PROLOG

Podpieranie ściany szło jej równie dobrze, co roztrzepanej grupie fanek wyczekiwanie w kolejce do idoli po pospiesznie złożony bohomaz na płycie, koszulce czy cyckach. Co kto lubi.

Przeliczyła pod nosem ostatni tłumek i dopiła szczynowaty browar z plastikowego kubka, z krzykliwą naklejką o kaucji w ramach walki z zalewaniem świata ulubionym tworem człowieka. Sześć lasek. Znaczy jakieś 20 minut świergotania, bo przylazły razem, o czym zdecydowanie świadczy pojebana fanklubowa bluzka na torsie każdej z nich. W normalnych okolicznościach ochujałyby, gdyby miały ubrać to samo. Zresztą i teraz każda miała swoją wizję tego koszmarku z wymalowanymi, prawdopodobnie przez jedną z nich, krzywymi logo bandu i bodajże podobiznami, a jaki to szit musiał być świadczy fakt, że nawet nie chce mi się tego wymyślić. Niby ten sam t-shirt, a każda znalazła na niego jakiś sposób. Jedna, szczupła jak patyk, zamieściła się w rozciągliwej xxxl robiąc sukienkę związaną rękawami na plecach, proszącą się o ściągnięcie złośliwym ruchem, bo czemu nie? W modowym zestawieniu znalazła się jeszcze wersja bluzki wiązana na brzuchu, coś na kształt ślimaczka, z pewnością niszczący ten jakże wspaniały artefakt. Obok znalazł się także przykład diy, z wyciętymi frędzlami na indiankę. Zatem albo zmalowały zapas tych koszulek albo taki był zamysł, coś jak sprane jeans już od nowości. Kolejne modelki stąpające nerwowo po usyfionej podłodze ciemnego, zapyziałego klubu gdzieś na peryferiach wielkiego miasta posiadały chyba więcej manualnych zdolności, jednakże doszywając do męskiego tshirta rękawy imitujące tatuaże niekoniecznie udowadniały swój gust, choć z pewnością sugerowały bycie bffs pomimo różnych wzorów zdobiących dowód ich alternatywności. Jedynie ostatnia, najwyraźniej, nie musiała nadrabiać ekstrawagancją odzieżową swojej atrakcyjności (bądź umiejętności makijażu) i zarzuciła na siebie po prostu t-shirt w odpowiednim rozmiarze. Chodzący efekt cheerleaderki świergotał z podnieceniem wyczuwalnym w głosie na tyle, ze docierał do jej uszu przez głośny korytarz fatalnie zaprojektowanych przestrzeni piwnicznego klubu odbijającego wielokrotnie set napierdolonego, acz dającego jeszcze radę didzeja. Poza tymi momentami, gdy nagle wpadał jakiś dziwny trans i odpierdalał z muzyką jakiś nu electro psycho jazz. Z naciskiem na jazz.

Analiza gwiazdeczek z wypiekami pod tapetą skrzeczących swoje imiona i pieśni pochwalne pozwoliła jej także dwukrotnie złapać kontakt wzrokowy z jednym z dwóch okupowanych przez fanklub muzyków. Dwukrotnie, bo za pierwszym razem tylko rozglądał się po korytarzu, w którym ktoś niezwykle rozsądnie wymyślił postawienie kanapy i stolika dla zespołu, oddzielając ich od viproomu i kibla, szczególnie kibla, długą trasą przez podjaranych fanów. Ten sam geniusz wymyślił pewnie bar prawie pod sceną, co wiązało się z wykładniczym wzrostem częstotliwości zalania podłogi chmielowym napojem wraz z intensywnością i prędkością muzyki prezentowaną na scenie. Koncerty punkowe musiały być super.
Drugie spojrzenie było już zamierzone, najwyraźniej coś przyciągnęło jego wzrok w tej opartej w pozycji znużonego oczekiwania dziewczynie. Coś na pewno, choć niekoniecznie był to jej alternatywny wygląd, bo bardziej rzucałaby się tutaj w oczy fanka casualowego stylu. Skinęła mu lekko głową, albo mu się wydawało, nie był pewien bo w tym półmroku przecinanym bladymi neonami na ścianach można było dostrzec wszystko, szczególnie z bujną wyobraźnią, po kilku głębszych, czy to łykach czy oddechach.

Odepchnęła się nogą od ściany i oderwała od niej plecy sięgając po karton skrętów do kieszeni luźnych bojówek i ruszyła wolnym krokiem w ich stronę. Rozchichotane fanki, których stan wskazywał na solidne spożycie, a aromat na solidne wyskakany koncert, zbierały się bardzo powoli do opuszczenia zakątka z kanapą, dlatego nasza bohaterka stanęła tuż za nimi i gdy pijane wariatki, mimo dogorywającej imprezy skierowały swoje kroki dzieląc się na dwie grupy w kierunku baru i palarni, ona oparła się dłońmi o stół wyłożony plakatami, markerami i butelkami po browarach ekipy. Spojrzała na nich posyłając obu delikatny, acz pewny siebie uśmiech. Niższy, z którym złapała kontakt wychrypiał już zmęczonym od darcia japy przez cały koncert i przekrzykiwania innych zespołów w czasie rozmów z fanami głosem wyuczone:
– hej, fajnie, że tutaj jesteś, podobał się koncert? – Wyższy, siedzący po jego prawej stronie wyciągnął rękę w jej kierunku na przywitanie. Odpowiedziała uściskiem rzucając krótkie:
– Nie chcielibyście mnie zerżnąć? We dwóch?

