieta przysiadła się bliżej i wciąż szeptała.
– I to takie fajne? – Dziewczyna zawyła w głowie. Jasny gwint, kurwa mać, do chuja.
– Co kto lubi Amelio. Nie każdy czerpie z tego przyjemność. To jak z wódką, niektórzy kochają, inni tolerują, a jeszcze innych odrzuca. – wzruszyła ramionami, próbując opanować skrępowanie. No ok, kurwa fajnie, lubi to, ale nie musi lubić rozmawiać o tym, nawet z tak bliską osobą jak, hm… powiedzmy, przyjaciółka podwórkowa.
– A do tego trzeba… jakichś akcesoriów? – zachichotała. – Podobno miałaś jakiś strój. – Znów uderzyło ją to z siłą huraganu. Tak kurwa, strój. Przebranko na bal karnawałowy.
– Amelio…
– No weź, powiedz, zaciekawiło mnie to, może wypożyczę książkę z biblioteki. – O demony, o kurwa jego mać. O borze szumiący, leśny dziadzie. – Widziałam kiedyś takie maski, czy jakieś… oh! – Urwała, gdy zobaczyła, że Brunon zerwał się do biegu w stronę Akumy przechodzącego pod arkadą między kamienicami ich podwórka. Rumieńce, które od kilku minut malowały się na twarzy sąsiadki, teraz zdecydowanie pogłębiły się, gdy podszedł do nich, ze wciąż obskakującym go radośnie psem.
– Witam drogie panie. Pani Amelio. – skinął jej głową. – Mam nadzieję, że jest już pani spokojniejsza o moją kotkę? – pocałował Jil w czoło. Sąsiadka zachichotała jak nastolatka i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
– Powiedzmy panie Akuma. To ja już pójdę. – wstając, złapała Brunona za obrożę i raz jeszcze chichocząc nieprzyzwoicie, rzuciła: – Dokończymy tę rozmowę Jil!

– Boże, nie. – Dziewczyna zwiesiła głowę i znów pocierała skronie i przecierała oczy z zażenowana.
– Hm? – usiadł obok niej, stawiając plecak na ziemi i obejmując ją ramieniem. – Coś się stało laleczko?
– Powiedziałam Amelii, że lubimy ostry seks i chciała wiedzieć więcej. – powiedziała załamanym tonem. Akuma oparł kostkę o udo, odchylając się lekko.
– I co chciała wiedzieć?
– Czy było jak u greja… – załamała się jeszcze bardziej. Akuma wybuchł śmiechem tak donośnym, że odbijał się od budynków otaczających podwórko.
– Posmyrać Cię piórkiem panno Steele? – rechotał jak głupi. – Może klapsa?
– A daj spokój… Jak rozmowa? – rzuciła zmieniając temat.

– Gramy przedostatni, dostaniemy lożę i no limit bar. – Przysunął ją do siebie i pocałował w czubek głowy. – Zostało załatwić hotel i wracać do rzeczywistości.
– Hotel? Przecież możecie spać u mnie.
– A przyjmujesz płatność w naturze?
– No nie wiem – rozchmurzyła się i zerknęła na niego – poproszę zaliczkę, to zdecyduję. – Wsunął rękę w jej rozpuszczone włosy i pocałował tak intensywnie, że zakręciło jej się w głowie. – Zaliczka zaksięgowana, termin zarezerwowany, zapraszamy serdecznie, gwarantujemy dziwki koks fajerfoks.

– Daj odkurzacz. – rzucił gdy weszli do mieszkania.
– Huh? – zerknęła na niego zdziwiona. Wyjął z plecaka proszek do prania dywanów.
– Nabrudziłaś, posprzątam – puścił jej oczko. – Akurat jak będzie się wytrawiało to posiedzimy w wannie. – Dziewczyna wskazała mu szafkę w przedpokoju. – Zrobisz w tym czasie coś do jedzenia?
– Hm… a co byś chciał? – w pamięci przejrzała swoje wczorajsze, powiedzmy studenckie, zakupy. – Bo chyba będzie trzeba coś zamówić. – podrapała się po głowie zmieszana.
– A co masz? – złożył odkurzacz i przeciągnął go do pokoju.
– Chleb, pasztet z puszki, dwa pomidory i litr wina…
– No i wystarczy. – podłączył odkurzacz do prądu i wziął się za robotę.

Przygotowała tą niesamowitą ucztę człowieka przepierdalajacego hajs na imprezy, alkohol i gibony nasłuchując jak Akuma szoruje gąbką obszczany dywan. W sumie to miłe z jego strony, że nie tylko pieprzy, ale i za szmatę złapie. Wszedł do kuchni akurat wtedy, gdy otwierała wino śrubokrętem. Korkociągu też się nie dorobiła, dziadek nauczył ją radzić sobie w różnych sytuacjach. Chciała nalać ten wspaniały trunek za 21 złotych do szklanek, ale gdy wyciągnął rękę po butelkę po prostu mu ją podała. Złapał solidnego łyka.

– Mmm, ambrozja prosto z dolnej półki. – Zaśmiał się oddając jej butelkę.
– Jestem biedną suką, czego się spodziewałeś? – rzuciła z przekąsem. Poczochrał jej włosy na czubku głowy i pocałował w policzek.
– Żartowałem laleczko, z naszej trójki to tylko Set jest arystokratą. – Klepnął ją w pośladek, na co jakżeby inaczej, syknęła, bo dupa dalej bolała.
– Arystokratą?
– Wiele jeszcze musisz się o nas dowiedzieć. – poklepał się po udzie dając jej znać, by usiadła.
– To opowiedz mi trochę. – usiadła na jego nodze i sięgnęła po kanapkę.
– A co chciałabyś wiedzieć? – wsunął rękę pod jej bluzkę głaszcząc plecy i upewniając się, że nie spadnie.
– Jak już wspomniałeś o arystokracji to kontynuuj. Jednak grej? – zaśmiała się.
– Powiedzmy. – przeżuwając zastanawiał się od czego zacząć. – Set pochodzi z dość bogatej rodziny, choć nie utrzymuje z nią kontaktu. – sięgnął po butelkę i popił chleb z pasztetem. – Wiesz, matka alkoholiczka i to taka fest. Dwa lata temu udało się nam zmusić ją do przepisania na niego jednego z domów i ustalić zakaz zbliżania się.
– Brzmi przyjemnie. – wzięła od niego butelkę. – Co dalej?
– Jak miał jakieś szesnaście lat spierdolił z domu, bo miał dość wiecznie zachlanej krowy traktującej go jak piąte koło u wozu. Przypomniała sobie o nim kilka lat temu, gdy okazało się, że bez jego podpisu nie dostanie spadku po jakimś tam krewnym. Po dość długiej batalii wywalczyliśmy chałupę i mam nadzieję już nigdy jej nie spotkać. – sięgnął po pomidora i zatopił w nim zęby.
– A co działo się z nim po tym jak uciekł z domu? – zapytała wycierając mu sok płynący po brodzie.
– To już musi opowiedzieć Ci sam. – chwycił ustami jeden z jej palców i oblizał go.
– No dobrze, a Ty? – upiła kolejny łyk wina i podała je Akumie. Zmarszczył brwi namyślając się. Milczał dłuższą chwilę.
– Dom dziecka, ulica, nic ciekawego.
– Coś więcej? – wstała zbierając naczynia i wstawiając je do zlewu. Westchnął ciężko i usłyszała jak odpala zapalniczkę. Wstał wzdychając i objął ją w pasie wydmuchując przed nią chmurę dymu.
– Kiedy indziej, dobrze? Teraz zapraszam do wanny.

Odkręcił wodę i upewniwszy się, że jest odpowiednio ciepła wszedł do wanny. Zamknął odpływ i zapraszająco skinął na rozbierającą się Jil.
– Weź jakieś zabawki i wskakuj.
– Jesteś pewny, że oboje się zmieścimy? – zaśmiała się odwracając się do niego plecami, by wyjąć z wiszącej szafki łechtaczkowy wibrator w kształcie króliczka i osławionego pingwinka, którego niedawno zakupiła. Gwizdnął przeciągle, gdy dostrzegł  siniaki na jej pośladkach i plecach. Większość pręg znikła, jednak jak przypuszczał, zrobił jej sporo długotrwałych śladów na porcelanowojasnej skórze.

– Postarałem się. Masz ładne cętki kocie. – Wyciągnął ręce, by pomóc jej wejść. – No chodź, siadaj na mnie. – Przez chwilę zastanawiała się jak to zrobić. Mimo iż łazienka była mała, to udało się w nią wcisnąć narożną wannę, jednak nie była ona przystosowana dla dwóch osób. Machnął ręką, by się odwróciła tyłem do niego i pomógł jej usiąść na swoich biodrach. Rozsunął trochę uda wsuwając je pomiędzy jej i sięgnął, by przerzucić jej prawą nogę o brzeg wanny. Woda była naprawdę ciepła i wzdrygnęła się, gdy zaczęła docierać do jej ud i cipki. Sięgnęła na wiszącą nad nimi półkę i włączyła przenośny głośnik. Mogła nie jeść, ale bez muzyki nie mogła żyć, dlatego kilka miesięcy temu zrobiła sobie prezent i kupiła naprawdę dobry sprzęt. Zanim oparła się o jego tors zakręciła wodę sięgająca jej już do pępka, niebezpiecznie zbliżającą się do granicy wanny. Przez chwilę oboje delektowali się swoją obecnością zatopioną w dźwiękach muzyki odbijającej się o ściany. Akuma przyłożył usta do jej pleców i zaczął je całować i lizać. Sięgnął po króliczka i włączył go. Jedną rękę wsunął pod jej ramię i pieścił palcami skórę szyi i dekoltu, a drugą, z wibratorem powoli z przesuwał pod skórą piersi schodząc coraz niżej.

– Jak Ty to robisz, że potrafisz być i tak brutalny i tak delikatny? – westchnęła odchylając głowę i opierając ją o jego ramię. Całował jej policzek od czasu do czasu przesuwając po nim językiem, wciąż zbliżając wibrującą zabawkę do jej łona. Gdy przesunął nią po brzuchu i biodrach drgnęła i westchnęła. Czuła jak między jej pośladkami jego penis rośnie. Zsunął wibrator do jej łechtaczki i pokręcił nim, by znaleźć odpowiednie miejsce. Gdy krzyknęła wiedział, że udało mu się wsunąć drżące uszy króliczka między skórę otaczającą ten zajebiście czuły punkt. Zmniejszył trochę nacisk i wolnymi, krótkimi ruchami kręcił kółka i przesuwał w górę i w dół. Szybko zaczęła jęczeć i poruszać biodrami w rytm spokojnej klubowej muzyki zalewającej ich z góry.