Trzecia w nocy, melanż trwa dobre 7 godzin, w uszach szumi mu już mocz, bo siedzi nad tymi plakatami od pierwszej i nie dają mu żyć, także mógł się przesłyszeć, nawet on, nawet tu.
– Słucham?

Wciąż trzymając dłoń bruneta przesunęła drugą po karku, jakby go rozmasowując i odrobinę zniecierpliwiona powtórzyła
– Nie chcielibyście mnie zerżnąć? We dwóch? – Zanim zdążyła usłyszeć odpowiedź blondyna, trzymający jej dłoń brunet przyciągnął ją do siebie, trochę za mocno, tak, że finalnie nachylała się nad nim prawie leżąc na zbyt wysokim, w stosunku do kanapy, stole. Tak szerokiego, demonicznego uśmiechu szaleństwa nie widziała dawno. I tak dawno już nie czuła przebiegających z tego powodu dreszczy przez kręgosłup. Brunet złapał jej podbródek w palce lekko go podnosząc, oceniając co za popierdolona sztuka mu się trafiła.
– Biorę – uśmiał się gromko w stronę kumpla. – a Ty?

’Czyli jednak mnie nie pojebało’ pomyślał wstając od stołu i pomagając jej się podnieść i przy okazji oceniając, skoro już postanowione, w czym dzisiaj zatopi kły. Poklepał ją po ramieniu i rzucił
– Zostawiam zatem państwa do zapoznania się, a sam idę na stronę, widzimy się w roomie.

Brunet wstał i wskazał uchylone drzwi do palarni znajdującej się w zapuszczonym, wydeptanym ogródku klubu. Posłusznie skierowała tam swoje kroki łapiąc go za szlufkę ciężkich spodni i lekko ciągnąc za sobą, co spowodowało kolejny wyszczerz klawiatury z jego strony. Już mu się podobało, a myślał, że już nic się dzisiaj nie odjebie. Zdecydowanie nie szło mu zachlanie pały, mimo wlania w siebie morza browarów, także perspektywa spuszczenia napięcia w inny sposób bardzo, bardzo mu odpowiadała. Znaleźli się na szaroburej przestrzeni gdzieniegdzie zieleniącej się dogorywającą trawą i próbującymi tworzyć tlen w oparach papierosowego i konopnego dymu drzewami. Na terenie palarni ustawiono kilka wysokich ław ze stołkami barowymi, które niebezpiecznie chwiejnie trzęsły się pod rozbawionymi dupami upojonych uczestników koncertu. Ktoś płakał, bo przypomniał sobie, że eks jednak był spoko, ktoś bełkotał wyznania prawdziwego braterstwa krwi nowo poznanemu towarzyszowi alkoniedoli, w kącie ktoś chyba nawet spał, ot było mu już wszystko jedno. Stanęli pod najzieleńszym z dogorywających drzew i praktycznie w tym samym czasie otworzyli swoje paczki. Jego była klasyczna, mocne szlugi z wciśniętą w opakowanie zapalniczką, u niej paczka tłustych jointów. Zdecydowanym ruchem podsunęła mu swoje rarytasy czekając z jednym w zębach na ogień. Gęsty dym spowił na chwile ich sylwetki gdy rozpalali skręty – brunet lustrując ją od dołu do góry, dziewczyna drżąc od środka z podniecenia, bo oto z pierwszym głębszym siwym oddechem dotarło do niej, że w zasadzie weszła właśnie z butami w swoje własne fantazje i teraz zostało tylko czekać na rozwój wypadków. Bo oto stał przed nią on, facet ze spojrzeniem prosto z piekła, z ogniem buchającym z gardła w każdym utworze, który do tej pory wlał się w jej mózg. Dzisiaj poczuje to nie tylko jednym zmysłem.

Miejsce na stołku za nimi zwolniło się z hukiem, gdy bez pardonu zwalił się z niego jakiś mocno wczorajszy typ i niezgrabnie gramoląc ruszył w stronę wyjścia. Brunet bez ostrzeżenia złapał dziewczynę w pasie i posadził na hokerze, dzięki czemu zrównali się wzrokiem. Położył jej rękę na boku uda i zatapiając w nim palce wyrwał z jej gardła westchnięcie.
– To kim ty w zasadzie jesteś bejbe?