– Zabawki szybko Cię rozpalają laleczko. – przesunął dłoń pieszczącą dekolt wyżej, ciut zadzierając jej ramię w górę. Objął dłonią szyję i lekko ścisnął wbijając w nią palce. Odpowiedziała mu błagalnym jękiem. Poprawił rękę tak, by mały palec i kciuk oprzeć o pulsujące żyły doprowadzające krew do mózgu. – Ostatnio dobrze Ci było jak latałaś. – Ostro wciągnęła powietrze w płuca przypominając sobie jak rżnął ją na balkonie. – Masz ochotę na kolejną podróż? – Nie czekał na odpowiedź, docisnął dłoń i przyłożył usta do jej ucha. Gdy poczuł jak odpływa poluzował nacisk i szepnął do wracającej do świadomości Jil – Hej laleczko… – znów zwiększył nacisk i odpuścił, gdy zaczęła się rozpływać – jak tam… – kolejny raz docisnął palce – miewa się… – i znów – Twoja cipka? – kręciło go to niesamowicie. Za każdym razem gdy wracała jej świadomość wyciągał z niej dźwięki, jakby grał na instrumencie – Dobrze… – doskonale wiedział, że jeśli będzie odpowiednio długo prowadził tą grę, to orgazm rozkurwi jej głowę – się bawisz? – Nie miała jak mu odpowiedzieć, ale za każdym razem, gdy pozwalał jej wrócić do rzeczywistości po jej podbrzuszu, udach i łechtaczce rozlewało się obezwładniające uczucie gorąca – Nie mogę… – kolejny lot – się opanować… – poruszał wibratorem coraz intensywniej – nie mogę… – przygryzł jej ucho – przestać… – szerzej rozsunął jej nogi, na tyle na ile pozwalała wanna – tak mnie kręcisz… – Krótkie powroty do świadomości zaczęły zlewać jej się w nieustającą falę tańca neuronów w mózgu. – że gdybym mógł… – Nie wiedziała już gdzie jest, nie wiedziała czy to co czuje dzieje się w jej ciele, mózgu, umyśle czy gdzieś poza czasem – rżnął… – czuł spływający po jej twarzy pot, zlizywał go łapczywie – bym… – wiedział, że to już bardzo blisko – Cię… – już za chwilę ją wypuści, jeszcze chwilę. Coraz mocniej mu drżała. – do końca… – tym razem docisnął palce dosłownie na sekundę dłużej. Odrzucił króliczka i puścił szyję, wbijając dwa palce do cipki. – świata. – Wybuchła, eksplodowała ni to krzycząc, ni jęcząc w rytm orgazmu, haustami łapiąc powietrze. Nie wiedziała, co się z nią dzieje, nie wiedziała gdzie czuje ten kosmos przyjemności, czy to jej mózg rozpadł się na milion kawałków i próbuje poskładać na nowo, czy może jednak wyszła z siebie i stanęła obok. Mięśnie pochwy mocno zaciskały się na jego palcach, wpił zęby w napięte mięśnie jej karku i przytrzymał mocno obejmując ramiona wolną już ręką. Rzucając się z spazmach pozrzucała kosmetyki z wanny i zalała wodą łazienkę.

Czuł jak dochodzi do siebie, jej ruchy były coraz spokojniejsze, coraz rzadziej drżała, a oddech wyciszał się z każdą chwilą.
– Co to…- odetchnęła – …kurwa było.

VIII

Przyglądał się piorącej dywan dziewczynie. Leżał na plecach na kanapo-łóżku zwieszając z niego głowę. Był zmęczony, głodny, brudny i zupełnie nie miał ochoty iść na spotkanie z organizatorem koncertu. Zgłosił się na ochotnika tylko dlatego, że mógł tu przyjechać. Zwykle takimi rzeczami zajmuje się Set. Ostatnim razem, gdy sam musiał się tym zająć skończyło się obiciem ryja jakimś cwaniaczkom, którzy zasiedzieli się w barze o dzień za długo. Nie żeby jakoś mu to przeszkadzało bo chętnie wraz z ochroną klubu, pomógł im wyjść, ale długo goił pokrojone ramię i nie mógł pracować, a na koncercie miał problem urzymać mikrofon. Uśmiechnął się na myśl o tamtych wydarzeniach, mimo to, nie uśmiechało mu się omawianie timeline’u i negocjowania warunków.

Gdy ogarnął, że skończyła walkę z dywanem zsunął się z kanapy opierając się na ręce i usiadł obok niej. Podał gibona z paczki leżącej nieopodal. Gdy go odpalała objął ją ramieniem. Przez chwilę palili w milczeniu, podając sobie skręta i wsłuchując się w swoje oddechy.

– W zasadzie, gdzie idziesz? – zapytała gasząc niedopałek w szklance.
– Dogadać szczegóły koncertu. Gramy za miesiąc. – oparł głowę o kanapę i głośno wypuścił powietrze z płuc. – Tak mi się nie chce tam iść…
– Za miesiąc? I ja o tym nie wiem?
– Nie ogłaszaliśmy nic, bo nie było wiadomo czy wystąpimy. Poza tym – poklepał ją po głowie – nie było by niespodzianki z przyjazdem, nie? – Ziewnął solidnie i podrapał się po głowie. – Muszę coś zjeść i kimnąć się ze dwie godziny. Wstałem przedwczoraj do fabryki, w nocy nie udało mi się przespać. Nie masz nic przeciwko?
– A kiedy ostatnio jadłeś? – zapytała z troską w głosie.
– Przed pracą – zaśmiał się ziewając. Jil chciała wstać i przygotować mu coś do jedzenia, lecz nie pozwolił jej łapiąc ją w pasie i ściągając na swoje kolana. – Ale w zasadzie zastanawiam się, czy nie opierdolić Ciebie najpierw. – mocno objął ją w pasie i pocałował w szyję.
– Jeszcze zdążysz, teraz wolałabym, żebyś coś zjadł. – objęła jego twarz dłońmi, pocałowała w czoło i wyślizgnęła się z jego objęć.
– Skoro tak mówisz. – gdy wstawała klepnął ją w pośladek, wyrywając z niej krótki syk. Uśmiechnął się pod nosem wstając za nią i kierując swoje kroki do łazienki. – W który ręcznik mogę się wytrzeć?

– Weź którykolwiek – odkrzyknęła z kuchni myjąc ręce. Przypomniała sobie, że Amelia przyniosła obiad i poczuła ostry skurcz mięśni kegla na wspomnienie tej abstrakcyjnej sytuacji, w której leżała przerżnięta i skrępowana na podłodze, a on konwersował z sąsiadką. Wzięła pakunek z przedpokoju i uznała, że niestety wystygł, więc trzeba będzie podgrzać obiad na nowo. Sąsiadka przygotowała gulasz z kaszą, więc na szczęście musiała tylko wrzucić go do garnka i pilnować, by się nie przypalił. Nie dorobiła się mikrofali, bo w sumie nigdy jej nie potrzebowała. Choć teraz uznała, że jednak miało by sens jej posiadanie.

Gdy usłyszała Akumę wychodzącego z łazienki krzyknęła by poczekał na nią w pokoju, zaraz przyjdzie. Obiadu było na jedną porcję, więc postanowiła, że sama zje coś innego, najpierw nakarmi tego psychola, który miał chyba niekończące się pokłady energii, skoro po zmianie w warsztacie miał jeszcze siłę przejechać pół kraju i zerżnąć ją na głodnego.

Weszła do pokoju i zastała go leżącego na łóżku, z rozrzuconymi na boki rękami i nogami spuszczonymi na podłogę. Prawdopodobnie siedział i położył się tylko na chwilę, a ta chwila zamieniła się w głęboki sen. Spał naprawdę twardo, co sugerował jego długi, spokojny oddech. Postanowiła nie budzić go, no cóż, zje jak wstanie, raczej z głodu nie zdechnie przez ten czas. Odstawiła talerz na parapet, wróciła do kuchni, by przykryć obiad i cichutko poszła do łazienki doprowadzić się do porządku i upewnić, że dupę i plecy ma jeszcze na swoim miejscu.

Siedząc na poduszce na podłodze z laptopem na kolanach, raz po raz zerkała na śpiącego mężczyznę. Nie chciała mu przeszkadzać we śnie, więc do pracy usiadła na tyle daleko, by nie obudzić go klikaniem klawiszy. Od jakiegoś czasu nerwowo kręcił się na łóżku, czasem kląc przez sen. Jego oddech z minuty na minutę stawał się coraz cięższy i zastanawiała się, czy nie powinna może sprawdzić, czy wszystko okej. W pewnym momencie przebudził się gwałtownie i poderwał podpierając na ramieniu. Rozejrzał się nieprzytomnie po pokoju głucho sapiąc. Przeciągnął dłońmi kilkukrotnie po twarzy i spoliczkował się, by się otrzeźwić. Jil czym prędzej zerwała się z podłogi i podbiegła do niego.
– Wszystko w porządku Akuma? – wyciągnęła dłoń by dotknąć jego ramienia, lecz on złapał ją w locie i ścisnął ciut za mocno. Gdy zorientował się co robi poluzował uchwyt i pocałował wnętrze jej dłoni.
– Przepraszam laleczko. – spojrzał na nią przytomniej i przyciągnął do siebie patrząc przepraszająco w zaskoczone oczy dziewczyny.
– Nic się nie stało, zły sen? – pogładziła policzek, który uderzył kilka chwil wcześniej. Wtulił twarz w jej dłoń.
– Złe dzieciństwo. Może kiedyś Ci opowiem. – Spojrzała na niego badawczo, ale poczuła, że to nie jest dobry moment, by drążyć temat. Przypomniała sobie, że na parapecie stoi jedzenie.
– Czekaj, puść, podgrzeję Ci obiad. Jak przyniosłam to już spałeś. – Przesunęła się na łóżku, by sięgnąć do miski i zejść z kanapy.
– Nie podgrzewaj, zjem zimny, zaraz zdechnę z głodu. – przeciągnął się rozmasowując barki. Zauważył, że do pasa przykryty jest kocem, musiała go na nim położyć. Zdziwił się szczerze, bo zwykle, gdy ktoś był obok niego, nawet jeśli był wykończony, nie był w stanie spać, a ona dała radę go przykryć. Coś dziwnego było w tej pojebanej lasce.
– Ale…
– Proszę? – Niepewnie podała mu talerz i sztućce. Przysiadła obok i obserwowała jak pałaszuje. Naprawdę był głodny, bo jedzenie nie zajęło mu więcej niż 3 minuty. W zasadzie to wylizał michę do czysta.