-Dzisiaj Twoją suką i mam nadzieję, że to wystarczy – odpowiedziała nonszalancko próbując nie dać po sobie poznać jak bardzo chciałaby by zacisnął dłoń mocniej. Zaśmiał się głośno odsuwając jej włosy z twarzy.
– I to mi się podoba. – Wpił się zębami w jej szyję i tym razem nie dała rady zachować powagi. Oplotła go nogą i po prostu jęknęła wzbudzając zainteresowanie okolicznych alkozombie. Kątem oka zauważyła, że jedna czy dwie z fanklubu zatrzymały się w połowie zdania przybierając pozę szczerze zdziwionego mopsa. Wyszczerzyła się do nich w złośliwym uśmiechu i przesunęła wolną dłoń w krótkich włosach mężczyzny dociskając go do swojego ciała. Zachłannie wgryzał się w jej skórę nie zważając na to, czy zostawi na niej ślady po zębach i na to, że jego ślina zaczynała spływać w stronę jej dekoltu. Odrywał się tylko na chwilę, by złapać bucha i syknąć jej do ucha
– Nie wiesz na co się piszesz suko, nie masz pojęcia…
– Nie wiesz na co liczę… – Wbił jej palce w biodro i warknął
– Panie!
– Panie… – zawtórowała ciszej, mocno wdychając zapach jego przepoconego po koncercie ciała. Gdy skończył delektować się zarówno smakiem jej skóry, jak i powodującego lekką euforię dymu, po prostu zdjął ją ze stołka, postawił na ziemi i pchnął lekko w stronę drzwi nie zwracając uwagi na pełne zawodu spojrzenia i jęki dochodzące z drugiej strony palarni. Ona jednak zdecydowanie zwracała na nie uwagę. Wciąż przygryzając usta posłała w ich stronę środkowy palec. Wrócili korytarz i skierowali się w stronę viproomu, mijając po drodze wejście do przestrzeni koncertowej i baru.

Wyłapał wzrokiem jednego ze swoich ludzi, wydał mu jakieś polecenie i wskazał na drugą stronę korytarza, tam gdzie się kierowali. Mało znaczący dla historii człowiek skinął głową, potwierdził zamówienie podwójnym kciukiem w górę i zniknął w tłumie, a dwójka bohaterów udała się w swoja stronę. O czwartej rano klub wciąż tętnił życiem, co prawdopodobnie było spowodowane ogólnym zamknięciem ludzi przez jakiegoś świrusa i tym, że nareszcie przyszło lato i chlanie mogło odbywać się w sprzyjających warunkach. Przepchnęli się do drzwi pokoju dla artystów, zbijając po drodze masę piątek, z chuj raczy wiedzieć kim – kosztami dodatkowymi fejmu, jakim ostatnio zalała się kapela. Zanim jeszcze weszli przycisnął ją brzuchem do drzwi i powiedział dość łagodnie, jak na wymienione do tej pory zdania
– Jeszcze możesz się wycofać bejbe, za tymi drzwiami kończy się Twoja wola na dzisiaj.
– Wiem po co tu przyszłam. – Nacisnął klamkę, dosłownie wepchnął ją do pokoju i zamknął drzwi z hukiem.

Dekorator wnętrz tego klubu cechował się wyraźnym brakiem gustu wciskając do kilkunastometrowego pomieszczenia z oknem weneckim jasnobrązową, skórzaną wysiedzianą kanapę, szklany czarny stół i naście bladych, równie fatalnych w oświetleniu, neonów, których paskudną aurę poznała już na korytarzu, kompletnie nie komponujących się z ciemną, przywodzącą na myśl jaskinię barwą ścian i sufitu. W pokoju znajdowały się jeszcze fotele z tego samego paskudnego w kolorze zestawu i przypadkowe krzesła oraz kartony ze sprzętem muzycznym, czy innym shitem niezbędnym muzykom. Na kanapie, w lekko zmęczonej pozycji siedział blondyn popijając świeżego browara prosto z butelki.
– Już myślałem, że nie traficie i będę musiał siedzieć tu sam – zagaił wyciągając butelkę w ich stronę. Brunet pociągnął solidnego łyka i zacharczał
– Musiałem najpierw sprawdzić to mięso, czy aby nie utknie Ci między zębami Akuma – klepnął ją mocno w pośladek wskazując butelką, że ma co najmniej usiąść na kanapie. Usiadła, ale bez pardonu, okrakiem na blondynie i wpiła usta w jego usta. Zanim zdążyła się rozkręcić i dobrze poczuć smak jego śliny i języka poczuła lekkie szarpnięcie i oderwała się od mężczyzny. Brunet trzymał ją za jeden z kucyków i z lekkim rozbawieniem cmokał z dezaprobatą
– Gdzieś się śpieszysz dziecinko? Tutaj robisz tylko co ci każemy lub to na co ci pozwolimy. Na własną inicjatywę musisz zasłużyć.
– Tak Panie – westchnęła czując palce blondyna na świeżych ugryzieniach na szyi, w lot pojęła zasady tej gry, którą do tej pory rysowała tylko w swojej głowie. Będzie dokładnie tak, jak tego chciała, nie będzie musiała prowadzić tej sesji, nie będzie wiedziała czego się spodziewać i to chyba było najbardziej podniecające. Poza tym, że ma ich tutaj obu. OBU. Tylko dla siebie.