– Może chcesz coś jeszcze? – wzięła od niego talerz i odstawiła spowrotem na parapet.
– Jeśli chodzi o obiad to wystarczy, dziękuję laleczko. – położył się głową na jej udach. – Podjadłem, to może czas na deser? – Delikatnie pogładził jej podbródek palcami.
– Nie wiem czy sprostam Twoim potrzebom Akuma – zaśmiała się – plecy i dupa dalej mnie bolą, nie mówiąc o tym jak przeorałeś obie moje dziury.
– Oh, jestem pewny, że sobie poradzisz. – podniósł się i pocałował ją, kładąc się z nią na łóżku. – Ale może zatem chcesz się pobawić trochę inaczej? – Przysunął ją do siebie mocnym ruchem dociskając nagie biodra do jej ud.
– Inaczej? – przesunęła palcami po bicepsie blondyna lekko zarysowując go paznokciami. Wzdrygnął się mrużąc oczy.
– Mówiłem Ci, że chętnie nauczę Cię dominacji. – podparł głowę na dłoni badając jej reakcję. – Chcesz spróbować?
– Nigdy tego nie robiłam. – wciąż wodziła palcami po jego ciepłej skórze. – Nie wiem od czego miałabym zacząć, nie wiem nawet czy się do tego nadaję.
– Oh nie musisz od razu robić ze mnie szmaty do podłogi – zaśmiał się schylając się do jej dekoltu. – Po prostu powiedz mi co mam zrobić, żeby sprawić Ci przyjemność. Od tego zacznijmy.

– Uhm, okej, dobra… – Zbierała w sobie myśli, w zasadzie nie wiedząc co ma zrobić. Owszem, umiała zwerbalizować swoje potrzeby, ale raczej w formie błagania i proszenia, niż rozkazywania. Z rozbawieniem pokręcił głową widząc jak szuka słów. – Coś cię bawi.. em.. psie?
– Zdecydowanie nie, moja Pani. – lekkie kłucie podniecenia przebiegło przez jego umysł. Spokojnie wciągnął powietrze do płuc unosząc klatkę piersiową. Wydychając je bardzo powoli, zmrużył oczy i wszedł w swoją rolę. Spojrzał na nią służalczo. – Jak mogę dzisiaj służyć mojej Pani?

– Oh, hm… – zarzuciła nogę na jego biodro – zacznij od moich stóp psie. Są bardzo zmęczone. – Bez ociągania zsunął się z łóżka i z błogim wyrazem twarzy sięgnął językiem do jednej z jej nich. Polizał podbicie i wsuwał język między palce. – Nie zapomniałeś o czymś? Mam dwie. – szturchnęła go drugą stopą w policzek. Natychmiast chwycił ją w dłoń i na zmianę lizał i masował miękką sķórę. Wsuwał palce między jej paluszki, w skupieniu obserwując jej reakcję. Jil podparła się na łokciach i przyglądała temu co robił Akuma. Czasem westchnęła z przyjemności, starając się nie pokazywać za dużo, choć to było ogromnie trudne, gdyż stopy miała cholernie wrażliwe. Gdy na chwilę się rozluźniła i odpłynęła, Akuma postanowił wykorzystać sytuację i sięgnął do penisa. Dość szybko zauważyła brak jednej z dłoni. Przez krótką chwilę kalkulowała, co w tej sytuacji powiedziałby jej on. – Nie przypominam sobie, bym pozwoliła byś się dotykał kundlu.

Spojrzał na nią uśmiechając się zawadiacko.
– Wybacz Pani, zagalopowałem się. – wrócił do całowania jej stóp, tym razem skupiając się na ich wierzchu.
– Wyżej. – rzuciła jakby od niechcenia, mocno walcząc że sobą, by nie brzmieć błagalnie. Gdy poczuła jego oddech na łydkach cicho westchnęła. Oparła palce jednej nogi o jego obojczyk i chłonęła dotyk dłoni sunących po skórze.
– Wyżej psie. Ummm… – jęknęła gdy wbił palce w wewnętrzną część jej ud rozsuwając je. Bacznie obserwował jej twarz. Przez chwilę się zapomniała i spojrzała na niego błagalnie.

– Widzę, Pani… – zaakcentował rzucając jej znaczące spojrzenie – że sprawiam Ci przyjemność.
– Z pewnością możesz dać mi jej więcej. – wskazała na swoje zielone majtki. – Zostaw! – uderzyła go w dłoń, gdy sięgnął je zdjąć. Natychmiast cofnął rękę i polizał materiał łapiąc go delikatnie w zęby. – Możesz je ze mnie zdjąć dopiero wtedy, gdy będą mokre.
– Z tego co widzę, to długo nie będę musiał się starać. – rzucił zaczepnie.
– Ktoś pytał o twoje zdanie sierściuchu? – bardzo próbowała spojrzeć na niego groźnie. Roześmiał się w duchu. Stwierdził z satysfakcją że próbuje, na razie jest w tym ogromnie urocza, ale próbuje. Poczuł miłe łechtanie treserskiej części swojej osobowości.

– Nie Pani, chyba na za dużo sobie pozwalam. – Wsunął ręce pod jej biodra. Syknęła, gdy przesuwając je po obitych pośladkach podrażnił ślady po pejczu. – Wybacz Pani, przepraszam. – ponownie schylił się do jej krocza, by lizać uda i majtki. Nie spieszył się, mocno wciskał język w cipkę, raz po raz tarmosząc materiał w zębach i powarkując, jakby chciał go z niej zedrzeć. Poruszające się biodra Jil wyraźnie sugerowały mu, jak bardzo jej dobrze. Postanowił kolejny raz wykorzystać sytuację i wsunął język pod materiał. Nie minęła krótka chwila, a poczuł pacnięcie na głowie. Powstrzymał prychnięcie śmiechem, żeby jej nie speszyć – Przepraszam Pani, nie mogę się powstrzymać, Twój zapach doprowadza mnie do szaleństwa. – Podsunął się trochę i sunął językiem po delikatnej skórze pachwin. Ocierał twarz o jej uda, o mokry materiał, skomląc i pomrukując błagalnie.

Dała sobie jeszcze kilka minut błogości i uniosła biodra sugerując mu, że już może zdjąć z niej bieliznę. Ściągając ją dalej całował jej nogi i dokładnie wylizał palce stóp. Gdy wrócił do poprzedniej pozycji spojrzał pytająco, czy już mu wolno. Skinęła potakująco, i gdy zanurzył twarz we włosach łonowych docisnęła jego głowę i jęknęła ponownie unosząc biodra. W tej chwili to było jej kurwa wszystko jedno, czy miała dominować. Kilkudniowy zarost ocierający się o jej uda rozpalał ją do granic zdrowego rozsądku. Chyba nawet bardziej niż to co działo się stricte między nogami. Lizał, chłeptał, sunął językiem między wargami sromowymi raz po raz sięgając nim do łechtaczki. Przerwał tylko na chwilę, by zapytać:
– Czy Twój pies dobrze się sprawuje, moja Pani? – nie czekał na odpowiedź i wrócił do pieszczenia mokrej, ciepłej cipki. Jej zapach kręcił się w jego nosie powodując miłe drżenie w mózgu i skurcze w kroczu. Bardzo chciał sprawić jej przyjemność, należało jej się za wcześniejsze wydarzenia. Chciał, by doszła na własnych warunkach. Niestety nie miał okazji doprowadzić swojego planu do końca, bo gdzieś z drugiej strony pokoju odezwał się telefon.

– Brunon! – spanęła wkurwiona i zaskoczona, gdy dźwięk wyrwał ją z objęć uniesienia. Akuma nie przejał się tym tak bardzo jak ona, dalej buszował między jej nogami, gdy podnosiła się do siadu. – Muszę wyjść z psem!
– Zabierasz mnie na spacer Pani? – podniósł wzrok by na nią spojrzeć. Miał tak posłuszny wyraz twarzy, że aż się zdziwiła.
– A nazywasz się Brunon kundlu? – poczochrała go po głowie i pozwoliła na to, by jeszcze chwilę spędził śliniąc się między udami. – Wstawaj, muszę z nim wyjść. – wetchnęła, gdy ten pieprzony budzik nie chciał przestać dzwonić. Podnosząc się z półklęku podał jej dłoń, by pomóc jej wstać.

Jil wyłączyła powiadomienie, założyła spodnie dresowe i zawiązała w pasie. Zarzuciła lekką bluzę i już miała skierować się do wyjścia, gdy usłyszała lekkie chrząknięcie. Odwróciła się lekko poirytowana tym, że musieli przerwać w tak przyjemnym momencie.
– Hm? – mruknęła lekko zniecierpliwiona.
– Zostawisz mnie tak Pani? Jestem dość niesfornym psiakiem, jeszcze mógłbym coś zepsuć… – skinął głową w stronę leżących na jego plecaku pasów. Tych samych, którymi kilka godzin temu skrępował jej ręce. Przez chwilę jakby się zastanawiała, sięgnęła po nie i rzuciła:
– Siad. – wyciągnęła rękę przed siebie i gdy podniósł swoją owinęła je wokół nadgarstka i zacisnęła. Skinęła, by podał drugą i spięła obie jego ręce. Zaśmiał się w duchu, gdy mocowała się z zapięciem. – Czekaj tu na mnie. Wracam za… – spojrzała na telefon – za pół godziny.
– Tak Pani. – bardzo starał się ukryć rozbawienie. Ledwo zamknęły się za nią drzwi, a sięgnął zębami do zapięcia i rozpiął paski. Zrzucił je wciąż śmiejąc się pod nosem i kiwając głową z lekkim niedowierzaniem. Bawiło go, że skrępowała mu ręce z przodu, ale też pomyślał, że to będzie dobra okazja, by trochę pograć nieposłusznego. Wstając przeczesał włosy rękami i sięgnął do plecaka, by wyjąć swój telefon. Spotkanie za dwie godziny, więc pewnie niedługo po jej powrocie będzie musiał wychodzić. Znów na wspomnienie tego, co ma do zrobienia skrzywił się niezadowolony. No chuj, trzeba.