– Zdejmuj bluzkę – głos Akumy wyrwał ją z kilkusekundowego rozmarzenia. – Też rzucę okiem na towar. – Objął ją dłońmi w pasie i kciukami przejechał po dolnych żebrach. Z ciekawością przyglądał się niedużym cyckom, ściśniętych w stanik przywodzący na myśl bondage, które wyskoczyły spod napiętej bluzki, gdy tylko uniosła ręce by zdjąć z siebie zbędny materiał. W tym samym momencie za nadgarstki złapał ją brunet i opierając kolano o jej plecy zmusił do trochę nienaturalnego wyprostu pleców, wypinając klatkę piersiową w stronę blondyna. Nie bardzo miała jak uwolnić ręce z uścisku, tym bardziej, że jeszcze nie zdążyła wyplątać się z rękawów. Poczuła ciepły i mokry język tuż pod linią biustonosza i znaczące drgnięcie pod pośladkami, w spodniach niższego z muzyków. Brunet dalej trzymając jej ręce rozpiął zapięcie stanika. Pozwolił jej się oswobodzić także z tego zbędnego kawałka materiału podziwiając jasność i gładkość jej skóry. Pręgi będą na niej wspaniale wyglądać i przypominać jeszcze przez najbliższe kilka dni na co się zdecydowała. Dawno nie miał okazji potraktować kobiecego ciała jak płótna dla swojego chorego umysłu. W tym samym czasie Akuma coraz mocniej wbijał palce pod jej żebra i pogryzał skórę na nich co i rusz zahaczając zębami czy nosem o sutki, ot tak od niechcenia. Zsunął dłonie na jej biodra i dociskając je do siebie zaczął rytmicznie, acz spokojnie nimi poruszać w przód i w tył. Z aprobatą na twarzy oparł się o kanapę i podziwiał falujące zgodnie z jego rytmem piersi.

Gdy rozległo się pukanie do drzwi wyższy z muzyków otworzył drzwi wysłanemu na posyłki chłopakowi, który na tacy przyniósł trzy piwa, zero siedem, kieliszki i paczkę fajek. Gwar i hałas, który wydobył się zza drzwi odciągnął ją na chwilę od blondyna, na co ten zareagował ostro solidnym klapsem w oba jej pośladki, aż krzyknęła zaskoczona. Ciepło, pieczenie i mrowienie rozlały się po jej tyłku prawie natychmiast, zdecydowanie nie była przygotowana na ten ruch.
– Tu jestem suko – strofował ją ugniatając piekące miejsca. Wstrząsnął nią dreszcz podniecenia i w kącikach oczu pojawiły się drobne krople łez bólu, jednak jej uśmiech zdecydowanie sugerował, że dotyczą one także przyjemności, która rozlewa się w jej brzuchu.
– Prz..przepraszam Panie? – sapnęła pytająco, nie będąc pewna czy tego oczekuje od niej blondyn. Ten uśmiechnął się łagodnie i zmrużył oczy ponownie z rozluźnieniem opierając się o kanapę, wznawiając swój taniec biodrami. Mrużąc oczy, jakby raziły go te fatalne neony, co i rusz dotykał językiem zębów i warg powodując u niej drobne zawroty głowy z podniecenia.
– Zajmij się tymi cyckami – usłyszała zza siebie, w akompaniamencie otwieranych piw i rozlewanej wódki. Posłusznie chwyciła swoje idealnie mieszczące się w dłoniach piersi i zaczęła je masować ściskając sutki między wskazującym i środkowym palcem.