Usiadł spowrotem na podłodze opierając się o łóżko podpierając łokieć o zgiętą nogę. Wybrał numer i zadzwonił do Seta, by po krótce przedstawić mu co się do tej pory wydarzyło i ustalić o której jutro ma pociąg. Gdy skończyli rozmowę sięgnął po jointa i odpaliwszy, z błogością wypuścił dym z płuc. Nie zdążył dopalić połowy, a otworzyły się drzwi wejściowe i Jil wróciła do mieszkania. Weszła do pokoju zrzucając bluzę i stanęła zdziwiona patrząc to na rozrzucone pasy, to na niego.

– Nudziłem się. – nonszalancko wypuścił dym w jej stronę. – Zdjęcie ich – skinął w stronę pasów – nie było trudne, skoro zapięłaś je z przodu. A rookie mistake. – Wyciągnął w jej stronę rękę z jointem i gdy wzięła go nie będąc pewna, czy powinna być wkurwiona czy zmartwiona, wstał sięgając po skórzane opaski. Posłał jej delikatny uśmiech puszczając oczko.

– Gdybyś pozwoliła mi Pani, coś zasugerować – przez chwilę jego ton był raczej pouczajacy, niż służalczy – taka niesubordynacja wymaga kary. – Klęknął przed nią z pasami w zębach. Wyszarpnęła je i syknęła:

– Łapa. – Wyciągnął rękę przed siebie i obserwował jak Jil zapina ciasno nadgarstek. Gdy przeszła za niego ciągnąć niedelikatnie za pas, przerzucił oczami z przyjemności. Posłusznie podał jej drugą rękę i pozwolił by skrępowała obie ciasno na plecach. Gdy znów stanęła naprzeciwko niego przyglądał się jej ciekawie. Wysunęła stopę między jego uda, natychmiast rozsunął nogi i podniecony tym niespodziewanym ruchem na chwilę wstrzymał oddech. Podstawiła mu pod usta zawiązanego buta. Nie pytał. Chwycił sznurówki i rozwiązał. Zrzuciła buta ze stopy zaapierajac go o jego bark. Podsunęła mu ją ponownie, by zdjął jej skarpetkę zębami. Tą samą sekwencję powtórzyła z drugą nogą. Siedział lekko pochylony dysząc ciężko. Sięgnęła palcami nogi do penisa i szturchnęła jądra.

– Kara mówisz? Wygląda na to, że lubisz być karany kundlu. – przygniotła mosznę wbijając w nią palce. Westchnął i wydał z siebie cichy warkot, gdy poczuł jak przesuwa stopę w stronę odbytu. Gwałtownie cofnęła nogę zahaczając paznokciami o skórę. Oparła ją o jego tors i pchnęła. Zaparł się i szczerząc kły przesunął po nich zębami. – I co ja mam z tobą zrobić niegrzeczny piesku. – Rzuciła pytanie raczej do siebie niż do niego, więc nie odzywał się, wciąż dysząc i nie poddając się naciskowi. Nachyliła się i pstryknęła go w nos. Cały czas usilnie próbowała brzmieć stanowczo i poważnie, choć jego opór trochę ją peszył. – Kazałam ci grzecznie warować, aż wrócę, a ty miałeś czelność rozwiązać się, bo ci się nudziło?! – jej rozgniewany ton zaskoczył ich oboje. Akuma drgnął i szczeknął w jej stronę. W głowie wrzeszczał z radości, z tej mąki jeszcze będzie chleb, zrobi z niej dominę. – Oh zamknij się. – Sama nie wiedząc czemu spoliczkowała go, niezbyt mocno, ale niespodziewanie.

Zakręciło mu się w głowie z zaskoczenia i podniecenia. Zacharczał triumfalnie, postanowił się z nią podroczyć, zobaczyć jak daleko się posunie.
– To wszystko co masz dla mnie… Pani? – zakpił. – To chyba nie byłem aż tak nieposłusznym psem, co?
– Uhm? – zmieszała się na chwilę, ale próbowała nie wychodzić z roli. Chwyciła go dłonią za podbródek. – Zamknij się – wysyczała i uderzyła jeszcze raz, wzbudzając w nim śmiech. Tupnęła ze złością, naprawdę się starała, to nie jej wina, że nie jest w tym dobra. Cholerny Akuma i jego zachcianki!

– Oh do kurwy… – pstryknął dwukrotnie palcami patrząc na nią z lekkim rozbawieniem i zniecierpliwieniem – Mocniej! – warknął wyzywająco. Uderzyła. Tym razem jego twarz obróciła się lekko. – MOCNIEJ! – krzyknął przez zaciśnięte zęby wbijając wzrok w jej oczy. Zamachnęła się i uderzyła kolejny raz. Z satysfakcją stwierdził, że przy okazji przejechała mu paznokciami po policzku. – MOCNIEJ KURWA JEGO MA… – wyryczał i nie dokończył, bo tym razem włożyła w to naprawdę dużo siły. Aż zapiekła ją dłoń. Potrząsnął głową, by się otrzeźwić i zerwał się na równe nogi. Zaskoczona cofnęła się, ale Akuma napierał na nią i przygwoździł ją do ściany swoim ciałem. Lekko ją przyduszając wysapał – Lekcja pierwsza skończona. A teraz grzecznie mnie rozkuj, abym mógł dokończyć to, co zacząłem zanim wyszłaś.

Przez krótką chwilę wahała się co zrobić.

– Nie igraj ze mną. – wydyszał – Zapewniam cię suko, że i że związanymi rękami jestem w stanie pokazać ci kto tu rządzi. – Sięgnęła za jego plecy i przez chwilę mocowała się z klamrami. Wciąż dyszał jej do ucha, próbując opanować emocje krążące w jego głowie. Ostatnie uderzenie sprawiło, że znów miał ochotę przerżnąć ją na wylot, ale obiecał sobie, że nie tym razem. Miała dojść jak Pani, nie jak zabawka. Gdy uwolniła oba nadgarstki, wciąż przyciskając ją całym ciałem do ściany chwycił ją za włosy i przesunął jej głowę, by móc sięgnąć do szyi. Spodziewała się, że ją ugryzie, wbije zęby, zrobi cokolwiek brutalnego. Nie spodziewała się, że po prostu poliże jej skórę i wyszepcze, wciąż jeszcze niespokojny:

– Ładnie ci poszło – sięgnął drugą ręką pod jej koszulkę i przesunął nią po żebrach. – Jak na pierwszy raz. – Odsunął się od niej na tyle, by zdjąć z niej tshirt i podniósł dziewczynę chwytając pod kolanami i plecami. Chciała coś powiedzieć, ale uciszył ją krótkim „Szz”.

Położył ją na łóżku, rozwiązał spodnie i chwytając za nogawki ściągnął je rozbierając ją zupełnie. Wszedł nad nią i polizał po twarzy kończąc na ustach. Sięgnął do dekoltu i kolejny raz przeciągnął językiem aż do rozchylonych warg.

W głowie szalało jej mnóstwo myśli i emocji. Przyznała przed sobą, że trochę nakręciło ją zdzielenie go po ryju, choć wciąż nie była pewna co czuje do całej tej dominacji. Niby powiedział, że poradziła sobie nawet dobrze, ale gdyby nie jego pomoc, to by tego nie zrobiła. Skąd do chuja miała wiedzieć jak sie zachować, skoro nigdy się nad tym nawet nie zastanawiała. Westchnęła długo i cicho, gdy Akuma wciąż liżąc jej twarz sięgnął dłonią między włosy łonowe. Delikatnie wsunął palec do pochwy, by go zmoczyć, i przejechał nim do łechtaczki. Stęknęła prosząco.

– I jak się podobało suko? – skubał zębami jej ucho i szyję mrucząc jak kot. Czule masował jej łechtaczkę chwytając ją między dwa palce.
– Jeszcze nie jestem pewna Panie. – stęknęła – Trochę nie rozumiem swoich reakcji i chyba… – jęknęła, gdy ścisnął trochę mocniej.
– Chyba?
– Chyba nie umiem być stanowcza. – uniosła biodra, gdy przeszedł ją intensywny dreszcz.
– Umiesz, umiesz. Potrzebujesz tylko trochę czasu by to poczuć. – znów wsunął palce do jej wnętrza. – Chcesz, żebym cię wylizał, czy doprowadził palcami?
– Zde.. cy.. do.. wanie… – urywała za każdym razem, gdy wsuwał je do środka – palcami Panie…
– Oh taki jestem beznadziejny w minetce? – Dołożył trzeci palec i oparł kciuk o najczulszy punkt jej ciała.
– N… mmm… nie Panie – przejechała wnętrzami dłoni po skroniach próbując się skupić, znów wygięła plecy w łuk i zamruczała – po prostu chciałabym.. uh… – pchnął kilka razy intensywniej – chciałabym móc na Ciebie patrzeć Panie – wydusiła na jednym wydechu. Spojrzał na nią czule i odgarnął włosy z twarzy. Pieścił jej cipkę, czasem zahaczając jednym z palców o odbyt, wciąż głaszcząc i przygniatając łechtaczkę. Pochylił się nad nią zbliżając twarze tak, że ich gorące oddechy mieszały się ze sobą. Zauważył, że próbuje przetrzymać orgazm jak najdłużej, by nie dojść bez pozwolenia.
– Nie musisz pytać, po prostu dojdź. – wystarczyło kilka kolejnych ruchów, by świat jej zawirował. Trysnęła intensywnie mocząc nie tylko jego rękę, ale i łóżko. Zarzuciła mu ręce na szyję i wbiła się ustami w jego usta. Dociskał jej punkt G tak długo, aż przestała drżeć i zalewać go ejakulatem. Oderwał się od jej ust, oblizał palce i pstryknął dwukrotnie. – Miło było, ale obowiązki wzywają.