Rozlewając wódkę do kieliszków zastanawiał się jak rozegrać dzisiejszą partię erotycznych szachów tak, by cała trójka, a już na pewno ich dwójka wyszła z tego co najmniej usatysfakcjonowana, a zabawa nie skończyła się za szybko. Prosta kalkulacja uzmysłowiła mu, że z pewnością trzeba dobrze rozgrzać atmosferę tutaj, ale jeśli ma czerpać satysfakcję z tego spektaklu ciał to muszą przetransportować swoją zwierzynę gdzieś, gdzie o siódmej nie wpadnie nagrzany ochroniarz sugerujący zamknięcie lokalu. Laska wydawała się obiecująca, nie ociągała się z wykonaniem pierwszych komend, nie próbuje kretyńsko stawiać oporu jak te pierdolnięte fanki greya. Nie uciekła też jak Akuma trzasnął ją za rozkojarzanie, grunt wydaje się solidny, trzeba teraz tylko postawić fundament. Złapał dwa kieliszki lewą dłonią, w prawej trzymając odpalonego papierosa, między dwa palce chwycił trzeci kielon. Szturchnął kumpla nogą zaciągając się dymem i podał mu jeden z dwóch kieliszków. Drugi przystawił do ust dziewczyny
– Za udane spotkanie – wzniósł toast i wlał wódkę zarówno w swoje jak i jej gardło. Stróżka alkoholu spłynęła jej po brodzie i dekolcie na co z zaskakującą gwałtownością zareagował blondyn, zlizując wódkę jednocześnie wstając, trzymając swoją sukę mocno za pośladki zaczął warczeć jak pies
– Och wpierdolę cię dzisiaj całą.
– Jak sobie życzysz mój Panie! – zaśmiała się radośnie, wręcz trochę infantylnie jak na sytuację, w której się znalazła – pozwól, że spełnię Twoje wszystkie zachcianki! – Stając na własnych nogach sięgnęła do paska swoich spodni planując pozbycie się zbędnego balastu, który tylko mógłby utrudnić jej wykonywanie wszystkich przygotowanych dla niej poleceń. Zanim zdążyła rozpiąć klamrę poczuła ciężką dłoń na ramieniu, a do jej uszu dobiegło znane jej już cmokanie bruneta. ’
– Spieszysz się gdzieś? – Przesunął dłoń na jej kark i wbił powoli dwa paznokcie w jej skórę przeciągając spokojnie z wyczuciem wzdłuż kręgosłupa powodując dreszcz i fajerwerki przyjemności w jej głowie. Gdy się ogarnęła jęknęła łapiąc oddech
– N..niezupełnie… myślałam, że będzie to atrakcyjniejszy widok d… – urwała gdy dotknął jej czoła palcem. – Od myślenia jesteśmy my, Ty jesteś od wykonywania poleceń. – Siadając na kanapie rzucił na ziemię pierwszą lepszą bluzę i wskazał na nią – Siadaj, musimy ustalić kilka rzeczy… – sięgnął po wódkę, by nalać kolejkę – Ze skrzyżowanymi nogami. – Dodał z zadowoleniem stwierdzając, że musiała być dobrze tresowana, skoro od razu siada w klęku. – Teraz zadam Ci kilka wstępnych pytań, na które masz odpowiedzieć zgodnie z prawdą, rozumiesz? – Podał kompanowi i nowej zabawce po kieliszku.
– Tak, rozumiem Panie – przytaknęła czując, że podniecenie zaraz rozsądzi jej bębenki w uszach, a serce odjebuje jakąś dziką salsę.
– Dużo możesz wypić?
– Nie, mój Panie – odpowiedziała z lekkim rozbawieniem, patrząc się to na nich, to na kieliszek.
– Ile już dzisiaj wypiłaś? – zapytał niezbity z tropu.
– Dwa piwa i kieliszek wódki z wami, mój Panie – skinęła lekko głową w geście posłuszeństwa. – Ale jak będzie taka potrzeba, spróbuję sprostać wyzwaniu. – Tej odpowiedzi wyraźnie się nie spodziewał, dziewczyna podobała mu się coraz bardziej.
– Nie ma takiej potrzeby. Zatem na zdrowie! – Odstawił kieliszek na stół i pochylił się w jej stronę – To Twój ostatni dzisiaj, nie lubię jebać zwłok.
– Mi tam to zupełnie nie przeszkadza – dorzucił Akuma szukając czegoś po kieszeniach spodni.
– Brałaś koks? – brunet kontynuował serię pytań wciąż nachylony w jej stronę.
– Tak Panie – znów grzeczne skinienie, mężczyzna pomyślał, że będzie grubo. Czas ustalić granice, zdjąć ciśnienie i myśląc to spojrzał na nerwowo szukającego czegoś kompana, i zabrać stąd towarzystwo w ciekawsze rejony szaleństwa.
– Czy jest coś o czym powinienem wiedzieć na temat Twojego zdrowia zanim wezmę pełną odpowiedzialność za nie jak i za Twoje życie? – Głębokość i powaga tego pytania ciut ją przytłoczyła przez chwilę, jednak doskonale znała ten schemat. To nie pierwsze rodeo w jej życiu.
– Nic, co mogłoby poważnie wpłynąć na mój stan w sposób nagły Panie.
– Zobowiązania o których powinniśmy wiedzieć? – Odpalił kolejnego papierosa podając paczkę Akumie, który warknął tylko, że nie to i szukał dalej.
– Brak, Panie.
– Na kolejne pytanie nie musisz odpowiadać, jednak jestem ciekaw. Ilu panów miałaś? – Dmuchnął gęstym dymem w kierunku jej brzucha, spowijając ją w siwej chmurze.
– Jednego, dawno temu. Miałam też trochę, powiedzmy klimatycznych, doświadczeń. Do dziś byłam bezpańska. – Blondyn kucnął obok niej.
– Ha, była! Patrz, dobrze wytresowana i sprytna – rzucił głaszcząc ją po głowie. – Spraw się, to zbuduję Ci budę – rzucił wracając do swoich poszukiwań. Siedzący na kanapie muzyk wyciągnął rękę do dziewczyny.
– Chodź, też chcę trochę tych cycków – pomógł jej usadowić się okrakiem na sobie – Myślę, że to wszystko co na teraz muszę wiedzieć – ścisnął jej sutki w palcach powodując kolejne westchnienie – Teraz słuchaj uważnie suko. – Każde słowo akcentował naciskiem na wrażliwą skórę. – Zarówno ja, jak i Akuma jesteśmy Twoimi Panami, niezależnie od tego, czy jesteśmy tutaj, czy gdziekolwiek indziej. – wskazał pokój i polizał miękkie piersi zasysając się na jednej z nich. Fraza – gdziekolwiek indziej – odbiła się echem w jej głowie. Opuszczanie tego pomieszczenia we trójkę? Tego nie planowała, nie zakładała w sumie, że w ogóle znajdzie się w sytuacji, gdy jego usta będą tak czule i intensywnie obejmować bok jej piersi robiąc na niej malinkę, och. Nie spo… och.