VII

Zanim otworzył drzwi upewnił się, że stojąc w nich nie da się dostrzec skrępowanej dziewczyny. Przeczesał włosy dłonią, jeszcze raz wytarł usta z wciąż sączącej się z rany  po własnych zębach krwi. Łomotanie nie ustawało, a gdy otworzył drzwi jego oczom ukazała się kobieta przed pięćdziesiątką, która w jednej ręce trzymała zaparowaną siatkę, a drugą, zaciśniętą w pieść, zatrzymała w połowie drogi do kolejnego uderzenia w drzwi.
– W czym mogę pomóc? – zapytał najmilej jak umiał uśmiechając się szeroko. Kobieta spojrzała na niego zszokowana. Uniosła siatkę do góry.
– Wychodzę do pracy i przyniosłam Jil obiad, usłyszałam krzyki, pomyślałam…
– To miłe z pani strony – przerwał jej i sięgnął po siatkę, którą trzymała już prawie przed jego twarzą. – Przepraszamy za hałas, dawno nie widzieliśmy się z moją dziewczyną… – udał lekko zawstydzonego. Kobieta przyglądała mu się badawczo. Zlustrowała półnagiego Akumę wzrokiem, który na dłuższą chwilę zatrzymała na jego ustach.
– Dziewczyną? – próbowała zajrzeć do mieszkania, ale blondyn skutecznie zasłaniał jej widoczność. – Mogłabym porozmawiać z Jil? – zmrużyła oczy patrząc na niego wyzywająco.
– Bardzo mi przykro pani Hejkel – podkreślił jej nazwisko, które kilkukrotnie przewijało się w jego rozmowach z suką – ale obawiam się, że w tej chwili to niemożliwe.
– A to dlaczego? – oparła ręce o biodra i próbowała groźnie na niego spojrzeć. – Słyszałam jak krzyczy i nie zawaham się wezwać policji, bo wydaje mi się pan podejrzany panie…
– Akuma, jestem Akuma. – wyciągnął rękę, by podać jej dłoń. Tą samą, która jeszcze kilka minut temu ubrana w rękawicę sprawiała dziewczynie ból. Kobieta niepewnie spojrzała na jego usta, dłoń i niechętnie ją ścisnęła. – A to jest pewnie Brunon – dodał widząc jak ogromny bernardyn wbiega po schodach.
– Taaak… – wciąż patrzyła na niego podejrzanie. – Dlaczego nie mogę porozmawiać z Jil, panie Akuma? Słyszałam jej krzyki! – pogroziła mu palcem.
– Nie będę ukrywał droga pani, zastała nas pani w dość intymnej sytuacji. Podejrzewam, że strój, który ma na sobie moja kobieta nie jest tym, w którym chciałaby być oglądana poza sypialnią. Z tego właśnie powodu, to ja otworzyłem drzwi. – uśmiechał się tak miło, jak tylko mógł, ale powoli wkurwiała go ta kobieta. W pokoju, na podłodze, czekały nie niego znacznie przyjemniejsze rzeczy, niż wymiana zdań z jakąś babą. Poklepał po głowie psa który, merdając ogonem, zaczepiał go liżąc po kolanie. Zdaje się, że sympatia Brunona do blondyna trochę uspokoiła namolną sąsiadkę, lecz ta nie zamierzała tak łatwo odpuścić.

– Jil krzyczała, a pan, panie Akuma, masz rozbitą wargę. Nie chcesz dać mi z nią porozmawiać. Brunona możesz pan oszukać, ale ja się nie dam tak łatwo! – kolejny raz pogrozila mu palcem i sięgnęła po telefon – Dzwonię po policję.
– Nie jestem pewny, czy tego psa dało by się czymkolwiek zwieść pani Hejkel. Z tego co opowiadała Jil to mądre zwierzę. – wciąż drapał bydlaka za uchem i w myślach liczył do dziesięciu, by nie nasłać chujów tej upierdliwej kobiecie. Skarcił się kolejny raz za to, że pozwolił suce wydzierać się jakby obdzierali ją ze skóry. Za dobrze mu było i nie dopilnował, by stulila pysk. – Jil kochanie! – krzyknął odwracając się wgłąb mieszkania – Czy możesz upewnić swoją bardzo opiekuńczą sąsiadkę, że nie dzieje Ci się krzywda?

Jil, której udało się przewrócić na bok, przysłuchiwała się rozmowie mocno zestresowana. Kalkulowała w głowie co się dzieje, co się może stać, jak powinna zareagować. Gdy dwukrotnie usłyszała jak sąsiadka wspomina o policji zmroziło jej krew w żyłach.
– Aż tak się wydzierałam? – szepnęła do siebie – Na boga, Akuma będzie wściekły. O ile w ogóle może być wsciekły jeszcze bardziej. – Gdy usłyszała jak krzyczy do niej z przedpokoju niespodziewanie dla siebie uspokoiła się.

– Amelio, wszystko gra! – krzyknęła na tyle radośnie, na ile pozwalało jej zaschnięte gardło – Czy możemy porozmawiać jak wrócisz z pracy? Wyjdę z Brunonem, jak zwykle, koło czternastej! – w duchu modliła się, by to wystarczyło i jej modlitwy chyba zostały wysłuchane, bo z przedpokoju dobiegł znacznie spokojniejszy głos kobiety.

– Niech panu będzie, panie Akuma, ale mam pana na oku. – sąsiadka spojrzała na niego mrużąc oczy i dźgnęła go palcem w klatkę piersiową.
– Akuma, wystarczy Akuma. – wciąż uśmiechał się miło ostatkiem spokoju, choć już coraz trudniej mu to przychodziło. – Bardzo mnie cieszy, że moja luba ma tak dbających o jej bezpieczeństwo sąsiadów. Bardzo przepraszamy za zakłócanie spokoju, ot naprawdę długo się nie widzieliśmy i trochę nas poniosło. – wyszczerzył się i ledwie zasklepiona ranka na ustach znów zaczęła się sączyć. – Nawet bardzo. – puścił oczko kobiecie, ukłonił się, klepnął psa ostatni raz po głowie i zamknął drzwi.

Przeciągnął dłońmi po twarzy i warknął. Skierował swoje kroki do łazienki, przy okazji zerkając co dzieje się z suką. Siedziała, wciąż skrępowana, oparta o kanapę i niepewnie spoglądała w jego stronę. Przemył twarz nad zlewem i wytarł ją w pierwszy lepszy ręcznik. Postanowił też umyć penisa i przy okazji odlać się do wanny. Wychodząc jeszcze raz spojrzał w lustro i przyjrzał się swojej wardze. No rzeczywiście wyglądała na dość uszkodzoną, ale bywało gorzej.

Minął ją bez słowa, nie zareagował nawet gdy jęknęła „Panie…”. Schylił się po swoje spodnie, sięgnął po butelkę z wodą i usiadł obok niej. Odkręcił, napił się solidnie i przystawił butelkę do jej ust.
– Pij. I nie chcę słyszeć nawet miauknięcia. – Gdy wzięła satysfakcjonującą go ilość łyków, zakręcił i odstawił butelkę. Wyjął ze spodni jointa i odpalił go. Zaciągnął się kilka razy i przystawił go do jej ust. Zaciągnęła się głęboko i z westchnieniem wypuściła dym. Złapał ją za tył głowy i przyciągnął do swojego krocza. – Masz 3 minuty, żeby stał.

Jego dziwnie spokojne ruchy i ton trochę ją przerażał. Bez ociągania wysunęła, już mokry, język i zaczęła od lizania zarówno penisa, ud i jąder swojego Pana. Gdy wzięła do ust szywniejący członek i chciała zacząć ssać przesuwając ustami po jego długości Akuma przytrzymał jej głowę. Nie pozwolił jej, by nawet trochę wysunęła go z ust. Dopchnął jej głowę do swoich lędźwi dalej spokojnie paląc jointa. Penis rósł w jej ustach, naciskając coraz bardziej na wejście do gardła. Zaczęła panikować, gdy czuła, że dochodzi do granicy swoich możliwości, które jej Pan przecież doskonale znał. Nerwowo wzdrygnęła się, gdy docisnął jej głowę jeszcze mocniej.

– Coś ci się nie podoba suko? – zapytał spokojnie, wydychając ostatniego bucha i gasząc tipa w palcach. – Bo mi bardzo nie podobało się jak musiałem rozmawiać z twoją sąsiadką, bo nie umiałaś zamknąć mordy. – Jil zamarła w bezruchu starając się spokojnie oddychać przez nos i nie zacząć krztusić. Akuma na chwilę zmniejszył nacisk, tylko po to by znów docisnąć jej głowę. – Nie dość, że mnie lekceważysz i zmuszasz do przyjechania w środku nocy by spuścić ci lanie… – znów odpuścił na moment, by ponownie dopchnąć ją do swoich bioder. Tym razem wydała z siebie gardłowy charkot, ale wciąż próbowała nie wyrywać się spod jego ręki. Choć było to naprawdę coraz trudniejsze. Powoli brakowało jej oddechu, z trudem walczyła z odruchem wymiotnym. – to jeszcze musiałem przestać rżnąć twoje dupsko na chwilę przed tym jak bym doszedł. Czy wiesz jak bardzo jest to frustrujące… – tym razem chwycił mocniej jej włosy i odciągnął jej głowę unosząc do poziomu swoich oczu. Z jej ust kapała ślina, a gwałtownie łapany oddech i zamglone oczy sugerowały, że poddusił ją kutasem. – …sssssuko? – Chwycił jej twarz drugą dłonią. – I jeszcze nie mogę obić tego ślicznego ryja, bo umówiłaś się z na pogaduszki z sąsiadeczką podejrzewającą mnie o robienie ci krzywdy.

– Pa.. prze.. – próbowała powiedzieć coś, przeprosić, błagać wybaczenie. Nie była w stanie. Kręciło jej się w głowie, zebranie myśli było strasznie trudne. Akuma polizał jej twarz, zbierając językiem ślinę, wciąż spływającą po brodzie. Dalej ciągnąć za włosy, zmusił ją by podniosła się i usiadła na nim okrakiem. Sięgnął do pasków, które wciąż krępowały jej ręce i oparł ją o swoje uda. Chwycił zębami jeden z sutków i przygryzł go mocno. Jęknęła i skuliła się, próbując odsunąć się od jego zębów. Sięgnął po leżącą nieopodal rękawicę, założył ją i chwycił tą samą pierś zupełnie niedelikatnie, wbijając pazury w skórę. Złapał zębami drugi sutek i znów ugryzł. Krzyknęła urywając dźwięk w połowie.
– Najpierw próbujesz przeprosić – położył wolną dłoń na jej ustach – a potem znów krzyczysz? – ugryzł kolejny raz dociskając ją do warg. Coraz mocniej wbijał pazury w skórę otaczającą jej pierś, jednocześnie gryząc, już nie tylko sutek, ale całą drugą pierś. Zostawiał na niej głębokie ślady, warcząc raz po raz. Jil robiła wszystko by nie wydawać z siebie dźwięków, ale też nie pokazać mu, że jej się to podoba. Owszem, czasem ugryzł za mocno, a metalowe pazury zdawały się ranić delikatną skórę, ale jego oddech ślizgający się po jej dekolcie sprawiał, że miała ochotę jęczeć z rozkoszy i sama przycisnąć jego głowę mocniej. No i tym razem mogła na niego patrzeć. Czuła ciepło jego skóry. Czuła jego zapach. Coś o czym tyle tygodni mogła tylko marzyć. Udawało jej się ukryć to podniecenie do momentu, gdy mimowolnie zaczęła poruszać biodrami ocierając się o penisa znajdującego się dokładnie między jej wargami sromowymi i łechtaczką.