Delikatna, gładka skóra jej piersi łatwo poddawała się naciskowi zębów i języka mężczyzny. Znalazł wyjątkowo czułe, o czym świadczyć musiały drgnięcia zdobyczy przy delikatnych muśnięciach zewnętrznej części piersi, miejsce, w którym postanowił zostawić trzeci ślad swojej obecności na jej ciele. Gdy efekt go usatysfakcjonował dokończył
– Dopóki nie powiem, że z Tobą skończyliśmy należysz do nas. Póki co możesz zachować przywilej mówienia i przyjemności…
– Set, kurwa! Gdzie są moje sztuki?! – Brunet sięgnął do kieszeni bojówek swojej własności po paczkę, od której zaczęła się ich bliższa znajomość. Rzucił opakowanie na kanapę w stronę kumpla. – Nie tylko sprytna, ale i przygotowana, nasza suka przyniosła całą ramę smakołyków mój przyjacielu – zaśmiał się sięgając dłonią na tył jej głowy i przyciągając jej twarz do swojej – Jak mówiłem, póki co możesz zachować przywilej odzywania się bez pytania i odczuwania przyjemności. Jednak ostrzegam, że nie trudno je utracić – wpił się w jej usta i wepchnął w nie język, przeciągając nim po jej górnych zębach, muskając podniebienie. Odpowiedziała ruchliwością języka godną wprawnej lodziary, napierając na niego całym ciałem i obejmując ramionami szyję. Na kanapę obok nich zawalił się blondyn odpalając jointa. Chwycił jej dłoń i wsunął skręta między palce. ’
– Trzymaj. – Kątem oka dostrzegła, ze rozpina spodnie i guziki bokserek wyjmując kutasa. Gdy westchnęła odrywając na chwilę usta od Seta, ten przyciągnął ją z powrotem tylko po to, by przygryźć jej wargę za drobną niesubordynację i oddać zabawkę kumplowi.

– Pal – usłyszała od Akumy – i do roboty, pokaż co potrafisz zrobić tymi pięknymi rączkami’

Zaciągając się podała skręta do Seta i poprawiła biodrami swoją pozycję na jego kolanach, samej sobie sprawiając przyjemność poprzez nacisk napięcia materiału spodni na pulsującą już gorącym podnieceniem łechtaczkę. Skręcając tułów sięgnęła po sztywnego penisa blondyna ujmując go od razu w obie ręce. Zaczęła od powolnych ruchów, które miały wydobyć z niego cały potencjał rozmiarowy, by po chwili jedną dłoń skierować na napiętą skórę porośniętych włosami jąder. Co i rusz wzdychała cicho, jakgyby samo patrzenie na nabrzmiałą żołądź sprawiało jej przyjemność. Bezwiednie dotykała językiem swoich ust marząc o tym by go tam po prostu wepchnąć tak głęboko jak da radę. Może nie była najlepsza w głębokim gardle, ale mimo to uwielbiała dusić się gdy kutas dotykał ściany jej gardła, jednakże Pan wyraźnie powiedział – rączkami – więc nawet nie próbowała zbliżać do niego ust. Tym razem czule pieszcząc jej plecy, Set przyglądał się temu jak z zapałem i uwielbieniem na twarzy waliła pałę jego przyjaciela, zmieniając tempo i sposób uchwytu. Widział jak ślina zbiera jej się w kąciku dolnej wargi i zaczyna spływać na brodę, jej podniecenie było tak intensywne, że miał wrażenie, że czuje jak pulsuje całe jej ciało. A już na pewno to gorące miejsce między nogami, które tak rytmicznie i chyba bezwiednie wciska mu w chuja. Pomyślał sobie, że może dałby jej orgazm jeszcze przed wyjściem, tak ładnie się zachowuje, ale nie wiedział jeszcze, czy umie przeżywać je wielokrotnie, a nie chciał zmarnować tak wspaniałej zabawy na drzemkę regeneracyjną w drodze. Na czas transportu wymyślił już sobie i jej inne zajęcie.

Przesuwając palcami po jej nagich plecach zauważył, że ślady, które zostawił wzdłuż kręgosłupa nie bledną, wręcz nabrzmiały i stały się intensywnie czerwone. Uśmiechnął się do siebie w duchu, wrażliwa skóra to strefa erogenna na całym ciele, lepsza reakcja na bodźce i jak widać wizualnie nie trzeba się napracować nad płótnem. Z rozmyślań wyrwało go mocne stęknięcie przyjaciela, gdy ten zacisnął swoją dłoń na dłoni suki i za kucyk przyciągnął jej twarz do swojej klatki piersiowej.
– Patrz na niego suko, patrz jak dochodzę, otwieraj usta! – Posłusznie wypełniła polecenie, dodając od siebie do jego posuwistych ruchów delikatne zaciskanie i rozluźnienie uchwytu dłoni, by spotęgować jego przyjemność. Odruchowo zamknęła oczy, gdy kończył i sperma wystrzeliła jej na twarz. Część poczuła jako słodko-słony smak na języku, a część trafiła na jej nos i brodę. Leżąc na obu, przełykając ślinę wymieszaną ze spermą poczuła, ze palce Seta maszerując po jej kręgosłupie tym razem dotarły dalej niż do spodni, zsuwając się po materiale między jej pośladkami. Nie była pewna, czy to zamierzone, czy przypadkiem trafił idealnie pomiędzy odbyt a wejście do pochwy, jednak nie miała za wiele czasu na rozważania, bo gdy przycisnął palcami i zaczął masować ten punkt to oszalała. Świat zawirował, w uszach czuła i słyszała tylko dudnienie własnego serca. Zaczęła jęczeć i wić się niczym wąż, więc Akuma docisnął jej głowę do swojej klatki piersiowej wsuwając palce między jej włosy i całkowicie psując fryzurę.
– Jęcz, jęcz suko – drugą ręką wycierał kutasa w bluzkę i pakował z powrotem do spodni.

Już prawie szczytowała, już czuła jak ten pierdolony orgazm puka do jej umysłu, odjeżdżała gdzieś w siną dal ekstazy gdy solidny klaps od Seta przypomniał jej, że nie tak dawno blondyn wymierzył jej raz. Pośladek znów zapiekł, a ona znów zawyła, jednak tym razem w mokry, lepiący się materiał bluzki Akumy, który trochę stłumił wyrwany krzyk.

– Zbieramy się stąd! – podsumował sytuację brunet przydzielając jej drugiego klapsa na drugi pośladek i masując obite miejsce. – Ogarnijcie się oboje – zaśmiał się widząc roztrzepaną fryzurę i ślinę ze spermą na jej twarzy. Pomógł jej wstać, a niższy podał jej zdjęty z siebie tshirt, by wytarła w niego brodę. Set podsunął jej otwartą butelkę wody i gdy zajmowała się swoją twarzą rozpuścił do końca jej włosy i związał w luźnego kucyka. Skorzystał także z okazji, by znów wbić na chwilę zęby w jej kark i podziwiać szramy na plecach. Już nie mógł się doczekać aż zdejmie pasek i spuści jej lanie. Jeszcze tylko nie wiedział czy za karę, czy w nagrodę.

Blondyn sięgnął do torby z pierdołami dla fanów po dwie nowe koszulki i rzucił jedną w stronę suki.
– Masz coś w szatni? – Zapytał ubierając się w nowy tshirt i przeczesując włosy palcami.
– Mam mój Panie, kurtkę. – Obróciła w rękach pakunek i spojrzała na Seta przyglądającego się jej z ciekawością – Czy mam się ubrać Panie?
– A wyszłabyś tak za drzwi, gdybym Ci kazał? – objął ją od tyłu w pasie opierając brodę o jej głowę.
– Oczywiście Panie, nie czułabym się komfortowo ze względu na otoczenie, jednakże Twoje słowo jest dla mnie rozkazem. – Pocałował czule czubek jej głowy i klepnął, tym razem lekko, pośladek.
– Coś za grzeczna jesteś bejbe, aż ciężko uwierzyć, że bezpańska. Zakładaj bluzkę, chyba nie chcesz wyjść stąd w swoich ubraniach. Widziałem, jak bardzo zależy Ci by dosrać tym wariatkom. – Zerknęła na niego lekko speszona przekładając głowę przez otwór w materiale. Aż tak było widać, że ma z tymi szmatami na pieńku? Jakiś czas temu próbowała się z nimi skontaktować, by ustalić gdzie i kiedy będzie mogła spokojnie zrealizować swój plan, a te pojebane świergotki od razu chciały angażować ja w jakieś siosterstwa fanowe i odpierdalanie dzikich transparentów przed przyjazdem ekipy na miejsce koncertu. Za stara, za poważna i za szanująca się jest już na takie rzeczy. Jak na sukę. Nie omieszkała im powiedzieć co myśli o takiej dziecinadzie w kierunku hardcorowców, może gdyby to było jakieś jebane Tokio Hotel czy Justin Bieber to by to zrozumiała, ale skład rzygający magmą, wyjebujący z buta drzwi do piekła i groupies o mentalności rozwydrzonych nastolatek. No way. – Nie martw się, czekają do końca aż wyjdziemy do hotelu. Zawsze. Wierna armia. – Założył ręce za głowę przeciągając się. – Wierna koncertowa armia… ale do domu i tak wracasz sam, bo one widzą tylko jedno, szybki numerek, kibel w klubie… – Jakby się rozmarzył przez chwilę, ale szybko przywołał się do porządku. Zebrał ze stołu paczkę, zapalniczkę, dopił browara i zgarnął z ziemi plecak. Akuma także zebrał swoje niezbędne graty i obejmując dziewczynę w biodrze poprowadził ją do drzwi.