– Ty to mnie dzisiaj testujesz suko? – podniósł wzrok. Wsunął rękę z pazurami za jej plecy i znów zaczął drażnić obitą skórę.
– Nie Panie – westchnęła wyraźnie podniecona – po prostu… po prostu to Ty. – jęknęła cicho, gdy wbił pazury mocniej. Mocno zacisnęła usta powstrzymując się od okrzyku bólu, gdy gwałtownie przejechał przyciśniętą rękawicą po jej skórze.
– Co ja? – przejechał zębami po jej szyi i przygryzł płatek ucha.
– Ty Panie. Mam Cię obok. Wiem, że to kara… – zaczęła szeptem, gdy odrastający zarost na jego twarzy sunął po jej skórze – …wiem, że źle zrobiłam… – złapała kolejny wdech powstrzymując krzyk, gdy znów przejechał pazurami po jej plecach – …ale…
– Ale co, suko? – dyszał do jej ucha. Wgryzł się w szyję i sięgnął drugą ręką na jej plecy. Docisnął ją do siebie. Nie do końca rozumiał co się właśnie dzieje. Z nim i z tą sytuacją. Może to ten jebany joint, może tęsknota, ale walczył z tym, że kurwa mięknie. Złoił jej skórę, przerżnął dupsko, przydusił kutasem, ale miał poczucie, że coś mu się wymyka.
– …ale tak bardzo Cię pragnęłam. Marzyłam, że Cię zobaczę. – przygryzła wargę, gdy zsunął zęby na jej obojczyk. – Mój Panie, przepraszam, że byłeś na mnie zły…
– Byłem? – zaśmiał się. – Byłem? – Wpił się ustami w jej usta na kilka chwil. – Czy Ty próbujesz mnie ugłaskać suko?
– M.. może trochę.. – odpowiedziała szczerze. Poruszyła biodrami przesuwając cipką po penisie. Podniosła się trochę i nadziała na niego gwałtownie.

– Oh kur… – jęknął, gdy poczuł jak ciepłe i mokre jest wnętrze jej pochwy. Zaskoczyła nie tylko jego, bo w tej pozycji jego penis tak mocno nacisnął na pełny pęcherz, że aż zabolało. – Nie podoba mi się to, jaką mam do ciebie słabość. – przesunął dłoń na jej pęcherz i pogładził wyraźnie twarde miejsce. – Jesteś moją suką, a nie słuchasz mnie i jeszcze próbujesz mną manipulować. – uśmiechnął się pod nosem i lekko nacisnął palcami na jej podbrzusze. Syknęła i poczuł jak zaciska mięśnie kegla, by nie popuścić.
– Nie Panie – wycedziła przez zęby marszcząc brwi – w żadnym wypadku… – Znów nacisnął palcami jej brzuch i spiął pośladki podrzucając ją na biodrach. – Uhmmm…
– Po prostu postanowiłaś już być grzeczna? – zdjął rękawicę i sięgnął by rozpiąć pasy zaciśnięte na jej nadgarstkach. Obejmując ją dociskał do swojego brzucha jej podbrzusze, co powodowało kolejne skurcze na penisie. Gdy tylko rozluźnił jeden z pasów wydała z siebie jęk bólu, wybitnie nie tego przyjemnego. Zdrętwiałe mięśnie i napięte stawy spróbowały wrócić do życia. – Spokojnie, spokojnie… – rozmasował jeden z jej barków, wciąż co i rusz poruszając biodrami i chłonąć reakcję jej ciała, zarówno na nabrzmiałego kutasa w cipce, jak i na przemęczenie skrępowanych rąk. Ostrożnie przełożył rozmasowane przedramię na swój bark i rozluźniając drugą z niej także zdjął pas. Gdy już obiema rękami obejmowała go za szyję znów przesunął usta do jej ust i pocałował krótko. – To, że uwolniłem twoje ręce, nie znaczy, że skończyłem. – ponownie wsunął rękę między ich ciała i nacisnął na jej twardy brzuch. – Wiesz o tym suko?

– Uhm… – wiedziała, że nawet jeśli ugłaszcze jego gniew, to nie odpuści jej tego, czego nie wykonała wczoraj. Przecież do tego zmierzał od samego początku. – Panie… czy moglibyśmy…
– Przenieść się do łazienki? – na jego twarzy wymalował się zawadiacki uśmiech. Oparł się na łokciu o łóżko i uniósł biodra nad ziemię. Drugą dłoń położył na jej talii, by przytrzymać dziewczynę, gdyby miała spaść. – W żadnym wypadku suko. – Podrzucił ją na biodrze, a ona zaparła się drżącymi ze zmęczenia rękami, o jego klatkę piersiową. Z jednej strony chciała dać mu to, czego oczekiwał, z drugiej cały czas jej głowa krzyczała, że to nie jest odpowiednie do tego miejsce. Z każdym ruchem, z każdym podrzuceniem na biodrach parcie było coraz silniejsze. – Lej. – Zadrżała i pisnęła przez zęby gdy zsunął dłoń z biodra i przycisnął do brzucha. Gdy wciąż się opierała zawarczał na nią cedząc słowa przez zęby. – Lej.. do… kurwy… nędzy! – Naciskał coraz mocniej, aż w końcu poddała się.

Puściła całe napięcie, które od tak długiego czasu rosło w jej podbrzuszu. Akuma nie przestawał podrzucać jej na biodrach, pieprząc ją, gdy mocz, który tak długo trzymała w pęcherzu, silnym strumieniem odbijał się od jego ciała. Ryczał triumfalnie sunąc mokrą dłonią po jej torsie i piersiach. Jil jęczała przeciągle nie będąc pewna, czy właśnie dochodzi, przez to, że leje na swojego Pana, czy przez to, że jego kutas szaleje w jej wnętrzu, czy może przez to, że samo szczanie pod siebie jest tak przyjemne. Może były to te trzy czynniki.

Gdy wycisnął z niej ostatnie krople oblizał swoją dłoń, odepchnął się od łóżka i obejmując Jil ramieniem, zmienił pozycję kładąc się z nią na ziemi. Liżąc jej cycki, dwukrotnie pstryknął palcami.
– I co, to było takie trudne laleczko? – płynnymi, powolnymi ruchami bioder dalej posuwał jej cipkę nachalnie liżąc jej dekolt i szyję.
– Było. – jęknęła, wplatając wciąż obolale ręce w jego włosy. – Cholernie trudne Akuma.
– Ale następnym razem, gdy każę Ci lać, będziesz grzeczna? – odchylił jej głowę by sięgnąć językiem pod brodę.
– Zapewne – zachichotała drapiąc skórę jego głowy. – Choć nie mogę nic obiecać.
– O? – spojrzał na nią odsunąwszy się trochę – Byłem za delikatny, czy aż tak Ci się podobało? – puścił oczko i wrócił do lizania i tarmoczenia pogryzionych i podrapanych piersi.
– Zdecydowanie nie byłeś „za delikatny”. – westchnęła na wspomnienie pejcza na skórze, która teraz dociskana do podłogi wciąż wysyłała jej sygnały, że jednak wolałaby odpocząć, niż dalej być podrażniana przez dywan. – Tak to mi chyba nikt nie wjebał jeszcze.
– Hm, to lepiej nie denerwuj Seta – prychnął – on ma cięższą rękę niż ja. – podparł się na ręce, drugą zarzucając sobie jej nogę na bark. – Nawet… nie… wiesz… jak… długo… – akcentował każde słowo ruchem bioder – na to… czekałem… – przejechał językiem po zębach – by… Cię… zerżnąć…

– No z pewnością nie dłużej niż ja – przymknęła oczy mrucząc.
– Byłbym u Ciebie tydzień wcześniej, ale okazało się, że koleś, z którym dzisiaj się widzę, był na urlopie. – przygryzł bok uda opartego o jego tors. Tak mnie tym wkurwił… – sięgnął dłonią do jej stopy i przesunął ją sobie do ust. Polizał podbicie wywołując dreszcze w jej ciele.
– Że?
– Że rozjebałem Setowi biurko, gdy mi o tym powiedział. – Wsunął język między palce i chwycił je ustami lekko ssąc.
– To dlatego ostatnio widuję go na fotelu? – sięgnęła dłonią do spoconego torsu mężczyzny. Widziała i czuła pod palcami jak napinają się mięśnie wytatuowanej klatki piersiowej.
– Tak, zdecydowanie tak. – na chwilę jakby się rozmarzył – No nie był zadowolony. – podgryzał jej palce, dłonią błądząc po piszczelu. Zsunął nogę na ziemię i pochylił się nad nią. Przyłożył kciuk do jej warg i drgnął, gdy objęła go nogami zaplatając je w talii – Proszę… – jęknął gdy dreszcz przebiegł po jego karku. Polizała palec.

– Proszę? – uśmiechnęła się lubieżnie. Już nie była suką, teraz mogła bez konsekwencji trochę się z nim podrażnić. Chwyciła kciuk ustami i possała.
– Proszę… – powtórzył schylając się, by pocałować kącik ssących palec ust. Wysunęła kłykcie językiem i chwyciła gwałtownie między zęby. Przygryzła mocno i uniosła wargę wydając z siebie warkot. Uderzył drugą pięścią w ziemię obok jej głowy i jęknął przeciągle. Pchał biodrami coraz intensywniej i mimo iż mocny uścisk wokół jego talii nie pozwolił mu wysunąć się nawet na kilka milimetrów, wyraźnie sprawiało to przyjemność im obojgu. Zaciskała zęby coraz mocniej na palcu, wiedząc jak bardzo to lubi. Czuła lekki ból od nacisku, ale nie zamierzała puścić póki Akuma nie dojdzie. Przygryzał swoją wargę tak ostro, że znów zaczęła krwawić. Krew zmieszana z potem i śliną kapała na jej usta i brodę wywołując wybuchy ekstazy w jego mózgu. Powarkując wbiła paznokcie w kręgi szyi Akumy. Gdy przewrócił oczami i oblizał usta jęknęła przez zagryzany kciuk. Jakiś przełącznik w jego głowie eksplodował, ręka oparta o podłogę mimowolnie ugięła się, wpił się ustami w jej wargi gryzące kciuk. Gdy poczuła jak drżą mu uda i na chwilę zwolnił tempo puściła palec. Fala bólu która zalała jego świadomość spotęgowała przeżywany orgazm. Docisnął ją do podłogi całym ciężarem swojego ciała i wciąż sapiąc, charcząc, dysząc i spokojnie, lecz wciąż młócąc w jej wnętrzu, wyrzucił z siebie krótkie:

– Oh kurwa.