Gdy wyszli na korytarz okazało się, że Set miał rację. Ten sam, tylko nawalony jeszcze bardziej, wianuszek dziewczyn okupował ścianę w pobliżu wejścia do viproomu i łazienki. Złapała wzrok tej od indiańskich frędzelków i posłała im złośliwy uśmiech, akurat gdy brunet wymijając ją przesunął ręką po jej talii.
– Który numer? – zwrócił się do niej
– Siedemdziesiąt trzy Pa.. – Nie zdążyła skończyć, bo położył jej palec na ustach i szepnął do ucha
– Nie tu, tu jestem dla Ciebie Set, po prostu. – Pocałował jej ucho – Przynajmniej póki umiesz się zachować suko – ostatnie słowa wysyczał tak cicho, że ledwo je zrozumiała. – Siedem trzy! – Rzucił w stronę szatniarza wskazując jej drogę na zewnątrz. – Poczekaj na nas przed klubem. – Skinęła tylko głową i już miała kierować się do wyjścia, gdy przypomniała sobie
– Moje kiepy! – Podbiegła do blondyna – Czy mogłabym prosić… em Cię…? – spojrzała pytająco, odpowiedział jej ledwo dostrzegalnym skinieniem głowy – … o jointa? – Bez słowa sięgnął do kieszeni i podał jej pakunek wraz z zapalniczką. Wykonała gest namaste i odeszła w stronę drzwi. Przez chwilę jeszcze kontemplował oddalające się rozkołysane biodra ukryte pod za dużą koszulką z jego ryjem wykrzywionym w przeraźliwym uśmiechu, by płynnie wrócić do przerwanej rozmowy. Hyh – zastanowił się, że przecież mogła, a nawet powinna poczekać aż skończy rozmawiać, jeśli Set szuka pretekstu do lania, to już chyba coś dla niego znalazł.

Oparła się plecami o boczną ścianę klubu i rozpaliła kolejnego już tego wieczora gibona. Wstające już słońce oświetlało zarówno ją jak i bure podwórko z wydeptaną ziemią. Przed wejściem, w odległości kilku metrów od drzwi stało kilka aut. Lekki, jeszcze w miarę chłodny wiatr smyrał ją luźnymi włosami po twarzy. Wraz z pierwszymi buchami poczuła jak na chwile opada napięcie i jak dociera do niej rzeczywistość. Plany na wieczór były sprecyzowane konkretnie i zupełnie nie zakładały rozciągania się na dalszą eksplorację okolic i sama nie umiała sobie odpowiedzieć na pytanie w co się wjebała i czy właśnie tego chciała. W fantazjach zwykle ograniczała się od zamkniętych przestrzeni, kilku godzin masturbacji i powrotu do codziennych spraw, a tu w zasadzie oddała jakiemuś kolesiowi swoją wolną wolę. Nie spodziewała się, że trafi na koneserów tematu, raczej jak w tych wszystkich tinderach czy popierdolonych forach, na miłośnika ostrego jebania, które okleja się łatką BDSM bez zrozumienia tematu. Bardzo miło się zaskoczyła, nawet nie zauważyła, że w tej chwili bezwiednie muskała palcami pierwsze ślady zębów Seta na swojej szyi. Doskonale wiedział jak i gdzie ugryźć, jakby to on dzisiaj wyciągnął ją z tłumu i wybrał sobie sztukę do opierdolenia, a nie ona rozpoczęła ten abstrakt emocjonalny. Zanim wgryzł się w jej szyję spodziewała się, że cała zabawa polegała będzie tylko na bezcelowym krztuszeniu się fiutami, poniżeniu rzucanym w jej stronę, obolałą dupą i totalnym kacem z rana.

Gdy już zaczęła się zastanawiać, czy może jednak ta bajka dla dorosłych się skończyła, wraz z gaszeniem tipa o ścianę, otworzyły się drzwi klubu i znów zobaczyła swoich aktualnych właścicieli. Set przywołał ją ręką i wskazał na szarego suva stojącego po drugiej stronie
– Pakuj się do tyłu bejbe – Spostrzegła, że z plecaka wystaje mu jej skórzana kurtka i zastanawiała się, czy zauważył, że wyszywana jest na plecach w logo bandu czarną, grubą, matową nicią. Spędziła nad tym ostatnie 6 miesiący planowania, no kurwa z pewnością więcej niż te frajerki na bohomazach, a miały czelność 'nie dopuścić cię do klubowych informacji na temat niszowych wydarzeń kulturalnych związanych ze sceną muzyczną, ponieważ tylko klubowiczki wiedzą wcześniej kiedy i gdzie będą organizowane koncerty’. Głupie dziwki.

Może trochę za mocno trzasnęła drzwiami zamykając je za sobą, z pewnością jednak nie spodziewała się, że w samochodzie przysypiał kierowca, który wystraszony trzaskiem wyrywającym go ze snu krzyknął w jej stronę
– Hej kurwa to nie obora! – ledwo widząc na oczy.
– Najmocniej przepraszam! – Zareagowała żywo – Zwykle jeżdżę jakimś szrotem z odpadającymi drzwiami – W myślach wspomniała ostatnie przygody z uberami i ich niekomunikatywnymi kierowcami… Kierowca zreflektował się szybko, gdy wróciła mu świadomość, że wydarł się na nieznaną sobie przedstawicielkę płci pięknej, a nie jednego z ziomali.
– Y.. no spoko luz, zdarza się… – rozglądał się dookoła by ogarnąć sytuację, w której się znalazł. – Podałabyś mi wody? – zwrócił się do niej pokazując butelkę pod jej nogami. – Dzięki, kim właściwie jesteś?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.