VI

Obudziło ją łomotanie do drzwi. Ktoś wybitnie napierdalał tak, jakby miał wyrwać je z zawiasów. Wstając niechętnie, zerknęła na zegarek.
– Kurwa, piąta rano. – westchnęła – Psy, czy ki chuj?

Zarzuciła szlafrok na nagie ciało i burcząc pod nosem podeszła do drzwi.
– Czego kur… – urwała, gdy je otworzyła, a za nimi stał Akuma. – Jak… – nie zdążyła powiedzieć więcej, bo wepchnął ją w głąb przedpokoju. Zatrzaskując drzwi, rzucił plecak na ziemię i bez ostrzeżenia wymierzył jej raz w policzek. Zaskoczona cofnęła się kilka kroków i oparła o ścianę. Mężczyzna mocnym ruchem położył jej dłoń na ustach, drugą rękę opierając o ścianę obok jej głowy.

– Wkurwiłaś mnie suko – wysyczał – bardzo mnie wkurwiłaś. – zbliżył twarz do jej twarzy i gdy spróbowała wydać jakieś niezrozumiałe dźwięki zza jego dłoni, oderwał ją i uderzył raz jeszcze. – O nie. Nie chcę słuchać tego co masz do powiedzenia. – rozsunął jej szlafrok i wypchnął udo między jej nogi. Przycisnął ją swoim ciałem do ściany i wycharczał do ucha. – A mogło być tak miło. Miałem zrobić ci niespodziankę, wynagrodzić czekanie. – mocnym szarpnięciem odciągnął ją od ściany i pchnął w stronę pokoju. – A teraz muszę wymierzyć ci karę suko. – gdy szła, impetem jego pchnięcia, chwycił szlafrok i zerwał go z niej. – Siad! – gdy padła na ziemię, chwycił jej włosy i przeprowadził ją na kolanach przez pokój, zatrzymując się przy felernej poduszce. Zbliżył jej twarz do materiału i syknął – Co miałaś zrobić?

Wciąż zmieszana, zaskoczona, ale już zdecydowanie rozbudzona wydała z siebie niezrozumiały dźwięk jak skomlące zwierzę. Przełknęła ślinę, chrząknęła i wydukała:
– M.. miałam się zesikać… na poduszkę… Panie… – Akuma sięgnął na parapet, po leżącą tam gumkę i związał jej włosy w ciasny kucyk. Pchnął ją na podłogę.
– Waruj – rzucił przez zęby i wyszedł z pokoju. Usłyszała trzask otwieranych i zamykanych szafek. Mężczyzna wrócił z plecakiem, butelką wody i szklanką. Serce biło jej jak oszalałe, policzki płonęły, choć zdecydowanie bardziej czuła ten, w który Akuma wymierzył jej razy. – Lałaś od wczoraj?
– Nie Panie… – sapnęła, gdy oparł buta o jej plecy. – Nie byłam w łazience.
– Świetnie. – Usłyszała rozpinany suwak plecaka, a chwilę później Akuma kucnął obok jej twarzy, pociągnął za włosy głowę do tyłu. – Otwieraj. – Posłusznie otworzyła usta, a jej Pan włożył jej między zęby gumowy wałek. – Dobrze zagryź – warknął z uśmiechem i puścił kucyk. W ręku trzymał skórzany pejcz z krótką rękojeścią. Przerzucił go kilka razy z ręki do ręki, podchodząc do szafy i włączył głośniki, które od razu połączyły się z telefonem wciąż zamontowanym do statywu. Włączył pierwszy kawałek z playlisty. Satysfakcjonujący uśmiech na jego twarzy pogłębił się, gdy – jakże by inaczej – okazało się, że to ich kawałek.

Suka grzecznie leżała na podłodze, drżąc od czasu do czasu. Rozciągnął barki i strzelił kilkukrotnie kłykciami. Chwycił pewnie pejcz i zamachnął się.

– Hympf!… – pierwsze uderzenie wyrwało z niej okrzyk zahamowany przez knebel.
– Oh stul ryj. To było za próbę wzięcia na litość Seta. – Zamachnął się kolejny raz i uderzył między łopatkami. Znów zawyła, ale jakby ciszej. – To za niesłuchanie, gdy do ciebie mówiłem. – Kolejny raz wymierzył w jej pośladki. – To za próbę negowania mojego polecenia. – Następny spadł na jej uda, był tak mocny, że aż zerwała się, podciągając nogi pod brzuch. – A to za niewykonanie mojego polecenia. – Złapał ją za nogę i ponownie rozciągnął na podłodze. – A te są dla mojej przyjemności. – Smagał ją raz za razem, warcząc pod nosem, czasem pogwizdując w rytm muzyki dobiegającej z głośników. W pewnym momencie przestał zwracać uwagę na to, że mimo wszystko stęka i prycha, bo widział, że jednak stara się wydawać jak najmniej odgłosów. Minęło dobrych kilka minut, a mężczyzna zgrzał się od machania pejczem. Był zmęczony po całonocnej podróży pociągiem, rozdrażniony przez przerywany sen na niewygodnym siedzeniu. Wściekły, że musiał to spotkanie zacząc w ten sposób. Nie żeby go to nie kręciło, ale plan był zupełnie inny. Gdy stwierdził, że wystarczy mu już tego biczowania, przyjrzał się jej ciału. Pokryte było czerwonymi śladami i uznał, że kilka na pewno zmieni się w siniaki. Kucnął i przesunął palcami od kolan do jej karku, czując jak przechodzą ją dreszcze. Sięgnął po knebel – Puść. – podniósł go, by obejrzeć dokładnie i tym razem jego przeszedł dreszcz przyjemności, gdy dostrzegł odciśnięte na nim zęby. Poklepał ją, wyjątkowo czule, po głowie i pomógł wstać. Nie spojrzała na niego, stała ze spuszczoną głową. Dwoma palcami podniósł jej podbródek i spojrzał w speszone i zmęczone oczy. – Wiesz, że jeszcze z tobą nie skończyłem suko? – zapytał łagodnie, badając jej reakcję.
– Tak.. Tak Panie. – wzdrygnęła się, gdy objął ją w pasie drugą ręką. Organizm wysyłał jej sprzeczne sygnały. Czuła ból po uderzeniach, czuła skrępowanie po tym jak złoił jej skórę, ale z drugiej strony czuła lekką radość, że ma go obok siebie i podniecenie tym, że znów jest zależna.
– I wiesz dlaczego? – odgarnął jej z twarzy luźne pasemka włosów, które wysunęły się z kucyka.
– Tak Panie, zasłużyłam. – Zmrużył oczy z rozkoszą i błądził palcami po ciepłych, nabrzmiałych szramach na jej ciele. Polizał jej usta i przygryzł dolną wargę. Miała suche, spierzchnięte usta i ciężki oddech. Ciepło wpływające wraz z wydychanym powietrzem łaskotało jego skórę i chłonął każdą oznakę zmian jej emocji. Widział, że kłębi się w niej ich ogrom. Na chwilę jego wściekłość opadła i dotarło do niego, że w końcu ma ją obok. Ze jej ciało jest tak blisko i może przestać dobierać się do niej tylko słowami. Przesunął ustami po jej szyi i przygryzł ucho. Docisnął ją do siebie i przez chwilę pozwolił sobie na wdychanie jej obecności i zapachu. Ona także pozwoliła sobie na chwilowe rozluźnienie i oparła głowę o jego ramię. Mimo wszystko nie zamierzał doprowadzić do tego, by ten moment trwał zbyt długo. W końcu poza tęsknotą przywiodła go tutaj jej niesubordynacja. Zerknął na poduszkę leżącą obok i prychnął. Ponownie chwycił jej włosy i odsunął twarz od swojego ciała.
– Koniec tych czułości suko. Na więcej nie zasłużyłaś. – wciąż ją trzymając, odwrócił się i sięgnął po butelkę. – Odkręć. – Gdy to zrobiła, nalał trochę więcej niż 1/3 szklanki i podał dziewczynie. – Pij.

Obawiała się sprzeciwić, a podejrzewała, do czego będzie zmierzał jej Pan. Wzięła szklankę i łapczywie wypiła wodę, bo jednak lanie dość mocno wysuszyło jej i usta i gardło. Akuma odsunął się od niej i zdjął z siebie bluzę i tshirt jednocześnie. Poczuł ulgę, gdy zrzucił z siebie mokre ciuchy. Westchnęła, jak zawsze zresztą, gdy mogła przyglądać się wytatuowanej na jego klatce piersiowej zbroi. Przeciągnął się, napiął mięśnie i uśmiechnął złowieszczo, łapiąc jej spojrzenie. Ostrożnie odstawiła szklankę na parapet i gdy tylko wskazał palcem na podłogę naprzeciwko siebie, klęknęła tam, zadzierając głowę. Wyczekiwała tego, co teraz będzie od niej wymagał. Rozwiązał sznurek dresowych spodni i zsunął je do kolan. Bez ociągania rozwiązała mu buty i pomogła je zdjąć. Zdjęła z niego także spodnie i sięgnęła do bokserek. Zsuwając je, wodziła wzrokiem po wytatuowanych, owłosionych udach lekko napierając paznokciami na jego skórę. Jej Pan chwycił sterczącego kutasa z dłoń i unosząc go, rzucił:
– Liż. – Poprawiła pozycję i sięgnęła językiem do jąder. Poczuła na nim kłujące odrastające włosy i słony smak potu. Akuma lekko ugiął kolana, gdy pierwsze ruchy na jego jajach sprawiły mu przyjemność. Położył dłoń na jej głowie i wypuścił głośno powietrze z płuc. Przymknął oczy i zacisnął dłoń mocniej na penisie. Jil dociskała język do jego skóry, sunąc nim w każdą możliwą stronę. Jej twarz mokra była od mieszaniny śliny i potu. Z każdym swoim ruchem coraz intensywniej i łapczywiej lizała coraz większą powierzchnię jego ciała, sięgając do pachwin i ud. Czasem stęknęła, gdy poczuła pieczenie ocierających się śladów po pejczu na udach i pośladkach o łydki i pięty. Akuma gwałtownie odsunął się od niej i padł na kolana. Gdyby nie pchnął jej, poleciałaby do przodu, na jego tors. Upadła na łokcie ratując się przed obiciem głowy o podłogę. Rzucił się na nią i zatrzymał twarzą nad jej twarzą, wciąż ściskając w ręku penisa. Przycisnął biodra do jej bioder i wbił zęby w obojczyk. Warcząc, gryzł jej szyję, barki i piersi.

W podnieceniu dziewczyna zapomniała się i wysunęła rękę, wplatając palce w jego włosy. Docisnęła jego głowę do swojego ciała i jęknęła z przyjemności. Oderwał się od niej i kolejny raz tego poranka spoliczkował.
– Oh widzę, że ci się podoba. – wysapał dysząc jej w twarz – A nie tak miało być, prawda?
– T.. tak Panie? – potwierdziła pytająco, patrząc mu prosto w oczy i odsuwając się lekko.
– A jęczysz, jakby jednak nie była to dla Ciebie kara. Jestem za delikatny? – puścił penisa i chwycił ją za twarz. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, spazmatycznie złapała kilka oddechów i spuściła wzrok, nie wiedząc, jak się zachować. Podniecał ją, podniecała ją jego siła, agresja, gwałtowność. Pokręcił z dezaprobatą głową, puścił jej twarz i wykonał dłonią gest znaczący, że ma się odwrócić. Gdy się przekręciła, docisnął ją ręką do podłogi i kilkukrotnie uderzył drugą w obite pośladki. Za każdym razem uderzając mocniej i szybciej, aż w końcu krzyknęła. – No i tak ma być. – Wstał i kolejny raz sięgnął do plecaka. Wyjął z niego podwójny skórzany pas i rękawicę z pazurami. Rzucił obie rzeczy przed nią i znów sięgnął po szklankę i nalał jej wody. Kucnął, podając jej rękę, by się podniosła i usiadła. – Pij.

Pijąc, patrzyła na niego błagalnie. Chyba bardziej obawiała się tego, do czego to zmierza, niż tej dziwnej skórzanej, wyraźnie szorstkiej rękawicy z pazurami. Już zdecydowanie chciało jej się sikać, a on tym razem kazał jej wypić pół szklanki. 
– Co suko… – usiadł naprzeciw niej i strzelił kilka razy pasem oraz sprawdził, czy klamry działają prawidłowo – poszłabyś do łazienki? – spojrzał na nią z udawaną troską.
– Tak Panie, proszę… – Przerwał jej gniewnym spojrzeniem. Umilkła natychmiast i dopiła wodę. Wziął od niej szklankę, odstawił obok łóżka i kolejny raz zasugerował, że ma odwrócić się plecami do niego. Przysiadła w klęku ostrożnie układając obolale uda na łydkach. Chwycił jej rękę i na przegubie zapiął jedną część pasa, ściągnął ręce na plecach i zapiął drugą część na drugim nadgarstku. Upewnił się, czy dobrze zacisnął klamry. Pociągnął do góry odstające pasy, wstał i oparł stopę o jej plecy zmuszając ją to wygięcia ciała w łuk. Puścił, pozwalając by wróciła do poprzedniej pozycji i sięgnął po rękawicę. Założył ją na prawą dłoń i kilka razy poruszał palcami upewniając się, że dobrze leży. Ponownie sięgnął po pasy.

– Wypnij się. – Nie ociągając się oparła policzek o ziemię i wypchnęła biodra w tył. Przez chwilę przyglądał się śladom po pejczu. Położył dłoń z pazurami na dolnych plecach i przesunął wbijając je lekko w jej skórę. Materiał rękawicy był bardzo szorstki, a pazury zimne i mimo, iż nie były mocno naostrzone, to jednak dało się odczuć twardy metal, który zdolny byłby do zrobienia krzywdy. Zaskomlała, gdy przesuwały się po szramach od rzemieni pejcza. Wymierzył kilka klapsów w oba pośladki i wsunął udo między jej nogi, zmuszając ją do ich rozsunięcia. Sięgnął łapą do jej podbrzusza i wbijając pazury w pęcherz przesunął nią gwałtownie w tył. Gdy przejechał po łechtaczce i wargach sromowych krzyknęła. – Morda suko, albo znów będziesz gryzła knebel. – okrężnymi ruchami szorował po jej cipce jednocześnie odciągając skrępowane ręce w górę. Sapała, skomlała, zagryzała zęby byleby nie krzyczeć. Przygryzła dolną wargę tak mocno, że zęby odznaczyły się na jej czerwieni. W pewnym momencie schylił się i ugryzł ją w pośladek, jednocześnie sięgając pazurami do łechtaczki. Znów niekontrolowanie krzyknęła, więc ugryzł mocniej, czując jak napinają się jej mięśnie. Miał ogromną ochotę wylizać jej tyłek, jak ostatnio, ale to byłaby raczej nagroda i przyjemność. Przesunął palce do wejścia pochwy i wsunął dwa pazury do środka. Wstrzymała powietrze wystraszona, jednak Akuma nie posunął się dalej. A przynajmniej nie do środka, bo przesunął te same pazury na jej odbyt i podrażnił go wbijając je w miękką skórę mięśnia. Odruchowo spróbowała uciec, odsunąć się, lecz szarpnięcie związanymi rękami przytrzymało ją w miejscu.- Szzz… lepiej się nie ruszaj, bo mógłbym niechcący zrobić ci dużą krzywdę – zaśmiał się prostując tors. Wsunął czubek pazurów w mięsień powarkując pod nosem. Ach jakże chciałby wepchnąć je głębiej, jednak ta odrobina zdrowego rozsądku wbita do jego głowy przez Seta trzymała jego sadystyczne zapędy na wodzy. No przynajmniej jeszcze je trzymała. Gdy kręcił pazurami kółka w wejściu do jej tyłka, suka łapała powietrze powstrzymując się przed ucieczką. Nie była pewna, czego się po nim w tej sytuacji spodziewać. Słyszała jego głęboki oddech, czuła jak walczy ze swoim ciałem, gdy trzymająca pasy ręką drżała co i rusz napinając je mocniej. Pęcherz cisnął, plecy, pośladki i uda bolały, wargi i policzek wciśnięty w podłogę pulsowały, a przedramiona zaczynały rwać. I o ironio, znów chciało jej się pić.

– P… Panie? – wystękała łapiąc powietrze. Mocno kalkulowała słowa w głowie.
– Hm? – odchylił się w bok, by na nią spojrzeć. – Czego chcesz? – wysunął pazury z jej tyłka i oparł rękawicę o pośladek. Poluzował lekko napięcie pasów, by ułatwić jej trochę mówienie.
– Przepraszam… przepraszam, że Cię zawiodłam Panie. – wydusiła czując lekkie rozluźnienie w barkach. Liczyła, że może uda się jej trochę go ugłaskać, chociaż na tyle, by pozwolił jej zmienić pozycję
– Oh jestem pewny, że ostatni raz. – przesunął kciukiem po jej odbycie. – A przynajmniej przez dłuższy czas będziesz grzeczna. – zacisnął dłoń na pośladku, co sprawiło, że pazur na chwilę wsunął się w tyłek. Znów zaskomlała. – To wszystko co miałaś do powiedzenia?
– Czy… czy mogłabym zmienić pozycję? – zdobyła się na najbardziej usłużny ton, jaki była w stanie z siebie wykrzesać.
– Nie. – przeciągnął pazurami po jej plecach I uderzył między pośladki. Zawyła i gwałtownie cofnęła biodra uderzając w jego. – O? Na kutasa chcesz wskoczyć? No proszę. Twoje ciało chyba chce czegoś innego niż głowa, co? – splunął na jej tyłek, rozsmarował ślinę chropowatym palcem po odbycie, znów zadając jej trochę bólu. Chwycił penisa w rękawicę i przez chwilę z błogością na twarzy przesuwał po nim w górę i w dół. Przyłożył żołądź do odbytu i znów musiał ze sobą walczyć. Jakże bardzo chciał go tam wepchnąć, tak gwałtownie, tak mocno, żeby się popłakała, żeby błagała o litość, żeby poczuła jak bardzo się zawiódł. Ale w głowie ciągle słyszał głos Seta, przypominający mu, że czasem jego potrzeby mogą skończyć się jazdą na sygnale. Zawarczał z wściekłości, przygryzł swoją wargę do krwi i napierając powoli, acz stanowczo wszedł. Raz jeszcze splunął na penisa dla pewności, zanim wepchnął go do końca. Skrócił pasy oplatając je wokół swojego nadgarstka i pewnym ruchem podniósł ją na tyle, że zawisła twarzą nad podłogą. No nie o to jej chodziło. Zupełnie nie o to. Owszem, kutas wypełniający jej tyłek był satysfakcjonujący, ale to kolejny element powodujący parcie na pęcherz, szczególnie w tej pozycji. Stawy naramienne płonęły, a ciepłe, przycisnięte do jej pośladków ciało Akumy powodowało dreszcze na opuchliźnie. Oparta o biodro ręka ze szponami wbijającymi się w skórę i kość sprawiała ból.

Jego pierwsze ruchy były dość delikatne. Upewnił się, że ma względnie dobry poślizg i przyspieszył. Przy każdym dopchnięciu dociskał ją mocno do swoich lędźwi. Czuł, że po brodzie spływa mu krew z przegryzionej wargi, więc raz po raz oblizywał usta charcząc i dysząc głęboko. Początkowo tylko stękała, ale wraz z rosnącą intensywnością jego pchnięć zaczęła wyrzucać z siebie dźwięki, które były ni to krzykiem, ni jękiem. Zapomniał się, przestał kontrolować to, by nie była za głośno. Rżnął, jebał, drapał jej biodro rzucając od czasu kurwami przyjemności. Żadne z nich nie miało pojęcia ile to już trwało. On wpadł w trans, ona w spazmy i totalne poddanie. Raz czuła przyjemność, raz ból, raz podniecenie, raz obawę, czy po prostu zaraz nie przerżnie jej na pół. Nawet nie zauważyła, że krzyczy. Z tej ekstazy wyrwało ich solidne napieprzanie w drzwi.

– Co do kurwy… – wyszedł z niej gwałtownie, wstając puścił pasy i stopą pchnął ją tak, że upadła na brzuch. Uderzenia w drzwi nie kończyły się, a jakiś damski głos krzyczał imię dziewczyny. Akuma zrzucił rękawicę, spojrzał na dyszącą dziewczynę i sięgnął po leżący na podłodze szlafrok. Zganił się w myślach za swoją nieostrożność, przetarł zakrwawione usta rękawem i przewiązał szlafrok w pasie. – Już kurwa, idę! – wykrzyczał w kierunku drzwi.